Rozdział 1

2.1K 28 5
                                    

MADDISON

Po tym jak wysiadłam z pociągu sama nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nie wiadomo poco, usiadłam na ławce. Siedziałam tak z 2 minuty ale ta siesta nie trwała długo ; mama zadzwoniła do mnie przerywając ją.
- Jak tam skarbie? Dojechałaś?
- Tia...
- A jesteś już u cioci?
- Nie, nie znam do niej drogi
- Zadzwoń do Harrego to po ciebie przyjedzie
Harry był jedynym synem cioci. Był już po osiemnastce ale dosłownie zachowywał się jak pięciolatek. Nie cierpię tego typa, bo zawsze umiał mi dogryźć. Z niechęcią zadzwoniłam do niego.
- Halo, czego chcesz.
- Jestem już na peronie.
- Okej, kto pytał?
- Przyjedź po mnie
- Mam ważniejsze sprawy na głowie od ciebie.
I sygnał się urwał. Byłam pewna, że tak zakończy się ta rozmowa. Zadzwoniłam więc do niego jego jeszcze z pięć razy, ale nie odebrał. Zadzwoniłam do cioci, ale ona powiedziała , że nie może mnie odebrać ,bo jest w pracy. Miałam dość tego dzwonienia ale musiałam wykonać ostatni telefon.
- Mamo ten debil nie odbiera!
- Nie mów tak o nim. Ja ci nic na to nie poradzę dziecko- powiedziała jakby miała do mnie problem.
- No super. Świetna ta California. Taka super, że mam jej już dość.- to były moje ostatnie słowa , bo z nerwów się rozłączyłam. I nagle 2 minuty zamieniły się w pół godziny. Nie miałam co tam dalej siedzieć. Wstałam i zaczęłam iść drogą do najbliższego sklepu , bo od tego gadania w gardle miałam pustynię.
Idąc chodnikiem bujałam w obłokach. Nagle skapłam się, że szłam po ścieżce rowerowej. Zeszłam więc na drogę , bo co mi pozostało? Znowu zaczęłam myśleć o niebieskich migdałach. To był błąd, bo jakiś idiota na motorze prawie mnie rozjechał.
- Jak łazisz łamago?!- zapytał się mnie ten typ.
- Zamiast mnie się czepiać to naucz się lepiej jeździć!- wydarłam się na cały głos w odpowiedzi.
- Spadaj kurduplu- zaczął mnie wyzywać
- Wysoki jak brzoza, a głupi jak koza!- zamienialiśmy się słowami , ale nagle ktoś zaczął na niego trąbić i odjechał. Zdenerwowana poszłam kupić sobie tą wodę.
Nagle zadzwonił Harry.
- Gdzie jesteś małolato?
- Przypominam że jesteś rok starszy. Poszłam do sklepu. Jakieś 2 kilometry od peronu.
- Nie dość że muszę się za tobą uganiać to jeszcze przepadło mi spotkanie z chłopakami.
- Okej , ale kto pytał?
- Przyjeżdżać czy nie?
- Dobra nara.
Wyszłam przed sklep i zobaczyłam Harrego. Przyjechał jakimś ładnym BMW.
- W dupie ci się poprzewracało, żeby się szlajać po Los Angeles.
- Zawieź mnie do domu i tyle.
Jechaliśmy bez słowa i po pięciu minutach dojechaliśmy. Ja wysiadłam a on pojechał chyba ze 130 na godzinę.
- Aha, no to nawet nie wiem ,który mam pokój. Do domu też nie mam kluczy i telefon mi się rozładował.
A najlepsze jest to , że się rozpadało. - powiedziałam do siebie. Usiadłam na krześle stojącym koło domu. Byłam już cała mokra. Totalnie nie wiedziałam ile czasu minęło. Może 15 minut, może pół godziny i wtedy przyjechała ciocia.
- Harry ma przerąbane. Tak o cię tu zostawił?
- Niestety...
Weszliśmy do domu. Ja się przebrałam w "moim pokoju" i poszłam spać , mimo tego że była 20.

                       ——————————————

Przebudziłam się w nocy, nie wiadomo dlaczego. Nagle zorientowałam się , że na dole słychać krzyki,piski i wrzaski. Wiedziałam że to sprawka Harrego bo cioci nie było w domu. Z chęcią zwyzywania Harrego zeszłam na dół.  Moim oczą ukazało się pięciu innych typów.
- Harry! Odniosłeś chyba największy sukces XD! - powiedział jeden z nich.
- Jezu Chase ogar, to moja kuzynka...- odpowiedział zażenowany Harry
- Kuźwa, ta łamaga to twoja kuzynka? - dopytywał się kolejny
- Nie znasz mnie, jak możesz mówić że jestem łamagą? - już powoli nie podobało mi się to towarzystwo
- Wieczorem wpadłaś mi pod koła.
- To ty jestes tym motocyklistą od siedmiu boleści?!
- Lepiej jeżdżę niż ty łazisz
- Zluzuj gumę Nate- kolejny zaczął się odzywać nie proszony
- A ty Caleb nie wiesz jak było. Weszła mi pod koła
- Ty mnie prawie rozjechałeś!
- Może by ci to pomogło
- Dobra weź...- nie dokąńczyłam bo Harry przerwał tą ciekawą rozmowę
- Maddison, idź na górę okej? To bedzie lepiej dla wszystkich
Nie miałam ochoty ciągnąć tego cyrku dalej , wzięłam szklankę wody i poszłam na górę. Puściłam sobie pierwszy lepszy serial na Netflixsie a na dole było słychać jak Harry spraszał więcej ludzi. Muzyka grała chyba na 190 decybeli i nic nie słyszałam z serialu więc włączyłam napisy. Tureckie telenowele były ciekawsze od tego więc zaczęłam pisać z Alice. Napisałam jej całą akcję a później zaczęłyśmy się jarać pierwszym spotkaniem. Trochę minęło i ludzie wyszli. Stwierdziłam że to pora spać i nakryłam kołdrę pod same ramiona. Nagle do pokoju wparował ten cały motocyklista Nathaniel.
- Japierdziele po chuj tu przyjeżdżałaś! Harry ma przejebane z tobą! Niszczysz wszystkim życie!- zaczął na mnie nadawać a mi zaczęły się trząść ręcę
- Nate, wypierdalaj stąd!- jeden z kolegów zaczął go ciągnąć. Kiedy już nie było pana Nathaniela w pokoju przyszedł ten kolega.
- Sorry za niego. Uchlał się jak świnia. Nie martw się ... Chyba Maddison tak? Ja jestem Will.
- Dzięki ... Nie szkodzi. Nie przepraszaj bo to jego wina. - powiedziałam ledwo trzymając się od płaczu a on przytaknął i wyszedł. Pierwszych w chwil w nowym miejscu nie mogłam sobie wymarzyć lepiej. Wcześniej leczyłam się z depresji a miałam pewność że powróci.

                 ——————————————-
Hejka kochani !
Jak wam się podoba 1 rozdział ?

Good choice Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz