Rozdział 20

120 8 2
                                    

Mogą wystąpić przekleństwa.

Szykowałam się właśnie w łazience. Byłam bardzo podekscytowana, ponieważ dziś jest ten dzień, w którym pojadę na targi dla gangsterów.

Ciekawe jak na nich jest? Zadawałam sobie w myślach to pytanie. Nie miałam pojęcia jak te targi wyglądają i czy będzie na nich ciekawie. Postanowiłam jednak nie przejmować się tym.

Zeszłam na dół do kuchni w celu zjedzenia śniadania. Chciałam zjeść coś na szybko, więc postanowiłam, że zrobię płatki.

Wyjęłam z lodówki mleko, z jednej z szafek wyciągnęłam miskę, a z innej płatki czekoladowe, po czym wlałam mleko do naczynia i wstawiłam je na chwilę do mikrofalówki, żeby się ogrzało. Kiedy było gotowe wsypałam do miski płatki.

(Podzielcie się w komentarzu co dajecie najpierw - mleko czy płatki ^^)

Wyciągnęłam z szuflady łyżeczkę i zaczęłam jeść, a po skończonym posiłku odstawiłam brudne naczynie do zmywarki.

W tym momencie do kuchni wszedł Jungkook.

- O T/I usłyszałem, że już nie śpisz i pomyślałem sobie, że może będzie ci się nudziło. Może chcesz ze mną pograć na konsoli? - zapytał chłopak pokazując trzymaną przez niego konsolę do gry.

- Pewnie czemu nie, ale uważaj, bo gram całkiem dobrze - zgodziłam się.

- No nie jestem tego taki pewny...Przygotuj się na przegraną - rzucił Jeon i wybiegł z kuchni.

Zaczęłam za nim biec i zaczęliśmy się ścigać po domu, zostałam sporo z tyłu i próbowałam nadrobić dystans jednak na schodach o mały włos się nie zabiłam. Potem nie wyrobiłam na zakręcie i wpadłam na ścianę.

Weszłam do pokoju Kooka rozcierając sobie czoło, na którym rósł wielki guz.

- Jezu, a tobie co się stało? - zapytał zdziwiony.

- No to wszystko przez ciebie, bo próbowałam cię dogonić i miałam bardzo bliskie spotkanie z twoją jakże twardą ścianą - oznajmiłam.

- Będziesz żyć, poczekaj chwilę, zaraz wrócę.

Po chwili chłopak wrócił z bandażem i zamrożoną marchewką.

- Nic innego nie miałem, musi ci starczyć.

- Stój spokojnie i nie ruszaj się - dodał po chwili.

Oplątał bandażem zimną marchewkę, którą przyłożył do mojego czoła, a resztę bandaża oplótł wokół mojej głowy tak, żeby mi nie spadła.

Musiałam wyglądać przekomicznie, bo zaraz chłopak wybuchnął śmiechem. Zostawiłam to bez komentarza i złapałam za konsolę.

- Włączaj grę i przygotuj się na przegraną - powiedziałam.

- No zobaczymy - uśmiechnął się Jungkook.

Włączyliśmy grę, a po 3 minutach padła pierwsza wygrana.

- No i co mówiłam, że wygram. Dawaj następną rundę.

Tak byliśmy pochłonięci grą, że zapomnieliśmy o obiedzie, a nim się obejrzeliśmy zaczęło się już ściemniać.

- No OK, jednak jesteś dobra w tą grę - przyznał Jungkook.

- Dzięki - odpowiedziałam mu zadowolona, że wreszcie pogodził się z porażką.

- Jesteś już gotowa? Bo jeśli tak to możemy się już zbierać.

- Jak nigdy.

Otrzymałam od Jeona pistolet, który wsadziłam sobie za pasek oraz opakowanie pełne naboi.

- Może się przydać, nigdy nic nie widomo, co się stanie na takim targu - wyjaśnił.

Ubraliśmy na twarze czarne maseczki oraz ciemne ubrania, po czym wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w stronę samochodu.

Byliśmy w drodze. Siedziałam sobie spokojnie na fotelu obok Jungkooka, który był skupiony na jeździe.

Nagle usłyszałam dziwne szuranie dobiegające z bagażnika.

- Słyszysz? - zaniepokoiłam się - Co to za odłos?

- To tylko pudełka - odpowiedział krótko chłopak.

Dotarliśmy na miejsce po 45 minutach jazdy.

- To tutaj - oznajmił Kook i wyjął z bagażnika pudełka - Trzymaj się blisko mnie.

- Nie ma problemu.

Szliśmy między różnymi stoiskami na których handlowano przeróżnymi rzeczami od naboi przez pistolety aż po narkotyki.

- Siema, co tam dla mnie masz Jeongguk? - zapytał jakiś facet do którego podeszliśmy.

- No siema. Słuchaj mam dla ciebie 30kg różnych proszków i pudełko broni.

- Super, wielkie dzięki stary, dam ci za to 16555150 wonów pasuje?

- No jasne

Słuchałam jak rozmawiają i zaczęłam się nudzić. Poklepałam Jungkooka po ramieniu.

- Mogę się trochę rozejrzeć?- zapytałam go.

- Tak, tylko nie oddalaj się zbytnio.

Szłam w ciemności i przyglądałam się targom. Dopiero teraz zauważyłam, jak dużo jest tutaj ludzi.

W pewnej chwili poczułam coś zimnego na swojej szyi.

- No mała oddawaj pieniądze, albo zginiesz na miejscu - usłyszałam czyiś głos.

- Nie mam nic, odwal się ode mnie typie.

- Nie kłam bo marnie skończysz.

Po tych słowach niespodziewanie się odwróciłam i walnęłam kolesia z całej siły w nos. W gratisie otrzymał mocnego kopniaka w krocze.

Nie wiedziałam co dalej zrobić, więc w razie czego naładowałam swój pistolet.

- Ty suko jebana, zapłacisz mi kurwa za to - uniósł swój pistolet wymierzył we mnie i nacisnął na spust.

Pocisk przeleciał obok mnie, a ja wystrzeliłam w niego. Trafiłam go w ramię. Facet złapał się za postrzeloną kończynę i wykrzywił usta w bólu, a przynajmniej tak mi się wydawało.

Po chwili poczułam coś ciepłego na brzuchu. Dotknęłam tego miejsca i z przerażeniem uświadomiłam sobie, że to moja własna krew.

Potem straciłam przytomność.




Powracam po długiej nieobecności!

Mam nadzieję, że rozdział się podobał i przepraszam za wszelkie błędy.


My mafia boy - Jeon JeonggukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz