rozdział 20.

335 18 16
                                    

Już następnego dnia jechaliśmy do mojego poprzedniego domu. Nie czułam się najlepiej, ale stwierdziłam, że pojadę, w końcu nie było tak źle.

- może jednak zostaniemy? Jesteś balda, słońce.

- nie, pojedźmy. Dam radę. - powiedziałam i zaczęłam ubierać buty. Wyszliśmy z mieszkania i skierowaliśmy się w stronę auta Janka.

Dojechaliśmy w jakieś 20 minut, bo ruch nie był zbyt duży. Wyszliśmy z auta i delikatnie zapukałam w drzwi. Zobaczyłam w nich Oliwię.

- cześć, chodźcie. - powiedziała. Weszliśmy za nią, a ona poprowadziła nas do salonu. Wszystko się tam zmieniło. Kawowe ściany były teraz miętowe, meble były inaczej ustawione i tym podobne.

Wiecie, co się jeszcze zmieniło? Nie? Moto ja wam powiem. Wyobraźcie sobie nasze zdziwienie, kiedy zobaczyłam u boku mojej matki człowieka, który prawie zgwałcił mnie w tej pieprzonej kawiarni.

- oh, już jesteście. Dobrze, najpierw się przedstawimy, to jest Rafał, mój narzeczony. - nie no, świetnie.

- znamy się już. - odpowiedziałam szybko. Jasiek tylko stał i patrzył na Rafała zabójczym wzrokiem, a on uśmiechał się dziwnie w moją stronę.

- dobrze, nie wnikam. Chciałabym cię przeprosić Melania. Tak naprawdę to bardzo cię kocham. Po prostu twoja reakcja mnie zdenerwował...

- a mnie twoja odpowiedź bardzo zasmuciła. Co teraz powiesz? Że to było dla mojego pieprzonego dobra? Nie wiesz co jest dla mnie dobre! - zaczęłam podnosić głos.

- przepraszam... Nie chciałam, uwierz mi...

- czy wiesz jak nazywają sięmoi biologiczni rodzice?  - zapytałam. Jeśli będzie w stanie mi odpowiedzieć, to jestem w stanie jej wybaczyć.

- usiądźcie z nami do obiadu, wtedy wszytko ci powiem. - powiedziała. Zajęłam miejsce obok Janka i oliwki. Naprzeciw nas siedzieli Rafał i mama.

- może usiądziesz obok mnie, Melani...

- myślę, że nie jest to potrzebne. - odpowiedział twardo Janek.

- ale ona chyba może decydować za siebie. - zaczął unosić głos.

- ale ja nie chcę obok ciebie usiąść. Jest mi dobrze tutaj. - powiedziałam i załączyliśmy z Jankiem nasze ręce pod stołem. - wracając,  czy masz kontakt, lub wiesz, kim są moi rodzice? - zapytałam.

- mam do nich kontakt. Jeśli chcesz, mogę ci go dać. - okej, nie spodziewałam się tego. Chwilę później miałam już na kartce zapisany numer do biologicznych rodziców. Chociaż w sumie to do jednego z nich. - czy jesteś w stanie mi wybaczyć?

- tak, jestem, ale też nie wyobrażaj sobie zbyt dużo. Moje zaufanie do ciebie nie wróci od tak. Musimy już jechać, prawda? - spytałam Janka, na co pokiwał głową. - do kiedyś.

~~~~~~~~

W domu byliśmy koło 18 i od razu poszliśmy spać.

Obudziłam się około trzeciej w nocy, słysząc jakiś huk. Natychmiast otworzyłam oczy i zobaczyłam, że obok mnie nie ma Janka. Poszłam go szukać i znalazłam w salonie. Siedział z głową w kolanach, a jego telefon leżał na ziemi.

- hej, Janek. Coś się stało?- spytałam. W odpowiedzi usłyszałam tylko szloch, który złamał moje serce na kawałki. - co się stało Jasiu? - spytałam i go przytuliłam. Ten schylił się po telefon i mi po podał.

Instagram

M3LCI4.0

Cześć, pedale!
Chcę ci tylko napisać, że "tworzysz" OKROPNĄ muzykę. Chociaż w sumie nie wiem, czy można nazwać to muzyką. Ruszasz się jak jakaś prostytutka po tej scenie, nie dziwię się, że nie przyjęli cię do eurowizji. Bo byłeś tam tylko ze względu na to, że Blanka zrezygnowała. Zachowujesz się jak dziewczyna. Nie wiem jak ta twoja dziewczyna z tobą wytrzymuje. A może to przebierany chłopak?  Mam nadzieję, że będziesz zdychać sam, w jakimś lesie, bez nikogo. Tego ci życzę Janie Rozmanowski (d.a Boże popłakałam się jak to pisalam, ja nie żartuje. Siostra się mnie pytała co mi jest, a ja nawet nie wiedziałam co ja mam jej powiedzieć...)

Kiedy skończyłam czytać miałam zły w oczach. Jak ludzie mogą być tak okropni?

- hej, spokojnie. - powiedziałam i go przytuliłam i czekałam aż się uspokoi.

- naprawdę ze mną nie wytrzymujesz? - zapytał mnie.

- nie myśl tak, kocham cię i nic tego nie zmieni, nawet żadna, głupia wiadomość. - powiedziałam szczerze. Było mi go strasznie szkoda, przecież on na to nie zasługiwał.

Żeby poprawić Jankowi humor postanowiliśmy coś ugotować, a dokładniej wzięliśmy się za ciasto owocowe. Był przy tym duży ubaw, bo zachowywaliśmy się jak dzieci.

- hej, coś to masz. - powiedziałam, a gdy Janek się obrócił na jego twarzy wylądowała mąka. Zaczęłam się śmiać i takim sposobem leżałam na podłodze.

- dobra, bo nigdy nie skończymy tego robić.- powiedział.

- co racja, to racja. Dobrze. Nakładaj krem. - powiedziałam, a chłopak zrobił to, o co go poprosiłam.

Nałożyliśmy pokrojone truskawki, borówki, jeżyny i maliny, a potem nałożyliśmy drugą warstwę ciasta, znowu krem i zostało udekorować górę naszego ciasta, co poszło dosyć szybko i sprawnie.

- ej, dobre to. - powiedziałam z pełnymi ustami.

- no wiadomo. - odpowiedział mi Janek, także z pełną buzią.

Ten poranek nie zaczął się najlepiej, ale dzień jeszcze długi...

~~~~~~~~~~

No eloo!
Nie wiem w sumie co ja mam tu pisać
chciałam się tylko przywitać XDD

Love yaaa 🖤🖤

𝕸𝖊𝖙 𝖙𝖍𝖊 𝖌𝖔𝖉// 𝕵𝖆𝖓𝖓 [𝕻𝕺𝕻𝕽𝕬𝖂𝕶𝕴] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz