|1|

1.3K 30 0
                                    

-Nienawidzę cię Conrad, nie wierzę w to, że naprawdę mnie zdradziłeś. Wyjdź z mojego domu i już tu nie wracaj!- mówiłam przez łzy, które spływały po moich policzkach pod wpływem emocji. Chłopak, którego kochałam całym sercem i byłam z nim przez ponad rok razem, zdradził mnie z moją znajomą, brzmi jak scena z filmu, a tak wygladą moje życie.

-Pa, Charlotte- powiedział mój, już były chłopak, zgodnie z moją prośbą wychodząc za drzwi, przekraczając próg mojego domu.

Jak już wcześniej wspomniałam, moje życie wygląda jak film, lub nieśmieszny żart. Mam 24 lata i jeszcze nigdy nie miałam chłopaka, który był tym jedynym. Każdy mój związek źle się dla mnie kończył.

Mój ojciec nazywa się Christophe Galtier i jest trenerem francuskiego klubu piłki nożnej Paris Saint-Germain. Pewnie ktoś powiedziałby mi, że zazdrości mi, bo mogę poznać różnych zawodników klubu. Otóż nie, ja tylko chciałabym żeby to tak wyglądało. Nigdy nie poznałam żadnego z zawodników osobiście, jedynie widywałam ich na meczach, na których dość często przebywałam. To wszystko przez to, że mój tata gdy dowiedział się, że zostanie trenerem, ustalił ze mną kilka zasad, na które wtedy się zgodziłam. Jedną z nich było to, żeby nie łączyły mnie żadne relacje z żadnym z zawodników. Było to rzekomo dla mojego bezpieczeństwa, ale nie wydaje mi się żeby to była prawda.

Wracając myślami, do wydarzenia, które miało miejsce przed chwilą, cały czas płacząc pobiegłam do mojego pokoju, wchodząc szybko do łóżka i przykrywając się kołdrą, aby nikt nie zauważył że płaczę. Nie lubiałam gdy inni patrzą na to, jak płaczę, a zwłaszcza gdy nic nie mówiły.

Nie przestawałam myśleć o tym, że Conrad mnie zdradził, było to dla mnie niewyobrażalne. Zawsze powtarzał mi, jak bardzo jestem dla niego ważna, jak bardzo mnie kocha i ile dla niego znaczę. On po prostu kłamał, mając na boku jakąś dziewczynę. Znałam kiedyś ją, ale nigdy za nią nie przepadałam, teraz tym bardziej jej nie polubię.

Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi od pokoju, przez co lekko odsłoniłam kołdrę z mojej twarzy, tak abym mogła zobaczyć kto wchodził do mojego pokoju. Zobaczyłam mojego tatę, któremu uśmiech znikł z twarzy gdy tylko zobaczył, że płaczę. Zawsze kochałam go za to, że się o mnie martwił i dbał o mnie.

-Co się stało Charrie?- zapytał mnie po czym podszedł do mnie bliżej, siadając na krawędzi łóżka, na którym się znajdowałam. Mój tata od zawsze zdrabniał moje imię, nazywając mnie Charrie, było to dla mnie kochane.

-Conrad mnie zdradził- powiedziałam szeptem, ocierając dłońmi spływające łzy.

-Spokojnie słońce, wszystko będzie dobrze.. On nie był ciebie wart- powiedział tata, próbując mnie pocieszyć oraz jednocześnie całując mnie w czoło.- Chyba wiem jak mogę poprawić ci humor- uśmiechnął się i spojrzał na mnie.

-Co masz na myśli?

-Właśnie zbierałem się na kolacje do restauracji, może zechcesz iść ze mną?

-Pewnie..- posmutniałam, bo wiedziałam, że zwykła kolacja mnie nie pocieszy, lecz stwierdziłam że dobrze będzie spędzić trochę czasu z tatą.

-Nie smuć się Charrie, to nie będzie zwykła kolacja..- uśmiechnął się w moją stronę ojciec.

-Dlaczego?- spojrzałam z nadzieją.

-Na kolacji będą również zawodnicy klubu, spotykamy się by uczcić ostatnią wygraną- w tej chwili, momentalnie się zacięłam, co z zasadą, którą sam ustalił?

-Ale jak to.. co z zasadą?- zapytałam niepewnie.

-Nic się nie stanie, jeśli raz się razem spotkamy. W końcu będziesz tam razem ze mną, dopilnuje aby nic się nie stało.

-Dobrze, jak uważasz tato.

-Lepiej zacznij się szykować, wychodzimy za godzinę- powiedział mój tata, po czym wyszedł z mojego pokoju również zaczynając się szykować.

Podeszłam do mojej szafy, znajdującej się naprzeciwko mojego łóżka, aby zobaczyć co mogę ubrać na dzisiejszy wieczór. Wybrałam sukienkę o kolorze butelkowej zieleni, która sięgała mi do kolan i dokładnie podkreślała moją figurę.

Wyszłam z pokoju aby pokierować się w stronę salonu, lecz po drodze zaczepił mnie Chase, czyli mój starszy o dwa lata brat.

-Gdzie wychodzisz, że tak wyglądasz?- zapytał, ponieważ rzadko widział mnie w takim stanie.

-Idę na kolacje z tatą.

-Ale tata idzie na kolacje z klubem..

-Wiem, muszę już iść- powiedziałam odwracając się w stronę schodów i kierując się do salonu, w którym czekał już na mnie Galtier.

Zobaczyłam mojego tatę, który ubrany był w granatowy garnitur. Gdy mnie zobaczył, razem z mamą zaniemówili, jak już wcześniej wspomniałam rzadko kto widuje mnie w takim stanie. Jeśli już tak wyglądam, naprawdę dzieje się coś poważniejszego.

-Wyglądasz pięknie, Charlotte..- powiedziała moja mama, będąc w ciągłym zaniemówieniu.

-Dziękuje.. Kocham was- powiedziałam po czym przytuliłam moich rodzicieli.

-To co Charrie, jedziemy?- zapytał tata wskazując w stronę drzwi wyjściowych na podjazd, na którym znajdował się samochód. Jako odpowiedzieć skinęłam twierdząco głową.

***

-Dzień dobry, witamy w naszej restauracji. Rozumiem, że państwo Galtier?- mój tata potwierdził kelnerowi ekskluzywnej restauracji.- Zapraszam do stołu, reszta gości już na państwa czeka- mężczyzna uśmiechnął się, po czym zaprowadził nas do wcześniej wspomnianego stołu.

Weszliśmy do pomieszczania oddzielonego od reszty restauracji, tak aby nikt nie dowiedział się, że znajduje się tutaj cała drużyna. Gdy znaleźliśmy się już w środku, naprawdę zobaczyłam wszystkich zawodników razem, siedzących przy stole. Po chwili wszyscy skupili wzrok na nas, a szczególnie na mnie, ponieważ nikt z zebranych tutaj, nigdy wcześniej mnie nie widział i nawet nie wiedzieli kim jestem.

-Witam wszystkich, dzisiaj nie przyszedłem sam- zaczął przemawiać mój ojciec, stojąc i trzymając swoją rękę na moich plecach, obejmując mnie.- Chciałbym wam przedstawić osobę, którą zabrałem dziś ze sobą. Jest to Charlotte Galtier, moja córka. Przyjmijcie ją mile, tak aby czuła się dobrze.

Usłyszałam nagle, gdy wszyscy zaczęli szeptać między sobą. Zaczęło mnie to martwić i stresować, bo myślałam że źle mnie odbiorą lub nie zaakceptują. Widziałam tu największe gwiazdy piłki, takie jak Leo Messi czy Kylian Mbappe, co jeszcze bardziej zaczęło mnie stresować.

-Witamy!- krzyknęli radośnie, niektórzy z zawodników, a mi spadł kamień z serca i od razu zrobiło mi się lepiej.

Usiadłam przy stole, przy przypisanym dla mnie miejscu, jednocześnie przyglądając się zawodnikom znajdującym się przy tym samym stole. Wszyscy uśmiechali się do mnie i próbowali mnie zagadywać, co było naprawdę miłe i kochane z ich strony. Jedyną osobą, która tego wieczoru nawet nie raczyła się odezwać, był Neymar Junior, brazylijski zawodnik znany na całym świecie. Stale milczał, a jedyne co robił to przyglądał się mi, analizując mój wygląd.

•••••••••••••••••••••••

Mam nadzieje, że książka się dobrze przyjmie. Zachęcam do kliknięcia gwiazdki, lub przeczytania mojej drugiej książki pt. „Someone like you"
<3

Break the Rules | Neymar JrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz