"i missed you"

366 29 48
                                    


- third person's pov -

Zachodnia część Włoch w lecie była najpiękniejszym miejscem na ziemi.. A przynajmniej takie odczucia miewali jego mieszkańcy, którzy bacznie obserwowali złote plamy, które Słońce pozostawiało po sobie na pożegnanie.

Tego jednak nie mogą powiedzieć mieszkańcy pewnego domku u zboczu góry, z którego balkonu codziennie obserwowali morze.

Kobieta w pośpiechu nosiła potrawy i naczynia na taras, a jej syn starannie układał rzeczy na drewnianym stoliku. Już za chwilę mieli się zjawić goście, którzy, co prawda, przyjeżdżają tutaj co roku, a także zostają na całe dwa miesiące, jednak zawsze to pierwsze spotkanie po zimie i wiośnie bywa stresujące.

— Skończone — westchnęła kobieta, spoglądając na stół, przy którym siedział jej syn.

Zaledwie kwadrans później furtka otworzyła się z hukiem, który został poprzedzony stukaniem kół walizek o kamienną ścieżkę. Na podwórku zawitaly dwie nowe twarze, które nie wyrażały zadowolenia..

— No nie uwierzysz Sofio! — krzyknęła kolejna kobieta, zamiast powitania.

— No nie uwierzysz Sofio! — krzyknęła kolejna kobieta, zamiast powitania

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Riki's pov -

Aby wiedzieć dlaczego moja mama była taka zła (a bywa ona zła bardzo rzadko) musimy cofnąć się kilkanaście dni do tyłu.

Mniej więcej na początku czerwca, gdy pierwsze plany dotyczące wakacji we Włoszech zaczęły się pojawiać, moja mama szukała najtańszych ofert linii lotniczych. Co z tego, że jest szefową firmy kosmetycznej, a miesięcznie zarabia tyle, że przez kolejne cztery musiałaby nie pracować - bilet musi być tani!

Gdy w końcu jakiś znalazła, odstawiła temat podróży na bok, a zajęła się mną i moimi ocenami.

Starałem się.

Starałem się, ale nie wychodziło mi to tak, jak mama miała nadzieję. Uważała, że jeśli zmieniłem szkołę (ale o tym później) powinienem pokazać, że ta zmiana nie była przez oceny. "Co teraz ludzie pomyślą? Że nie dawałeś sobie rady w poprzedniej szkole i teraz szukasz ratunku tutaj". Nie miałem zagrożeń, ale pełno dwój i trójek, których moja mama nie znosi.

Specjalnie szukała nauczycieli, aby mnie przygotowali do popraw na koniec. Nie wiem czy był sens, ale przynajmniej teraz jak patrzy na jakiś niepotrzebny papierek z drugiej klasy widzi, że zamiast dwójki była czwórka.

Wracając. Przez chaos związany z ocenami nie zajmowała się podróżą, przez co pakowaliśmy się na ostatnią chwilę. Raczej ona, bo ja i tak mało rzeczy biorę ze sobą, a jak mi czegoś braknie to sobie dokupie. Ważne żebym miał telefon, ładowarkę i co najmniej dziesięć par bokserek.

Oprócz tego, tym razem miałem odłożone o wiele więcej rzeczy, takich jak nowe ubrania, na które przeznaczyłem część kieszonkowego, słuchawki, jakieś karty, chociaż wiem, że ciocia ma wiele fajniejszych gier, słuchawki i ze trzy mangi.

Mówiąc ciocia, mam na myśli bliską przyjaciółkę mamy, do której od ponad trzech lat, rok w rok jeździmy na wakacje. Przyjaźnią się o wiele dłużej, ale to właśnie trzy lata temu ciocia kupiła sobie nowy dom - bliźniak, którego połowę na czas wakacji zajmujemy. Dół domów jest połączony - jest duży salon, kuchnia, łazienki i sauna, lecz góra jest już osobno. Jedynie mamy wspólne drzwi, jednak mało co z nich korzystamy. Na piętrze są po dwie sypialnie i łazienki.

W każdym razie - rok szkolny zdałem, a przez całe dwa tygodnie między zakończeniem roku, a wyjazdem na drugi koniec świata nie robiłem kompletnie nic. Kolega mamy proponował mi pracę w jego sklepiku, ale nie miałem siły. Nie chciało mi się podnosić z łóżka, a dnie spędzałem na zastanawianiu się, czy i te wakacje spędzę zamknięty w pokoju. Znając syna ciotki, będzie zupełnie inaczej.

Po dotarciu na lotnisko i odbyciu tych wszystkich baaaardzo ważnych rzeczy usiedliśmy z mamą w jakimś fast foodzie. Oczywiście ona nie jadła, żeby nie popsuła jej się cera, ale ja najadłem się jak nigdy. Tak bardzo, że tam zasnąłem, a potem zostałem obudzony przez wściekłą matkę, która mówiła, że się spóźnimy.

Okazało się jednak, że lot jest opóźniony o godzinę, przez pogodę czy coś takiego.

Wtedy się uspokoiła, jednak nie na szybko, bo gdy byliśmy w połowie spaceru po lotnisku, okazało się, że z godziny zrobił się kwadrans i biegliśmy do drzwi, aby zdążyć wejść do samolotu.

Nie dość, że drzwi zamknęły się nam tuż przed nosem, to mamie z rąk wypadła torebka i wszystko się jej wysypało. Oczywiście pracownica otworzyła nam drzwi, ale zanim mama zebrała wszystko, trochę minęło.

Lot nie był jakiś długi, przynajmniej dla mnie, bo i jego przespałem, ale nie narzekam.

Droga pod dom cioci minęła równie szybko, że nie zdałem sobie sprawy, a już stałem pod jej domem. To dopiero tutaj gorąc lata mnie uderzył. To nie to samo co Korea. Czułem się jak podróżnik, lecz nie w czasie, a w miejscach. Byłem w innym wymiarze. Byłem w miejscu, gdzie każdy mój ruch był lekki. Starałem się twardo stąpać po ziemi, by z niej nie odlecieć.

Już z daleka widziałem tą twarz. Nie chodzi mi o tą opaloną cioci, a tą bledszą, wręcz porcelanową. Codziennie miewam koszmary, a w nich widzę właśnie ten obraz. Najpierw się z nim witam, a potem.. Nie pamiętam. Strach przed twarzą stał mi się tak bliski, że aż odległy. Czy ja naprawdę się go boję, czy tego co mi podpowiada świadomość?

— No nie uwierzysz Sofio! — krzyknęła moja mama — Mało brakowało, a byśmy nie zdążyli na samolot.

Chwilę później nasze matki zabrały walizki do sypialni, a ja zostałam sam na sam z tym chłopakiem.

— Tęskniłem za tobą — powiedział z uśmiechem.

— Ja też.

Przez chwilę staliśmy w ciszy, jednak gdy ciocia kazała nam usiąść, niemalże pobiegliśmy na taras. Znajdował się on z tyłu domu. Prowadziła do niego mała dróżka, z wydeptanej wcześniej trawy. Ze dwa metry od tarasu był całkiem sporawy basen w ziemi, a po jego prawej stronie trzy leżaki.

Były cztery krzesła, po dwa z każdej strony, a jako iż moja mam usiadła obok cioci, ja zająłem miejsce obok szatyna.

— No, Riki, nakładaj sobie. Cały dzień nad tym siedziałam, więc chociaż spróbuj — mówiła do mnie, gdy ja wpatrywałem się w wyblakłe od słońca włosy Sunoo.

Jaką pierwszą włożyłem sobie jakąś sałatkę makaronową z mozzarellą. Później już nie pamiętam co, ale wiem, że byłem najedzony bardziej niż na lotnisku.

— Smakowało? — spytała ciocia.

— Bardzo.

— To teraz idzcie się umyć i odpocząć, a my z Sunoo posprzątamy.

W wannie siedziałem jakąś godzinę, a po tym położyłem się spać.

1004 słowa

waah witam wszystkich czytelników, jak się podoba pierwszy rozdział? myślałam, że narracja 1 osobowa to coś nie dla mnie, ale okazało się, że nie jest taka zła:)

hopeless romantic | sunki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz