Rozdział 17

1.1K 35 7
                                    

MADDISON

Nate powiedział że odwiezie mnie do domu, wiec gdy wyszliśmy ze szkoły zaczęliśmy kierować się w stronę jego auta.

Wsiadłam na miejsce pasażera i zapięła pasy, po chwili Blake zrobił to samo. Jechaliśmy do domu w mega niezręcznej ciszy, która sama w sobie jakos bardzo mi nie przeszkadzała, bo przez cała drogę myślałam o słowach Nate „Ten wygrany przez nas mecz chciałbym zadedykować mojej dziewczynie, Maddison" - ciagle miałam te slowa w głowie.
Nawet się nie obejrzałam a juz byliśmy pod moim domem. Wychodziłam już z auta, aż usłyszałam zachrypnięty głos chłopaka

- Bądź gotowa o 19, zabieram cie na kolacje, wiec ładnie się ubierz.

Ja jedynie kiwnęłam głową, obruciłam sie na pięcie i weszłam na werandę domu, uśmiechając sie jak głupia.

————————————

Dochodziła godzina 18:00 najwyższy czas zacząć się szykować, wzielam szybki prysznic, odrazu po zalozylam ubranie, nie popisałam sie kreatywnością zalozylam zwykłą czarną obcisła sukienkę sięgająca do połowu ud a do tego moje ukochane czarne conversy do tego naszyjnik i para kolczyków w kształcie serduszek, postawiłam dzisiaj na lekki makijaż i wyprostowane włosy.

Ogarnęła się w 40 minut wiec zostało jeszcze 20 minut do przyjazdu Nate'a.

W pewnym momencie do „mojego" pokoju wparował Harry, pierwsze na co zwróciłam uwagę to na jego oczy, mial bardzo rozszerzone źrenice, plus czuć było od niego alkohol.

- Hej kuzyne... Wo kurwa.. - tutaj przerwał, popatrzył na mnie od góry do domu i znów zaczął mowic - wygladasz jak dziwka, ale to w sumie nic nowego. - wzruszył ramionami i oparł się o futryny dzwi.

Nie powiem, zabolało mnie to mocno, jednak próbowałam się nie rozkleić

- Harry nie wiesz co gadasz, jestes pijany i pewnie cos brałeś - odpowiedziałam odwracając wzrok

- No Maddison rozpłacz sie tu jeszcze lub zadzwon do mojej matki i poskarż sie jej - odpowiedział rozbawiony

- W tym momencie nie wytrzymałam, wypchnęła z wielkim trudem Harrego z pokoju, po czym zamknęłam sie na klucz i uciekłam do łazienki.

Nie chciałam tego robic, naprawdę nie chciałam, ale musiałam, to było silniejsze ode mnie.

Chwyciłam pierwsza lepsza żyletkę i zaczekam robic kreski, tylko jeszcze wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że przecież mam odkryte ramiona i wsyztsko bedzie widac.

———————————————-

Wybiła 19, ja poprawiałam swój makijaż nagle ktoś zatrąbił, zbiegłem szybko na dół i wyszłam z domu.

Nate opierał sie o swoje auto, paląc jakies gówno.
Podeszłam do niego i powiedziałam

- O wow cholera, pieknie wygladasz - powiedział Nate, nie odrywając odemnie wzroku

Jednak ja wypaliłam

- Jeszcze ci się to nie znudziło?

- Nie jeszcze nie - odpowiedział z tym jego łobuzierskim uśmiechem

Nie mogłam na to patrzec jak niszczy sobie zdrowie, jak chce palić to niech pali ale na pewno nie w mojej obecności. Wkurzylam się i wytrwałam mu papierosa z rąk, rzuciłam na ziemie i zdeptałam.

Nate wydał sie nie wzruszony

- Zdajesz sobie sprawę ze mam jeszcze całą paczkę tego?

- Ughh nie ważne, masz nie palić w mojej obecności

Good choice Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz