rozdział 18.

339 16 20
                                    

Od razu mówię, że nie było mnie na żadnym koncercie Janka, (niestety #zalamka) no więc nie wiem jak tam było i wgl, więc napiszę to tak, jak sobie wyobrażam, żeby potem ktoś mi dupy nie truł, że coś zmyślam.

Wszystkie koncerty są zaliczone. No chociaż może nie do końca, Janek właśnie śpiewa ostatnią piosenkę. Kończy, kłania się, a ludzie klaszczą, krzyczą i piszczą.

- słuchajcie, dziękuję wam. Jestem naprawdę wdzięczny każdemu z was i nie tylko, za to co zrobiliście, w końcu trasa wyprzedała się w 24 godziny. Nie byłoby mnie tu bez was. Brawa dla was! - powiedział Janek, po czym razem z całą ekipą wybiegliśmy na scenę i przytuliliśmy się wszyscy razem.

~~~~~~

Ta trasa była naprawdę wyczerpująca, ale było warto. Ten błysk w oczach Janka to było coś, co mogłabym oglądać godzinami, mówię poważnie. Jestem z niego niesamowicie dumna.

Kiedy wróciliśmy do domu od razu rzuciliśmy się na kanapę.

- mamy coś dzisiaj do załatwienia? - spytałam.

- nie, teraz mamy czas tylko dla siebie.- powiedział Janek, po czym rozłożył ramiona, a ja się w niego wtuliłam.

- wiesz co? Obejrzałabym kamienie na szaniec.- powiedziałam. Nie lubię historii, ale akurat powstanie warszawskie na zawsze w moim sercu.

- spełnimy więc twoje pragnienie.- odpowiedział Janek, a potem włączył wspomniany film. Jakoś w połowie oboje usneliśmy.

~~~~~

Następnego dnia obudziłam się o szóstej rano. Janek jeszcze spał, więc stwierdziłam, że chce pobiegać. Przebrałam się w ciuchy do tego przeznaczone i napisałam krótką kartkę dla Janka, którą położyłam na szafce nocnej obok łóżka.

Cześć, Jasiu!
Wyszłam sobie pobiegać, jak coś to dzwoń!

Następnie wyszłam z domu i ruszyłam najpierw w stronę parku, potem biegłam przez las, aż usłyszałam coś na wzór zduszonych krzyków. Pobiegłam w stronę z której dochodziły dźwięki i zauważyłam jakąś dziewczynę, a nad nią jakiegoś chłopaka. Ona krzyczała, a on miał rękę na jej ustach, dziewczyna płakała. Od razu zadzwoniłam na policję i podbiegłam do dziewczyny. Nie mogłam stać tam bezczynnie i patrzeć jak jest krzywdzona. Chłopak od razu uciekł, ale zostawił auto, a ja podbiegłam do dziewczyny i okryłam ją moją zapasową bluzą, ponieważ nie miała ubrań od pasa w górę.

- hej, spokojnie. Wszystko będzie dobrze.- powiedziałam do niej i ją przytuliłam. Wiedziałam jak się czuje.- jak masz na imię?

- Judyta.- wyszeptała ledwo słyszalnie. W tym momencie zadzwonił mój telefon.

- halo?

- cześć, kiedy wracasz? - a więc to Janek.

- słuchaj, chyba nie prędko.

- Judyta, nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli przyjedzie tutaj mój chłopak? Nie będzie na ciebie patrzył, jeśli nie chcesz.- spytałam dziewczynę.

- nie - szepnęła.

- dobrze Janek, wyślę ci moją lokalizację. Do zobaczenia.- powiedziałam, po czym się rozłączyłam.

Na Jasia długo nie musiałyśmy czekać, bo przyjechał po 10 minutach. Chwilkę po nim zjawiła się policja. Wzięli na przesłuchanie Judysię, więc mogliśmy porozmawiać na osobności z moim chłopakiem.

- co tu się stało do cholery!?

- już, to nie jest dla mnie łatwe... Biegłam, tak jak napisałam. Potem usłyszałam jakiś krzyk, musiałam to sprawdzić, no a potem zobaczyłam tą dziewczynę, a nad nią chłopaka... On... On chyba chciał ją zgwałcić...- powiedziałam, po czym przytuliłam Janka i zaczęłam płakać.- zadzwoniłam po policję, a potem podbiegłam do niej. Nie mogłam tam stać i patrzeć do cholery! Ale ten facet uciekł.

- dobrze zrobiłaś. Nie martw się, policja się tym zajmie. - powiedział i pocałował mnie w czoło. Chwilę później mnie też wzięli na przesłuchanie.

- jak się tam pani znalazła?- zapytał mnie funkcjonariusz.

- biegłam tędy. Usłyszałam jakiś zduszony krzyk i postanowiłam zobaczyć co to jest. Zobaczyłam tą dziewczynę, a nad nią jakiegoś chłopaka. Nie widziałam jego twarzy, ale miał krótkie, brązowe włosy, był ubrany w jakąś szarą koszulkę i czarne spodenki. On chyba chciał ją zgwałcić. Zadzwoniłam na policję i od razu podbiegłam do niej. Okryłam ją moją bluzą i czekałam na wasz przyjazd. W międzyczasie zadzwonił do mnie chłopak, który pojawił się tu chwilkę przed wami.- powiedziałam z krótkimi przerwami.

- dziękuję za zeznanie. Możecie się już zbierać.

- czy mogę się później jakoś skontaktować z tą dziewczyną?- zapytałam. Naprawdę mi na tym zależało.

- niech pani zapisze tutaj nazwę do jakiś mediów społecznościowych. Przekaże jej to.- powiedział, po czym podał mi kawałek kartki. Napisałam tam swojego instagrama i pojechaliśmy z Jankiem do domu.

~~~~~~

Hi pepole!!
Dedykuję ten rozdział każdemu, kto czyta tą książkę.
Wyszedł trochę krótki, ale jestem chora, bo spaliśmy z przyjaciółkami na dworze. Ja nwm po co mi to było 😩😩
Możecie pobawić się w Harrego Pottera i magicznie sprawić, żebym nie była chora?
Btw do zobaczenia!!

Love ya ❤️❤️

𝕸𝖊𝖙 𝖙𝖍𝖊 𝖌𝖔𝖉// 𝕵𝖆𝖓𝖓 [𝕻𝕺𝕻𝕽𝕬𝖂𝕶𝕴] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz