Rozdział 7

1.8K 123 0
                                    

Poniedziałek.
Powrót do szkoły. Weszłam do klasy spóźniona o kilka minut. Miałam ogromne szczęście, że akurat odbywała się lekcja wychowawcza. Wszystkie spojrzenia zostały skierowane w moją strone. Louis uniósł lekko do góry prawy kącik ust. Usiadłam na miejsce. Lekcja mijała bardzo wolno. Po dzwonku wybiegłam z sali jako jedna z pierwszych. Podeszłam do mojej szafki. Koło mnie stanęła Rachel.
- No, no, no. Kogo my tu mamy. Nową największą suke w szkole, która odbiera innym chłopaków.
- Co!? Kto ci powiedział takie rzeczy?!
- Nie twoja sprawa! Zniszczyłaś nasz związek szmato! - rzuciła się na mnie. Targała mnie za włosy, drapała. A ja leżałam i nie wiedziałam co zrobić.
- Rachel! Zostaw ją! - Louis chwycił ją i z trudem odciągnął ode mnie. Nie poznałam jej. Płakała, krzyczała, musiała naprawde coś do niego czuć. Miałam ogromne wyrzuty sumienia.
- Zawsze musisz wszystko niszczyć!? - krzyczała. Oczywiście akcje obserwowała cała szkoła. Louis podszedł do mnie i przytulił mnie z całej siły. Uniósł mnie lekko nad ziemie. Ciągle myślałam o Rachel. Tak strasznie było mi jej żal. Cała akcja skończyła się naganą dla mnie i dla Rachel. Przed gabinetem derektora czekał Louis.
- Zawiozę cie do domu - powiedział. Bez sprzeciwu poszłam za nim w kierunku parkingu. Cała droga minęła nam w ciszy. Wysiadł ze mną z auta. Przy drzwiach do domu, pocałował mnie w czoło.
- Zależy mi na tobie Sky... - uśmiechnęłam się lekko.
- Mi na tobie też Louis...
- Pomoge ci Sky - objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Błądził rękoma po moim ciele. Nie odrywałam od niego wzroku. Wsadził ręce pod moją koszulke.
- Jaka ty jesteś chuda, Sky.
- Nie mów tak.
Trwaliśmy w ciszy. Cmoknęłam go w policzek. Weszłam do domu. Podeszłam do wielkiego lustra stojącego w przedpokoju. Podwinęłam bluzke lekko do góry. Jak on mógł się tak pomylić? Wcale nie jestem chuda... Czułam się okropnie.
- Kochanie! Przypominam ci, że masz jutro wizyte u psychologa! - krzyczała mama z parteru.
- Dobrze mamusiu!
Weszłam pod prysznic. Zimne krople, spadały na moje ciepłe ciało. Nuciłam sobie moją ulubioną piosenke. Dlaczego musze być chora? Powtarzałam sobie to pytanie codziennie. Dlaczego jestem taka słaba...?

~ Tradycyjnie: czytajcie, komentujcie, głosujcie ❤️

Slim ThoughtsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz