Dni mijały wolno. Stawałam się coraz słabsza, zawroty głowy, częste omdlenia. Moje myśli krążyły tylko wokół niego... Louisa. Czy próbował się ze mną skontaktować?
Tak, ale to nic nie zmienia...
Może tak naprawdę, chciał żebym to zobaczyła.
Może tak naprawdę, nigdy nie czuł do mnie tego...No właśnie, czego?
Jutro wyjeżdżam, do wariatkowa. Jak to mówi moja pani psycholog "Tam ci będzie lepiej"
Nie wątpię.
Podeszłam do lustra. Myślałam, że schudłam, ale tak się nie stało.
Przytyłam...
- Gruba świnia! - krzyczę jak najgłośniej potrafię. Do oczu napłynęły mi łzy. Staram się być silna.
Jenny rozpuściła plotkę po całej szkole, że przespała się z Louisem.
Suka.
Debil.
Schodzę na dół powolnym krokiem.
- Kochanie? Idziesz dziś do szkoły? - zapytała mama. Martwią się o mnie. Kocham ich.
- Tak - opowiedziałam obojętnym tonem. Podeszłam do mamy i pocałowałam ją w policzek - kocham cię - uśmiechnęła się.
- Ja ciebie też słoneczko -
- Staruszka już nie kochasz? - wtrącił się tata. Dużo się zmienił. Na dobre oczywiście. Spędzamy ze sobą o wiele więcej czasu.
- Kocham tatusiu! - wtuliłam się w niego. Przy nim czuje się jak dziecko. Ma ponad 190 centymetrów - wychodzę!
- Ptaszynko nie tak szybko. Pamiętasz? Umowa? Jabłko, albo brzoskwinia.
- Nie mówi do mnie ptaszynko! - tupnęłam teatralnie nogą i skrzywiłam się. Przy nich zapominałam o najgorszych rzeczach. W czasie choroby, obchodzą się ze mną jak z dzieckiem. Są nadopiekuńczy. Nie przeszkadza mi to... - brzoskwinia! - chwyciłam owoc i w pośpiechu zjadłam. Wpychałam go sobie na siłę. Wiem.. To TYLKO owoc, ale i tak jest ciężko - Idę! - krzyknęłam i wybiegłam z domu. Na dworze było lodowato. Chłodny wiatr uderzał o moje policzki. Trzęsłam się z zimna. Początek grudnia. Szłam szybkim krokiem. Na mój nos spadło coś zimnego. Potem na czoło, dłoń i usta.
- Pada śnieg! - ucieszyłam się jak dziecko. Skakałam i próbowałam łapać płatki śniegu do buzi.
***
Weszłam do szkoły równo z dzwonkiem na przerwę. Szłam korytarzem pełnym moich rówieśników. W oddali zobaczyłam Louisa i jego przyjaciół. Nasze spojrzenia się spotkały. Podszedł do mnie wolnym krokiem.
- Dzwoniłem... -powiedział niepewnie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Spuściłam wzrok i ruszyłam przed siebie szybkim tempem. Odetchnęłam z ulgą. Weszłam do klasy jako jedna z pierwszych. Rozpoczęła się lekcja...
***
Przy wyjściu ze szkoły czekał na mnie Louis. Chciałam go wyminąć. Po tym co mi zrobił... Nie, nie mogę ciągle uciekać. Porozmawiam z nim. Postanowione. Uśmiechnęłam się do siebie. Mam nadzieję, że tego nie zobaczył.
- Czego chcesz?!-
- Sky... Przepraszam. Ja... Zrobiłem to pod wpływem alkocholu. Przy zdrowych zmysłach bym tego nie zrobił! -
- Nic mnie to nie obchodzi Louis! Jutro wyjeżdżam do wariatkowa. Nie będę musiała na ciebe patrzeć. Louis. Brzydzę się tobą. Rozumiesz!? - krzyczałam mu prosto w twarz. Odwróciłam się na pięcie i już chciałam zrobić krok, ale ON chwycił mnie za nadgartek i przyciągnął do siebie.
- Jesteś moja Sky! Rozumiesz!? - milczałam... Patrzyłam się w jego oczy jak zahipnotyzowana. Powoli, bardzo niepewnie pokiwałam głową. Złożył czuły pocałunek na moich suchych ustach. Uśmiechnął się, a ja? Stałam i nie wiedziałam co zrobić. Co ja wyprawiam!?
- Ja chyba... Emm... Już pó-pójdę - nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Wyrwałam się z jego objęć. Pokierowałam się w stronę przystanku. Zostałam otruta okrutną miksturą, a jej efekty są okropne. Boli cię brzuch, płaczesz, nie możesz znaleść sobie miejsca, nawet we właśnym domu. Tak... To właśnie miłośc Sky. Kiedy to zrozumiesz...!?~~~~~~
Tak wiem dałam ciała... Myślę, że na razie ST będzie raz w tygodniu. W Środę!!! Dzisiaj wyjątkowo dodałam. Czuje, że rozdziały są coraz gorsze .-. Mam nadzieję, że nastrój mi się polepszy.
To opowiadanie ma już tyle wyświetleń, gwiazdek. Jesteście kochani! :3 Dziękuję za każdą gwiazdkę. Nawet nie macie pojęcia ile to dla mnie znaczy 🌸 i jak szeroki uśmiech wywołuje u mnie widok takich wyników!
Jesteście najlepsi!!! 💖
Czytajcie, komentujcie, głosujcie (8
CZYTASZ
Slim Thoughts
Teen FictionSky - bardzo szczupła, niska brunetka. Na jej rękach znajdują się liczne blizny, żadko uśmiechnięta.Jej rodzice są tak bardzo pochłonięci pracą , że nie zauważają problemów córki. Louis- kapitan szkolnej drużyny koszykarskiej. Ma niemal idealne ży...