|19|

435 20 1
                                    

-Proszę wejdź- powiedział kulturalnie Neymar, gdy znalazłam się pod jego drzwiami, w celu przeprowadzenia kolejnego spotkania.

Wprowadzając mnie do środka, położył swoją dłoń na moim biodrze, obejmując mnie, lecz ja ją szybko odłożyłam. Spojrzałam się na niego wzrokiem, który miał mu przypomnieć, że nie możemy zachowywać się w ten sposób. Gdy dotarliśmy do salonu, usiedliśmy na jednej kanapie, obok siebie. Inaczej niż na innych spotkaniach. Zawsze siadaliśmy na dwóch różnych kanapach, aby znajdować się naprzeciwko siebie.

-Do czego zmierzasz?- zapytałam bruneta, zwracając uwagę na jego dzisiejsze, nietypowe zachowanie.

-Do niczego- wzruszył obojętnie ramionami, a ja się lekko przesunęłam, abyśmy mogli normalnie rozmawiać.- Możemy zacząć.

-Neymar, chciałabym żebyś zrozumiał, że naprawdę nie możemy postępować w ten sposób- spojrzałam się na niego, lecz ten był obojętny.- Nie chodzi mi o samą zasadę. Zwróć uwagę na to, że jestem twoim psychologiem i pracuje dla ciebie, a ty mi za to płacisz. Poza tym wszystkim, co z dziewczyną, na której ci tak zależy? Przez którą są te wszystkie spotkania. Odpuścisz sobie tak łatwo?

-Nie odpuszczam sobie, cały czas próbuje, lecz ona naprawdę nie chce.

-Też bym nie chciała chłopaka, który całuje inną dziewczynę- mówiąc to miałam na myśli siebie. Brazylijczyk spojrzał na mnie zakłopotany.- Nie możesz iść na dwa fronty, musisz wybrać- mówiłam to z takim spokojem, jakim tylko mogłam.

-Przepraszam- posmutniał.

-Nie musisz mnie przepraszać. Przeproś tą dziewczynę. Jak ma na imię?- zapytałam, a chłopak zdezorientował się.

-Larissa- szybko odpowiedział, a ja wciąż na niego patrzałam.- Czyli rozumiem, że mam zakończyć wszystko to, co między nami było..?- zapytał ponuro, po czym lekko przejechał palcem po mojej dłoni, czekając na odpowiedź.

-Tak byłoby lepiej, dla nas obu. Nic nie wskazuje na to, że w ogóle powinniśmy się zadawać, a wręcz przeciwnie. Wszystko jest przeciwne temu. Będzie to trudne dla nas, ale musimy dać radę, Neymar.

W tamtym momencie, gdy widziałam Brazylijczyka, wyglądał jakby wszystko zaczęło mu się rozsypywać. Wszelkie plany i marzenia. U mnie nie było inaczej, zupełnie inaczej wyobrażałam sobie nasz koniec. Ale wiedziałam, że tak musi się to skończyć. Wiedziałam, że nie było innego, poprawnego wyjścia. Nie byliśmy sobie przeznaczeni. Bardzo żałowałam, że w dniu w którym zerwałam z Conradem, poszłam na kolacje z ojcem. Gdyby nie tamten dzień, wszystko skończyłoby się inaczej. W ogóle nie poznałabym Neymara i nie namieszałby mi tak w głowie.

-A teraz chodź- podniosłam się z kanapy, pokazując brunetowi, że ma zrobić to samo.- Jedź teraz do Larissy, i wyznaj jej to co do niej czujesz. Musi zrozumieć, że naprawdę ją kochasz, a ty znowu musisz być szczęśliwy- uśmiechnęłam się w łzach, patrząc w oczy chłopaka, który odwzajemnił uśmiech.

-Dziękuje Charlotte- objął mnie całymi siłami.- Dziękuje, za wszystko. To że cały czas przy mnie byłaś i pomagałaś mi w problemach. Musiałaś wtedy ze mną wytrzymywać, choć wiem że nie było łatwo. Dziękuje, że cały czas naprawdę starałaś się, uczynić moje życie lepszym.

On otarł moje łzy, a ja wiedziałam, że to koniec pewnego etapu w moim życiu.

•••••••••••••••••••••••••••••
Nie martwcie się, to nie jest koniec książki. Jest to po prostu jeden ze smutniejszych rozdziałów.

Break the Rules | Neymar JrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz