|11|

586 21 2
                                    

-Zrobiłem kolacje!- razem z Bruną usłyszałyśmy krzyk chłopaka, dobiegający z nowoczesnej kuchni.

Pospiesznie zeszłyśmy na dolne piętro, gdzie znajdowała się, wcześniej wspomniana kuchnia. Po całym pomieszczeniu rozniosły się wszelkie zapachy, świeżego, upieczonego jedzenia. Muszę przyznać, że Neymar się postarał, przygotowując dla nas wszystkich kolacje. Było to miłe z jego strony, oraz nie pasowało to do niego.

-Serio, Ney?- westchnęła znudzona Bruna. Zdziwiłam się, bo właśnie w myślach zachwalałam chłopaka.- Mrożona pizza?- w tej chwili zrozumiałam brunetkę, chodziło jej o to, że jedzenie było po prostu odmrożone.

-Przepraszam, chciałem dobrze dla was. Zamierzałem zrobić jak najszybszą kolacje, żebyście nie były głodne, ale wtedy przypomniałem sobie, że nie umiem gotować, a to było jedyne co miałem- zaśmiał się uroczo Brazylijczyk.

Zobaczyłam, że Bruna podeszła do bruneta i delikatnie go objęła, w ramach podziękowania. Wiedziałam, że również muszę podziękować, lecz nie wiedziałam w jaki sposób. Głupio wyszłoby gdyby Bruna go przytuliła, a ja powiedziała zwykłe dziękuje, więc odruchowo, bez zastanowienia zrobiłam to samo. Gdy dziewczyna odsunęła się od niego, nadeszła moja kolej. Zbliżyłam się delikatnie, co brunet zauważył i spojrzał się na mnie zastanawiająco. Wyciągnęłam jedną rękę w bok, po czym objęłam ją ramię chłopaka. Nagle poczułam jego obydwie dłonie na moich plecach, co mnie z lekka wystraszyło, ponieważ nie spodziewałam się, że to zrobi. Brune przytulił napewno delikatniej.

-Huh Charrie, od kiedy ty taka kochana- wyszeptał do mojego ucha, będąc w objęciu i jednocześnie chichocząc.

-Wydaje ci się. Muszę być w jakiś sposób miła. Dziękuje za pizze, Neymar- westchnęłam, przewracając oczami.

-Proszę bardzo, Charlotte- wciąż szeptał, przytulając mnie.

-Kochani jesteście, ale proszę przestańcie się już czulić, bo pizza wystygnie!- zaśmiała się, przerywając nasze objęcie Bruna.

Nagle oderwałam się od Brazylijczyka, ponieważ uświadomiłam sobie jak wyglądało to z perspektywy Bruny. Dziewczyna nie wiedziała, że rozmawiamy, mogła pomyśleć coś innego. Nie chciałam aby myślała o nas w ten sposób, bo przecież mnie z chłopakiem nic nie łączy, a Neymarowi przecież zależy na kimś innym.

Bruna wyłożyła talerze i nałożyła nam pizzy. Pomimo tego, że była to mrożona pizza, bardzo mi smakowała. Siedzieliśmy razem przy stole, jedząc kolacje i rozmawiając na różne tematy.

-Kiedy macie następny mecz?- zapytała Bruna.

-Za trzy dni, w sobotę- odpowiedział, popijając jakimś sokiem.-Będziecie?

Zapomniałam o tym, że w sobotę jest mecz, a pewnie mój tata chciałby, abym zjawiła się na trybunach. Po chwili, razem z brunetką potwierdziłyśmy swoją obecność, na sobotnim meczu.

-Jestem zmęczona, mogłabym się już położyć..?- zapytałam, nie wiedząc gdzie mogę szykować się do snu.

-Jasne. Możesz spać w pokoju obok mojej sypialni, Bruna cię zaprowadzi tam.

Wstałyśmy razem z dziewczyną od stołu, kierując się długimi schodami na następne piętro, gdzie znajdował się pokój, w którym mogę dziś przenocować. Gdy znajdowałyśmy się już w środku, rozejrzałam się dookoła, podziwiając pomieszczenie, w którym było pięknie. Był urządzony w kolorach bieli i beżu, co bardzo dobrze ze sobą razem wyglądało.

-Tu jest łazienka, a tutaj masz moje ciuchy. Wiem, że nie masz przy sobie swoich i daje ci moje, żebyś nie musiała spać w tych samych ciuchach, w których chodziłaś cały dzień- zaśmiała się, co odwzajemniłam.

Pożegnałam się z dziewczyną, po czym poszłam się umyć do łazienki. Zmyłam makijaż, umyłam twarz, wzięłam prysznic itd. Przebrałam się w piżamę Bruny, która była w kolorze bladego różu i miała mięciutki materiał przez co czułam się w niej komfortowo. Wyszłam z łazienki, po czym od razu położyłam się na miękkie łóżko, na którym znajdował się ciepły koc.

Zobaczyłam, że okno jest całe zasłoniete, grubymi zasłonami, przez co zainteresowałam się tym. Podniosłam się z łóżka, po czym powolnie podeszłam do okna, odsłaniając zasłony. Widok, który zobaczyłam zaparł mi dech w piersiach. Przedstawiał on pięknie oświetlony Paryż nocą. Przyglądałam się widokowi, przez następne kilka minut, rozmyślając nad całym dniem. Z transu wyrwał mnie dźwięk, który usłyszałam za moimi plecami.

-Pięknie, co nie?- gdy odwróciłam się, zobaczyłam bruneta opierającego się o ramę drzwi.

-Bardzo.

-Tak myślałem, że ci się spodoba, dlatego dałem ci ten pokój- zaśmiał się lekko.

Spojrzałam na Brazylijczyka, a ten oddalał się od drzwi, przybliżając się w moją stronę. Przyglądałam się temu, w jaki sposób, powolnie do mnie zmierza, obawiając się tego, co piłkarz zamierza zrobić.

-Charlotte..- położył swoje dłonie w mojej talii, przez co odruchowo ja położyłam swoje, na jego ramionach, przez co tkwiliśmy w objęciu.

-Neymar, bardzo cię lubię, ale...- przerwałam, wzdychając.- My nie możemy- zabrałam swoje dłonie, przyciągając je do swojego ciała.- Czy możemy zapomnieć o tym i pozostać.. znajomymi?

-Rozumiem cię.. Dobrze, ja zostanę twoim znajomym, ty moim psychologiem i zapomnijmy- westchnął Neymar, zsuwając swoje dłonie z mojej talii, kierując się do wyjścia.

-Zaczekaj..-zatrzymałam go.- Jak to, twoim psychologiem..?

-Myślałem, że ktoś cię już o tym poinformował, lecz nie, więc to ja muszę zapytać. Czy mogę zatrudnić cię, jako mojego prywatnego psychologa?

Zdziwiłam się ofertą, ponieważ nigdy wcześniej takiej nie dostałam. Zestresowałam się lekko, myśląc że mam okazje zostać psychologiem, kogoś tak sławnego.

-Myślę, że tak.

I wtedy, jeszcze nie wiedziałam co mnie czeka.

Break the Rules | Neymar JrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz