Rozdział 13

168 10 0
                                    

Pov. Jungkook 

Stanęliśmy przed tą przeklętą bramą wjazdową, przed którą stał szlaban. Na moje szczęście nikt nie pilnował kto tu wjeżdża i wyjeżdża. 

Założyliśmy komunikatory. Przejechałem przez bramę i skierowałem pojazd na drugą stronę wielkiego, kilkupiętrowego budynku, który wyglądał jak jakiś biurowiec.

Wysiedliśmy z pojazdu i przeszliśmy na front tego niby biurowca.

- Teraz ty idziesz zagadać ochroniarza, a ja wchodzę do środka, pamiętasz plan? - przypomniałem dziewczynie.

- Pamiętam doskonale.

Rozdzieliliśmy się, ja szedłem krzakami, które rosły przy samym budynku, więc nie było mnie widać, a T/I szła asfaltem. 

Szliśmy równolegle do siebie i byliśmy coraz bliżej wejścia do budynku.

- Przepraszam, mógłby mi pan w czymś pomóc - usłyszałem głos T/I.

Teraz czas na mnie. Niespostrzeżenie wszedłem do środka, otrzepałem się z liści, a po chwili znalazł się przy mnie kelner podający drinka.

- Dziękuję, ale nie piję - powiedziałem krótko, a tamten kiwnął głową i odszedł.

Było stąd widać całą salę, w której było całkiem sporo osób

Wszedłem na schody i zacząłem powoli iść nasłuchując czy ktoś nie idzie. 

Takim sposobem dostałem się na piąte piętro i kierowałem się bardzo długim, ciemnym i szerokim korytarzem do gabinetu Wenyanga, który miał u mnie dług i nie oddał mi go.

Na końcu korytarza usłyszałem głosy. Było ciemno taki plus, bo nie mogli nie zauważyć.

Aby rozproszyć ochroniarzy, przewróciłem chyba jakiś wazon i szybko wszedłem do jakiegoś pomieszczenia, którym okazał się schowek. 

Mój plan zadziałał i już po chwili usłyszałem głosy przed drzwiami schowka. Gwałtownie je otworzyłem, przez co jeden z nich padł na ziemię, a drugiego ogłuszyłem. 

Związałem ich, zakneblowałem i wsadziłem do schowka na szczotki.

Bez trudu dostałem się do gabinetu, który w razie czego zamknąłem na klucz. Zapaliłem światło i przeszukałem całe pomieszczenie. 

Znalazłem w nim parę sztuk nabitej broni oraz sejf.

Rozbroiłem sejf, który był wypchany po brzegi pieniędzmi. Poszukałem jeszcze jakiejś torby, wpakowałem do niej forsę i broń i zastanawiałem się jak stąd wyjdę.

Za oknem zauważyłem dość wysokie drzewo, po którym można by było zejść.

Skontaktowałem się z T/I.

- Halo, T/I słyszysz mnie ?

- Słyszę, coś się stało ?

- Nie czekaj na mnie i wracaj do samochodu, zejdę drzewem, jest akurat przy moim aucie.

- Na którym ty piętrze jesteś ?! - przeraziła się dziewczyna.

- Na piątym - odparłem ze spokojem.

- Przecież ty się zabijesz jak spadniesz !

- Nie martw się o mnie, poradzę sobie.

Znalazłem w gabinecie linę i się nią obwiązałem. Torba miała takie rączki, że z łatwością założyłem ją na plecy. Wyszedłem przez okna na grubą gałąź  i powoli schodziłem, stawiałem stopy na solidnych gałęziach, aż w końcu dotarłem na ziemię.

Pobiegłem do samochodu, spakowałem torbę do bagażnika i odjechałem z piskiem opon.

Kolejna misja zakończyła się sukcesem.

My mafia boy - Jeon JeonggukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz