Obudził mnie głos Jimina i potrząsanie za ramię.
- T/I wstawaj - usłyszałam nade mną.
- Nie, daj mi spać - nakryłam się po uszy kołdrą.
- Nie ma mowy już prawie 13.
Po chwili poczułam, że ten dziad zabiera mi kołdrę i prawie w tym samym momencie usiadłam wyprostowana na łóżku patrząc na chłopaka z mordem w oczach.
- Obiecuję ci, że jak jeszcze raz zabierzesz mi tą kołdrę to ci nogi z dupy powyrywam. Ręce zresztą też ci wyrwę.
- Taaa... Jasne, nie zrobisz tego. Chodź coś zjeść, nie mówię śniadanie, bo na nie już za późno.
- Zrobię, jeszcze zobaczysz - mruknęłam pod nosem - Już idę, czekaj chwilę - dodałam głośniej.
Wyjęłam z szafy jakieś ciuchy i poszłam do łazienki się ubrać i wykonać poranną rutynę (jak to można poranną nazwać).
Wyszykowana zeszłam do kuchni, gdzie czekała na mnie jajecznica.
- Sam robiłeś? Mam nadzieję, że się tym nie otruję - zaśmiałam się.
- Hahaha bardzo śmieszne, gotuję lepiej niż myślisz - powiedział oburzony chłopak.
- No już nie gniewaj się - podeszłam do niego i go przytuliłam.
- Na ciebie nie da się gniewać - oddał uścisk.
Oderwałam się od Jimina, usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.
- Mmm... naławde dłobe - próbowałam powiedzieć z pełnymi ustami.
- Widzisz miałem rację.
- No miałeś, miałeś. Wyjdziemy dziś znowu na spacer ? -zmieniłam temat.
- Pewnie, czemu nie, jak chcesz możemy nawet teraz.
Pokiwałam głową na tak i zadowolona poszłam odnieść naczynia do zmywarki, po czym poleciałam na górę po telefon. Zabrałam go z szafki nocnej i ponownie zbiegłam na dół.
- Już jestem gotowa - poinformowałam.
- W takim razie idziemy.
Wyszliśmy z domu, a Jimin zamknął za nami drzwi na klucz. Przeszliśmy przez furtkę i skierowaliśmy się w stronę lasu. Po jakichś 10 minutach drogi znaleźliśmy się na jego skraju.
Spacerowaliśmy jakiś czas aż w końcu zaproponowałam.
- Pobawimy się w berka??
- Ale, że w lesie? Ja się tu przecież zabiję o te korzenie.
- No prooseeee - zrobiłam oczy szczeniaka.
- No dobra, ale jak się tu wywalę to twoja wina.
- Nie marudź. Berek - klepnęłam go w ramię i co sił zaczęłam uciekać.
Kiedy wybiegłam z lasu i upewniłam się, że za mną nie biegnie zwolniłam.
Teraz muszę kogoś zapytać o drogę do centrum handlowego, w którym wczoraj byłam z Jiminem, ponieważ mam zamiar ukryć się u Lan. Jest duża szansa, że mnie nie znajdzie.
- Przepraszam, nie wie pan przypadkiem, gdzie jest centrum handlowe na ulicy **** ? - zapytałam jakiegoś starszego pana. (wymyślcie sobie jakąś nazwę ulicy)
- Pewnie, to jest akurat pięć przecznic stąd - oznajmił i wytłumaczył mi drogę.
- Bardzo dziękuję za pomoc - uśmiechnęłam się.
- Nie ma za co.
Zaczęłam się kierować w tamtą stronę, gdzie pokazał pan i po 15 minutach byłam na miejscu. Z galerii poszłam pod dom Lan i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi.
Miejmy nadzieję, że jest w domu. Na szczęście była i otworzyła.
- O T/I jaka miła niespodzianka - ucieszyła się.
- Cześć Lan, mogę u ciebie przesiedzieć jakiś czas??
- Pewnie, zapraszam.
Weszłam do środka i rozejrzałam się po wnętrzu. Było naprawdę ładnie jasno, a domek całkiem duży jak na jedną osobę.
- No powiedz co cię do mnie sprowadza? - zapytała dziewczyna.
Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami, a ona z zaciekawieniem słuchała. Opowiadanie zajęło mi pół godziny.
- Współczuję ci- podsumowała- możesz u mnie zostać jak długo będzie trzeba.
- Dzięki, bardzo mi pomagasz, jestem ci bardzo wdzięczna.
Resztę dnia przegadałyśmy i dużo się o sobie dowiedziałyśmy.
Wieczorem chciałyśmy zrobić sobie maraton filmowy, ale nagle...
Co się stanie dalej??? Tego dowiecie się w następnym rozdziale.
CZYTASZ
My mafia boy - Jeon Jeongguk
FanfictionMłoda nastolatka pewnego normalnego dnia wraca ze szkoły, niestety nie udaje jej się dotrzeć do domu, ponieważ zostaje porwana. Czy uda jej się uciec? Czy jej rodzice w ogóle przejmą się zniknięciem córki? Czy to porwanie zmieni coś w jej życiu? Teg...