rozdział 22.

304 17 23
                                    

Obudziłam się, czując pocałunki na mojej twarzy. Otworzyłam oczy, ale kiedy zobaczyłam, że to Janek od razu zamknęłam je ponownie.

- musisz już wstać, kochanie. Pamiętasz? Zabieram cię gdzieś. - kiedy to powiedział ożywiłam się i jak poparzona wstałam z łóżka.

- nie zdążę się ogarnąć! - krzyknęłam, na co Janek zaczął się śmiać.

Poszłam wziąć prysznic, no i umyłam też włosy. Potem wysuszyłam je i zrobiłam lekkie loki. Makijażu za dużo nie nakładałam, korektor pod oczy, troszkę pudru, róż na policzki, tusz do rzęs i błyszczyk. Wszystko utrwaliłam i psiknęłam się moimi ulubionymi perfumami.

- gotowa jesteś?! - usłyszałam krzyk Janka.

- nałożę tylko sukienkę i będę gotowa! - krzyknęłam do niego. Wyjęłam sukienkę i buty z szafy i nałożyłam to na siebie. Nie zapomniałam też o moim naszyjniku na szczęście.

- o wow. Wyglądasz pięknie. - to było pierwsze, co usłyszałam, kiedy przyszłam do Janka. Wyglądał perfekcyjnie. Miał na sobie białą koszulę i czarne spodnie. Niby klasyk, ale nie mogłam się na niego napatrzeć. - zrób zdjęcie, to będziesz miała na dłużej. - zaczął się ze mnie śmiać.

~~~~

- Janeeeek

- będziemy za kilka minut. - prawie cały czas pytałam go, kiedy będziemy na miejscu. Zjechaliśmy z drogi jakieś niecałe 20 sekund później. - muszę nałożyć ci to na oczy. - powiedział i zawiązał na moich oczach apaszkę.

Na miejscu byliśmy około 15 minut później. Skąd wiem? Z nudów zaczęłam liczyć minuty. Janek pomógł mi wysiąść z auta, po czym odsłonił moje oczy. Okej, opłacało się jechać kilka godzin autem.

- tu jest cudownie. - szepnęłam tak, żeby chłopak mógł usłyszeć.

- tak, to prawda. Kiedy byłem mały często się tutaj bawiłem z innymi dziećmi. To miejsce nie zmieniło się ani trochę.

To było śliczne pole, takie idealne do zabawy i nie tylko. Tak się zapatrzyłam, że nawet nie zobaczyłam, że Janek gdzieś poszedł, a konkretniej po koszyk i koc. Czyli robimy piknik. Pomogłam mu rozłożyć koc i usiedliśmy na nim. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i nawet nie zauważyłam, że jest już wieczór. Nagle Janek włączył jakąś muzykę i złapał mnie za rękę.

- Melania, chciałbym, żebyś coś wiedziała.

- a więc słucham.

- kiedy pierwszy raz się zobaczyliśmy, wtedy, kiedy uderzyłaś się o ten słup, pomyślałem sobie, że jesteś bardzo śliczna. Czułem, że masz w sobie dobrą energię. Dlatego do ciebie podszedłem. Okazałaś się być idealna. Jesteś kochana, mądra, pomocna i gdybym miał wymieniać wszystkie twoje zalety, nigdy byśmy się stąd nie ruszyli. Kocham cię, kocham to, kiedy oglądany razem filmy, a później śpisz na moim ramieniu, kocham, kiedy się wygłupiamy, albo przekonarzamy, dlatego spraw, żebym był najszczęśliwszym mężczyzną na całym świecie i wyjdź za mnie. - kiedy skoczył mówić, uklęknął przede mną i wyciągnął z kieszeni pierścionek. Myślałam, że zaraz mu tam zejdę. Zniżyłam się do jego poziomu i zaczęłam płakać.

- wyjdę za ciebie Janek. Kocham cię. - powiedziałam, a on nałożył mi na palca pierścionek i podniósł mnie, żeby móc obkręcić mnie wokół siebie. Teraz już oboje płakaliśmy, ale to za szczęścia.

~~~~~~~~~

Było coś koło pierwszej w nocy, a my nadal byliśmy na polu. Postanowiliśmy obserwować gwiazdy.

- czyli... To jest mały wóz? - zapytałam, pokazując na jedną z konstelacji.

- nie. - zaśmiał się Janek, a potem złapał za moją rękę przesuwając ją w odpowiednie miejsce. - to jest mały wóz.

- nadal nie mogę w to wszystko uwierzyć, wiesz? - powiedziałam. Czułam się jak we śnie.

- więc spójrz na serdeczny palec prawej ręki. - powiedział, a ja się do niego przytuliłam. Leżeliśmy tak i rozmawialiśmy, aż przyszedł jakiś mężczyzna.

- a co tu państwo robią? - zapytał nas policjant. Mieliśmy przejebane.

- obserwujemy gwiazdy. - Janek powiedział to, jakby to była oczywista odpowiedź. Policjant spojrzał się na mój palec i pokiwał głową. Nie wiedziałam o co mu chodzi szczerze mówiąc i dlaczego spojrzał akurat na ten konkretny palec.

- tylko uważajcie na siebie. - powiedział i sobie poszedł.

- to... Było dziwne. - zaczęłam.

- i to bardzo.

Zostaliśmy tam jeszcze do wschodu słońca, a potem wróciliśmy do domu. Przez cały ten czas czułam się tak, jakby to były tylko moje wymysły, ale to była prawda, byłam narzeczoną Jana Rozmanowskiego.

~~~~~~~~~~

Elo!
Mam w sobie tyle emocji!
Właśnie moje plany co do książki się zmieniły!!
Ale dobra, są ważniejsze sprawy.
Dziękuję SophiaMaius za pomoc przy rozdziale i małych zmianach w końcu książki! ❤️❤️
No, i to by było na tyle
Do zobaczenia!!

𝕞𝖊𝖙 𝖙𝖍𝖊 𝖌𝖔𝖉// 𝕵𝖆𝖓𝖓 [𝕻𝕺𝕻𝕜𝕬𝖂𝕶𝕎] Opowieści tętniące ÅŒyciem. Odkryj je teraz