Rozdział 8

252 10 0
                                    

Obudził mnie głos Jimina i potrząsanie za ramię.

- T/I wstawaj - usłyszałam nade mną.

- Nie, daj mi spać - nakryłam się po uszy kołdrą.

- Nie ma mowy już prawie 13.

Po chwili poczułam, że ten dziad zabiera mi kołdrę i prawie w tym samym momencie usiadłam wyprostowana na łóżku patrząc na chłopaka z mordem w oczach.

- Obiecuję ci, że jak jeszcze raz zabierzesz mi tą kołdrę to ci nogi z dupy powyrywam. Ręce zresztą też ci wyrwę.

- Taaa... Jasne, nie zrobisz tego. Chodź coś zjeść, nie mówię śniadanie, bo na nie już za późno.

- Zrobię, jeszcze zobaczysz - mruknęłam pod nosem - Już idę, czekaj chwilę - dodałam głośniej.

Wyjęłam z szafy jakieś ciuchy i poszłam do łazienki się ubrać i wykonać poranną rutynę (jak to można poranną nazwać).

Wyszykowana zeszłam do kuchni, gdzie czekała na mnie jajecznica.

- Sam robiłeś? Mam nadzieję, że się tym nie otruję - zaśmiałam się.

- Hahaha bardzo śmieszne, gotuję lepiej niż myślisz - powiedział oburzony chłopak.

- No już nie gniewaj się - podeszłam do niego i go przytuliłam.

- Na ciebie nie da się gniewać - oddał uścisk.

Oderwałam się od Jimina, usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.

- Mmm... naławde dłobe - próbowałam powiedzieć z pełnymi ustami.

- Widzisz miałem rację.

- No miałeś, miałeś. Wyjdziemy dziś znowu na spacer ? -zmieniłam temat.

- Pewnie, czemu nie, jak chcesz możemy nawet teraz.

Pokiwałam głową na tak i zadowolona poszłam odnieść naczynia do zmywarki, po czym poleciałam na górę po telefon. Zabrałam go z szafki nocnej i ponownie zbiegłam na dół.

- Już jestem gotowa - poinformowałam.

- W takim razie idziemy.

Wyszliśmy z domu, a Jimin zamknął za nami drzwi na klucz. Przeszliśmy przez furtkę i skierowaliśmy się w stronę lasu. Po jakichś 10 minutach drogi znaleźliśmy się na jego skraju.

Spacerowaliśmy jakiś czas aż w końcu zaproponowałam.

- Pobawimy się w berka??

- Ale, że w lesie? Ja się tu przecież zabiję o te korzenie.

- No prooseeee - zrobiłam oczy szczeniaka.

- No dobra, ale jak się tu wywalę to twoja wina.

- Nie marudź. Berek - klepnęłam go w ramię i co sił zaczęłam uciekać.

Kiedy wybiegłam z lasu i upewniłam się, że za mną nie biegnie zwolniłam.

Teraz muszę kogoś zapytać o drogę do centrum handlowego, w którym wczoraj byłam z Jiminem, ponieważ mam zamiar ukryć się u Lan. Jest duża szansa, że mnie nie znajdzie.

- Przepraszam, nie wie pan przypadkiem, gdzie jest centrum handlowe na ulicy **** ? - zapytałam jakiegoś starszego pana. (wymyślcie sobie jakąś nazwę ulicy)

- Pewnie, to jest akurat pięć przecznic stąd - oznajmił i wytłumaczył mi drogę.

- Bardzo dziękuję za pomoc - uśmiechnęłam się.

- Nie ma za co.

Zaczęłam się kierować w tamtą stronę, gdzie pokazał pan i po 15 minutach byłam na miejscu. Z galerii poszłam pod dom Lan i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi.

Miejmy nadzieję, że jest w domu. Na szczęście była i otworzyła.

- O T/I jaka miła niespodzianka - ucieszyła się.

- Cześć Lan, mogę u ciebie przesiedzieć jakiś czas??

- Pewnie, zapraszam.

Weszłam do środka i rozejrzałam się po wnętrzu. Było naprawdę ładnie jasno, a domek całkiem duży jak na jedną osobę.

- No powiedz co cię do mnie sprowadza? - zapytała dziewczyna.

Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami, a ona z zaciekawieniem słuchała. Opowiadanie zajęło mi pół godziny.

- Współczuję ci- podsumowała- możesz u mnie zostać jak długo będzie trzeba.

- Dzięki, bardzo mi pomagasz, jestem ci bardzo wdzięczna.

Resztę dnia przegadałyśmy i dużo się o sobie dowiedziałyśmy.

Wieczorem chciałyśmy zrobić sobie maraton filmowy, ale nagle...


Co się stanie dalej??? Tego dowiecie się w następnym rozdziale.


My mafia boy - Jeon JeonggukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz