Las

2K 69 36
                                    

,,Ludzie nie zauważają kiedy odchodzimy, a kiedy odejdziemy jest już za późno"

Weszliśmy do kuchni by przyrządzić ciasteczka. Nie jestem pewna tego pomysłu ale co mi tam...Najwyżej będzie tragicznie.

-To co potrzebujemy koliberku?- Jak on mnie nazwał?

-Koliberku?

-No tak. Nie podoba ci się? Wolisz młoda albo dziecko? Jak chcesz. Czego potrzebujemy dziecko

-Wole koliberku, ale młoda jest lepsze od dziecko.

-Jak sobie życzysz-Powiedział szturchając mnie lekko w ramie z uśmiechem od ucha do ucha, ujawniając prześliczne śnieżne zęby.

-Mąka, jajko, cukier, masło, proszek do pieczenia i czekoladę.- Powiedziała czytając przepis z telefonu chłopaka.

Bardzo ufni są w stosunku do mnie. Aż dziwne

-Patrz to- Harry czy ci odjebało? Idiota żongluje naszymi ostatnimi dwoma jajkami.

-Harry bo ci spadną, a więcej nie ma- powiedziałam próbując uchronić przynajmniej jedno przed tym potworem.

-Pewno gdzieś są, a jak nie to moje są wystarczająco duże-Prychnełam przewracając oczami. Szczerze nie chciałam tego wiedzieć.

-Harry do kurwy skup się bo dom spalisz. Nie dotykaj najlepiej niczego-wyjełam z jego ręki jajka i zaczęłam szukać miski.

Włożyłam odpowiednie składniki do miski i poprosiłam o mikser. Hehe nie wyszło tak jak planowałam...

Gdy tylko podłączyłem mikser i włączyłam go ciasto zaczęło latać po całym pomieszczeniu.

-Odłącz to!-zaczął się drzeć, jakbym nie wiedziała

-Próbuję jakbyś nie zauważył- Idota się schował w szafce, a mnie zostawił samą na polu bitwy z mikserem.

Zaczęłam się czołgać po podłodze która była już całą od ciasta. Podeszłam do miksera, chwyciłam go i wyłączyłam. Dom wyglądał.....No nie wyglądał....Idealnie czyste ściany , szafki, blaty były w stanie katastroficznym. Ja wcale nie wyglądam lepiej. Moje włosy, twarz, ubrania, wszytko było w jajkach i mące.

-No geniuszem kulinarnym to ty nie zostaniesz- O no proszę ktoś wyszedł z nory.

Nie zareagowałam na jego słowa tylko zrobiłam naburmuszoną minę. Wyszłam z kuchni a chłopak za mną

-Mamy zadzwonić po usługi sprzątające? Czy sama to posprzątasz?

-Chciałbyś, po coś jednak masz numer do tej przemiłej pani która po nas posprząta- Odwróciłam się na pięcie i poszłam do mojego pokoju na porwanie. Chłopak zrobił to samo co ja

-Po nas? To ty włączyłaś mikser- Podszedł do mnie i postukał mnie w głowę, śmiejąc się przy tym. Nie wytrzymam tutaj dłużej.

Gdy chłopak już się odsunął i chciał wyjść. Do pokoju wparował Oscar w czarnej koszuli od garnituru oraz spodni w takim samym kolorze.

-Musze cię na chwilę porwać płomyczku-Oscar....Ty sobie żartujesz?

-Znowu?-Zapytałam przewracając oczami, kierując się w stronę drzwi. Chłopak się tylko na to uśmiechnął chwycił mnie za rękę i wyciągnął z pokoju.

-Twój ojciec i matka przekażą mi dokumenty i pieniądze, ale j..-Nie dałam mu dokończyć

-Po co ci pieniądze? Ten dom jest pewnie wiele więcej warty niż 50 tysięcy i..-Umilkłam kiedy zrozumiałam że chłopak próbuje mnie zamordować wzrokiem za wtrącenie się w jego słowo.

-Wracając, mamy umówione miejce przekazania towaru-Czyli traktują mnie jako towar-ale twoi rodzice potrzebują jakiegoś zapewnienia że żyjesz i takie tam. Rozmowy telefonicznej już nie przeprowadzisz więc zrobimy ci zdjęcie

Ja nie chcę nic mówić ale na tym porwaniu jest mi na prawdę dobrze. Po pierwsze poznałam nowych przyjaciół, po drugie mieszkam w willi, po trzecie mój porywacz to jeden z najpiękniejszych facetów jakich widziałam a na dodatek ma brata bliźniaka. Teraz będę miała jeszcze sesję zdjęciową. No nie jest źle

Po umówieniu planu mojego przekazania rodzicą zrobiliśmy zdjęcie...a raczej próbowaliśmy.

-Kurwa no weź jej pierdolnij z liścia czy coś-To mówił ten ładniejszy brat.

-Poprostu się nie uśmiechaj płomyczku....

-Ale ja tak nie umiem. Rozśmieszacie mnie.-Mówiłam prawdę. Oni byli cały czas tacy poważni...

-Skup się Luiza, zostało nam 15 minut na dosłanie zdjęcia.

Po jakiś 30 kolejnych nieudanych próbach w końcu się udało. Wyszło całkiem strasznie i smutno. Nie żebym się jakoś bardzo starała.

******

Siedziałam właśnie w moim pokoju więziennym kiedy rozległo się pukanie. Cicho odpowiedziałam ,,prosze" na co klamka pod naciskiem otworzyła drzwi. Zdziwiłam się bo do pokoju wszedł Czaszka.

-Tak?-Powiedziałam podnosząc się do pozycji siedzącej na łóżku.

-Zaraz jedziemy, więc proszę żeby panienka się uszykowała-Mężczyzna obrócił się na pięcie i wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą.

Ubrałam się w rzeczy które miałam na sobie zanim tutaj przyjechaliśmy. Były już wyprane i pachniało od nich jakimiś kwiatami. Wyciągnęłam na siebie jeszcze buty i byłam gotowa.

Wyszłam z pokoju spoglądając raz na jego cudowne wnętrze którego już nigdy nie zobaczę a raz na ,,mojego" ochroniarza.

-Okej-Na te słowa odrazu się odwróciłam.-Muszę cię jeszcze uśpić żebyś nie nasłała na nas swoich przyjaciółek-powiedział nikt inny ja Oscar. Czasami go nie rozumiem

-Jasne. Tylko delikatn..ał!-Nawet nie dokończyłam a igła już była w moim. Ramieniu.

Tym razem chłopak chwycił mnie odrazu i zaczął nieść do samochodu. Ja w tym czasie zasypiałam na jego rękach.

Nick

Około godziny 17 rodzice Luizy wykonali telefon do obcego który uprowadził ich córkę. Zgodzili nie na warunki ale pod warunkiem że dostaniemy jakiś dowód życia. Jakoś po 2 godzinach w końcu go dostaliśmy....ale....te zdjęcie wyglądało jakby nie mogła tam wytrzymać ze śmiechu. Jej matka zasłoniła sobie ręką twarz pewnie niedowierzając jaką kreaturę właśnie zobaczyła, a jej ojciec odwrócił wzrok. Przynajmniej mieli dowód jej życia.

Umówili się na spotkanie przy opuszczonym kościele na godzinę dziewiętnastą trzydzieści. Na początku nie chcieli mnie puścić. Nie żeby mi jakoś bardzo zależało, ale po prośbach moich i Tiny nie dało się odmówić. Pakowaliśmy właśnie najpotrzebniejsze rzeczy do torby, kiedy mama brunetki nie dostała wiadomości z adresem gdzie znajduje się dziewczyna.

Godzinę później

Właśnie czekałem w aucie razem Tiną i moją mamą na dziewczynę. Byliśmy w jakimś lesie na totalnym zadupiu. Z tego co wiem to te dokumenty to jakieś kody, ale nasi ojcowie już je zmienili. Odwróciłem się do okna i to co zobaczyłem po chwili, nie powiem że mnie lekko nie zmartwiło. Brunetka leżała nie przytomna w ramionach ojca który kierował się w naszym kierunku. Miała na sobie moje ubrania które jej pożyczyłem gdy była u mnie w domu. Otworzyłem drzwi i przesunąłem się żeby zrobić miejsce nie proszonemu gościowi. Głowę miała na moich kolanach, a resztę ciała bezwładnie leżało na pozostałych siedzeniach. Ojciec dziewczyny wszedł do auta zajmując miejsce kierowcy

-Jak można mieć tak nie równo pod sufitem. No co za debil-Mówił to w złości zapinając pasy

-Co się stało?-Zapytała zmartwiona kobieta siedząca obok na miejscu pasażera. Matka Luizy zazwyczaj jest spokojna.

-No jak to co? Znowu ten Idota z CWWC. Tylko że teraz posunął się trochę dalej- Odpalił auto i ruszył w stronę wyjazdu z lasu.

******

Z góry przepraszam za spóźnienie z rozdziałem, ale mam teraz wyjazd i tak jakoś wyszło że nie mam czasu. Dziękuję za miłe słowa ❤️

unforgettable love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz