Rozdział 21

595 15 9
                                    

MADDISON

O godzinie 11:18 obudził mnie telefon. Dzwoniła do mnie moja kochana przyjaciółka.
- Alice... Co ty chcesz? - wymamrotałam zmęczona
- A w ogóle to czemu ty nie masz prawa jazdy? - Zapytała się mnie przyjaciółka.

Stwierdziłam, że to kpiny, więc przerwałam połączenie.
Alice nie była by sobą, gdyby nie zadzwoniła ponownie.

-No ale naprawdę! Tak siedzę i myślę... - Zaczęła gadać o swoich ciekawych rozmyślaniach. Robiła to praktycznie codziennie, budząc mnie przy tym.
W roku szkolnym, nawet było to przydatne, ale w wakacje...

- Alice, idź się lecz... Nadal nie odespałam tej jebanej imprezy ...
- Zrób sobie, to fajna rzecz, możesz se jeździć...
- WIEM NA CZYM POLEGA PRAWO JAZDY!- Przerwałam mojej przyjaciółce
- Dobraaa, ale co jak Nate' a nie będzie... Albo...
- Czemu miałoby go nie być?
- Oj tak hipotetycznie...
- Na razie nie wyskakuj w przyszłość. A jak już w ostateczności to ty mnie podrzucisz, no nie?
- Tylko po drodze, dobra kończę... Dzwoni do mnie...
- Wiem kto. Papa.
- Paa.- Pożegnała mnie, a ja wiedząc że już nie zasnę, poszłam do łazienki się umyć.

Nie minęło kilka minut, a kolejny do mnie wydzwania.
- No co Nate?
- Jedziemy do galerii?- zapytał, a ja byłam w szoku, że chce w ogóle tam jechać.
- No oki...  Bądź po mnie za 30 minut. Dziś nie robię makijażu. Nie chcę mi się. - oznajmiłam, a on zgodził się i powiedział że już leje paliwo.


________________

- Mamoo! Wychodzę! - Krzyknęłam.
- Okej! - Opowiedziała mama ze swojego pokoju.

Wyszłam przed bramę, i wypatrywałam auta Nate' a

_________________
NATE

Podjechałem pod dom. Przed nim stała Maddison. Gdy mnie zobaczyła, była w totalnym szoku.

- Czemu mi nie powiedziałeś, że przyjedziesz motorem?! - Zaczęła
- Spokojnie... Auto u mechanika, bo Olivia jeździła, i mi zepsuła...
- Pinda... - powiedziała pod nosem, wyraźnie tak, żebym nie usłyszał.
Śmiechem, dałem jej do zrozumienia , że jej to nie wyszło.

Usiadła za mną, założyła kask i poprawiła spodnie.

- A jakbym założyła kieckę?!
- Jest 68°F... - Powiedziałem, a ona już nic nie odpowiedziała.


_______________

- Dawaj na pizzę! - Męczyła mnie Maddison
- Bo ci się przytyje... - Zaśmiałem się, bo nie miałem ochoty na pizzę, ale przypomniała mi się jej anoreksja, więc zgodziłem się.
- Jupii! To choć... Tam! - Powiedziała dziewczyna, wskazując na jakąś restaurację.

______________

- Nie mam kasy... - Oznajmiła brunetka, po zjedzonym posiłku.
- Dobra... Zapłacę... - Powiedziałem przywracając oczami.
- Kochany jesteś.- Spojrzała na mnie ze słodkimi oczkami.

Kiedy wyszliśmy z knajpy, była jakaś 14.

- Wracamy? - Zapytałem się.
- Niee, wstąpię jeszcze po top... Jutro jakiś festyn, a ja nie mam co ubrać. - Oznajmiła.

Nie miałem zamiaru szlajać się po sklepie, więc wybrałem opcję  ,,Zaczekać przed sklepem".

Po kilku minutach wyszła, z jedną, małą torbą

- Ale szybko! I tylko jeden top! - Nadal nie mogłem uwierzyć, że moja Maddison zrobiła coś tak bardzo do niej nie podobnego, umiała spędzać godziny w odzieżówkach.

- Wiem! - Powiedziała z uśmiechem - Idę tylko do łazienki. Potrzymaj mi torbe. - Zrobiłem to co powiedziała i usiadłem na ławce.

Nagle usłyszałem dźwięk wywalenia. Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu.
Pewnie jakiś patałach, co nie umie chodzić , się poślizgnął

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 29, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Good choice Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz