Rozdział 4

1.4K 22 2
                                    

Nathaniel (Nate)

Kiedy wyszliśmy z podwórka , miałem ochotę dowalić tej kretynce . Za dużo sobie pozwalała. Miałem  nadzieje ,że  wypierdzieli z Los Angeles jak najszybciej. Byłem ciekawy czy zostaje na stałe. Niestety, wszystko na to wskazywało , ale mimo to zapytałem Harrego.
- Ej... Ale Maddison tu jest na stałe?
- Najprawdopodobnie tak...
- Kurwa...
- Stary , miałem taką samą reakcje!
- Nie dziwię ci się... To zaraza a nie dziewczyna...
- W tym córka siostry mojej mamy...
- Współczuje ...- powiedziałem. Nie byłem zadowolony.
—————————————-
Chodziłem z Harry'm bez celu po Los angeles, i w pewnym momencie zadzwonił mój tata, mówiąc że mama miała wypadek samochodowy i leży w szpitalu w bardzo ciężkim stanie.
Natychmiast poinformowałem o tym Harrego i poszliśmy w stronę jego domu aby mnie zawiózł do szpitala ponieważ ja byłem pod wpływem alkoholu i wolałem nieryzykowac.
- Kurde martwię się o nią stary, co ja co ale to jest moja mama jednak. - powiedziałem wsiadając do auta
- Bedzie dobrze, musi być - powiedział mój przyjaciel . Jechaliśmy do szpitala a ja bardzo się martwiłem o mamę, lecz wiedziałem ze wsyztsko bedzie dobrze. Juz w szpitalu lekarze wszytsko mi powiedzieli i mówili ze nie ma sensu tutaj siedzieć do rana, wiec pojechałem z Harrym do jego domu na nockę bo nie chciałem być teraz sam w domu, bo tata siedzi z mamą, a mama w szpitalu wiec postanowiłem nocować u Harrego.
-—————————————-
Kiedy weszliśmy do domu, było coś około 21. Byłem ciekaw , czy Maddison gdzieś poszła czy nadal była w domu.
- Harry?
- No co?
- A Maddison jest w domu?
- Mamy spokój. Nocuje u Alice.
- Chwilę... To one się przyjaźnią?
- I to jeszcze jak...
- Nie no... Głupia i głupsza to przyjaciółki!
- Widzę ,że to dla ciebie jakiekolwiek pocieszenie.
- E tam ... Prawie żadne... Ale jednak jak chodzi o Maddison to zawsze jakieś.- przyznałem Harry'emu i poszliśmy grać na PlayStation. Po kilku godzinach grania mieliśmy dość więc poszliśmy coś zjeść.
- Co jest do jedzenia, Harry? - zapytałem, bo nie mogłem wytrzymać z głodu.
- Mogą być... Tosty... Naleśniki...I... Chipsy.
- Dawaj chipsy.
- Ale zdrowo jesz!
- Weź...- Nie miałem ochoty na żarty. Miałem ochotę tylko na... Chipsy. Miałem ochotę tylko na chipsy, tak.
Zjadłem całą paczkę i nie wiadomo kiedy była 1 w nocy.
- Dobra chodźmy spać bo jutro szkoła.- Zaproponował Harry a ja nawet nie protestowałem i poszliśmy spać, ale za nic nie mogłem spać. Napisałem więc do swojej siostry, żeby powiadomić o wypadku mamy. Harry leżał na łóżku nad moim materacem, więc miał możliwość przeczytania wiadomości.
- Kto to? Jakaś twoja babeczka?
- to moja siostra.
- Aha. A jakoś jej nigdy nie widziałem...?
- Mieszka na Florydzie i ma 23 lata - Odcięła się od nas. Nie mamy z nią kontaktu, ale od czasu do czasu z nią popisze.
- Ma zamiar was odwiedzić ?
- Pisze z nią raz na 5 miesięcy może. A jak już pisze to zapominam zapytać.
- Kiedy ostatnio tu była?
- Przed przeprowadzką, czyli jakieś 6 lat
- Współczuje stary.. nie masz łatwo - powiedział Harry.
Po chwili zgadil światło i poszliśmy już spać

——————————————
Obudziłem się o około 6:46, stwierdziłem ze nie ma sensu isc dalej spać wiec wstałem i wyszykowałem się juz do szkoły, w między czasie obudziłem Harrego. Nie miałem w ogole humoru przez wypadek mamy i od razu po szkole mam zamiar się tam wybrać. Jedna jedyna rzecz mnie podnosiła na duchu, mianowicie mój cudowny plan zemsty na Maddison, jesczez mam przez nią tydzień szlabanu, wiec dzisiaj w szkole niech się szykuje na niezłą jazdę.
Kiedy myślałem nad tym jaki mam cudowny plan zemsty na dol zszedł Harry mówiąc żebym się spieszył, wziąłem szybko plecak i wyszłem za Harrym z domu. Wsiadłem do auta i pojechaliśmy do szkoły.

Good choice Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz