|21|

427 24 3
                                    

Brunet uśmiechnął się, po czym wszedł do środka zamykając za sobą drzwi. Będąc w szoku, wstałam ze swojego miejsca, podchodząc do boku biurka. Nic nie mówiłam, tylko milczałam ze zdziwienia, obserwując uśmiechającego się Neymara, którego już tak dawno nie widziałam. Nie znałam przyczyny jego wizyty. Nie wiedziałam czy przybył tu naprawdę na wizytę, czy tylko mnie odwiedzić. Jeśli była to ta druga opcja, było to naprawdę miłe z jego strony.

-Proszę, usiądź..- lekko uśmiechnęłam się, nie spuszczając wzroku z chłopaka.

-Dziękuje, postoję- zaśmiał się uroczo.

Nie widziałam go na tyle dawno, że nie mogłam się na niego napatrzeć. Pewnie wyglądałam jak psychopatka lub ktoś jeszcze gorszy, lecz naprawdę coś w nim widziałam. Był tak przystojny, że czułam jak moja twarz z każdą sekundą, stawała się coraz bardziej czerwona. Patrząc w jego oczy, w których mogłam się z łatwością zgubić, przypominałam sobie wszystkie nasze wspólne chwile, te gorsze i lepsze, szczęśliwsze i smutniejsze, romantyczniejsze i... Wszystkie nasze chwile spędzone razem, po prostu do mnie wróciły.

-Odebrało ci mowy- zaśmiał się głośno.

-Przepraszam, ja tylko... jestem w szoku- ocknęłam się.- Nie spodziewałam się, że po takim czasie się jeszcze spotkamy, i że w ogóle uda nam się porozmawiać. Właśnie, dlaczego tu tak właściwie tu przyszedłeś. Nie żeby mi to przeszkadzało czy...- nie dokończyłam, ponieważ Brazylijczyk mi nagle przerwał.

-Usłyszałem, że moja była Pani psycholog otworzyła swój własny gabinet. Stwierdziłem, że muszę ją odwiedzić. Stęskniłem się troszkę- zachichotał, lekko podchodząc do mnie.

-To miłe z twojej strony- odwzajemniłam uśmiech, po czym usiadłam na biurku, które znajdowało się za moimi plecami.

-Ty też tęskniłaś?- zapytał prosto, co mnie lekko zdezorientowało. Z jednej strony brakowało mi go, oraz czasu, który z nim spędzałam. Lecz z drugiej strony, przypominałam sobie o jego głupich zachowaniach, i bardziej skupiałam się na sobie.

-Brakowało mi ciebie...- to było jedyne co z siebie wydusiłam, po czym zobaczyłam piłkarza, zbliżającego się w moją stronę.

Nie trwało to długo a dzieliło już nas kilka centymetrów. Chłopak szybko ujął moją twarz, swoimi dłońmi i złączył nasze usta.  Całował mnie, przyciskając mnie mocniej do biurka, na którym siedziałam. Czułam jak obydwoje uśmiechaliśmy się między pocałunkami, których było kilka. Teraz mogłam stwierdzić, że to było to, czego tak naprawdę mi brakowało. Tak bardzo tęskniłam za uczuciem, jego ust na swoich.

-Który to już raz?- zapytał, przerywając.

-Który raz co?

-Który to już raz złamałem zasadę podwójnie, całując cię?

-Nie wiem, nie liczyłam tego- parsknęłam.- Czwarty?

-W takim razie z łatwością dobije dziesiąty- brunet kontynuował, to co przed chwilą przerwał, robiąc to namiętniej, przy okazji się śmiejąc.

Cały czas tkwiliśmy razem. On stał przy biurku, obejmując mnie która siedziała na blacie. Robił to z taką namiętnością, co bardzo mi się podobało.

-Hej Charlotte- drzwi się z lekka uchyliły.- Twój brat kazał mi odwieść cię do domu, żebyś nie wracała... o mój Boże!- przerwał Kylian, gdy tylko nas zobaczył.- Przepraszam, że wam przeszkadzam, już wychodzę- po czym pośpiesznie wyszedł, na co z Neymarem głośno się zaśmialiśmy.

Nie chcieliśmy zostawiać Kyliana samego, więc chwile po tym wyszliśmy z gabinetu, by do niego dołączyć.

-Przepraszam, że wam przerwałem. Gdyby nie ja to...- tłumaczył się Kylian, lecz przerwałam mu, aby go uspokoić.

-Spokojnie, nic się nie stało. Dobrze, że byłeś to ty, a nie na przykład mój tata- zaśmiałam się.

-Spoko Kylian- Neymar również go uspokajał, lecz sytuacja się zmieniła przy jego następnej wypowiedzi.- Będzie jeszcze dużo okazji, żeby...

-Neymar!- przerwałam mu, szturchając go łokciem, z czego ubaw miał Mbappe.

-No co? Przecież wiesz, że się nie mylę.

-Dobra, lepiej zakończmy ten temat bo zaraz dowiem się czegoś, czego nie powinienem- parsknął Kylian.- Odwiozę cię do domu, Charlotte.

-Nie. Robię dziś imprezę- powiedział stanowczo Neymar.- Wszyscy jedziemy do mnie, a ja jeszcze zaproszę znajomych.

***

Tak jak powiedział piłkarz, przyjechało jeszcze kilka osób. Między innymi byli to zawodnicy klubu, wraz z partnerkami, lecz niektórzy przybyli sami. Zobaczyłam również, że jest obecna siostra Neymara, Rafaella. Siedzieliśmy w większości razem, rozmawiając na różne tematy.

-Wy jesteście razem?- zapytał ktoś.

-Nie i nie będziemy- szybko zaprzeczył Neymar, co nie powiem, zabolało.

Właśnie to miałam na myśli mówiąc o głupich zachowaniach Neymara. Czasami powinien zastanowić się co i o kim mówi, ponieważ może to kogoś mocno zranić.

-Idę do toalety- powiedziałam, po czym podniosłam się i zmierzałam w stronę łazienki.

Gdy dotarłam na miejsce, chwile poczekałam, ponieważ była zajęta. Nagle zza drzwi wyszedł Kylian, który zwolnił łazienkę, przez co byłam gotowa aby wejść do środka. Gdy wchodziłam, cofnęłam się ponieważ coś bardziej przykuło moją uwagę.

-Kylian? Ty płaczesz?- spojrzałam się na niego zmartwiona, lecz ten jedynie zaprzeczył.- Widzę że coś się dzieje, przecież ty nigdy nie płaczesz. Powiesz mi co się stało? 

Chłopak spojrzał na mnie, ze smutkiem po czym pociągnął mnie za dłoń, wciągając mnie z powrotem do łazienki. Zamknął za sobą drzwi, a ja uważnie się mu przyglądałam, czekając aż coś powie.

-Co się dzieje? Martwię się o ciebie- zaczęłam.

-Nie wiem czy to najlepszy pomysł ci o tym mówić. Szczególnie teraz...

-Mów. Obiecuję, że jakoś ci pomogę.

-Po prostu..- westchnął.- Tak bardzo boli mnie to, gdy patrzę jak dobrze układa ci się z Neymarem. To znaczy cieszę się, że jesteś szczęśliwa, ale... chciałbym być dla ciebie kimś więcej, niż tylko przyjacielem. 

Break the Rules | Neymar JrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz