"talk less"

180 28 36
                                    


- Riki's pov -

Te strefy czasowe i podróż sprawiły, że zasnąłem o dwudziestej. To z kolei miało swój skutek we wczesnej pobudce.

Teraz siedzę na moim, na czas wakacji, balkonie. Słońce jeszcze nie wzeszło, ale nie panuje mrok. Jest coś w stylu szarej godziny, pomieszanej z niebieską poświatą na niebie. Tak, jakby zbierało się na lekki deszcz. Wieje delikatny wiatr, a ja obserwuję ruszające się listki drzew przed sobą. Dom jest na wzgórzu, przez co mam widok i na las i na morze. Fale, które w tym momencie były gwałtowne, mnie.. uspokajały.

Gdy usłyszałem charakterystyczne piszczenie furtki, natychmiast spojrzałem się w tamtą stronę. Mając na myśli to, podbiegłem do końca balkonu i wychyliłem się zza ściany, żeby móc jakkolwiek tam dojrzeć. W pierwszej chwili pomyślałem, że to jakiś włamywacz, ale kiedy zobaczyłem jego, po woli wróciłem na fotel, który chwilę temu opuściłem. Kafelki były zimne, a ja nie miałem żadnego obuwia, ani tym bardziej skarpet.

Ciekawe gdzie on się wybiera? Nie żeby mnie to interesowało, ale trochę mnie martwi to, że wychodzi tak wcześnie z domu. Czy nie powinienem za nim iść? Myślałem tak jeszcze chwilę, ale zaczęło kropić, więc wróciłem do środka. 

— Riki? Co ty tak wcześnie tu robisz? — spytała ciocia, gdy wszedłem do kuchni. Ona siedziała przy wyspie z laptopem i herbatą.

— Wcześniej poszedłem spać i tak jakoś teraz wstałem.

— O.. Kurczę, gdybyś wstał z dziesięć minut temu, mógłbyś iść z Sunoo.

— A gdzie poszedł?

— Znaczy, zawsze rano biega jakieś dziesięć minut, a jak wraca, idzie do sklepu — wyjaśniła dźwięcznie — Ale jak już jesteś głodny, to nie czekaj na śniadanie. Weź sobie jabłko — powiedziała, wskazując na miskę z owocami na stole.

Po pokrojeniu dwóch jabłek, poszedłem z nimi do salonu i włączyłem telewizor. Było dość wcześnie, bo chwilę po piątej, więc oprócz starych odcinków bajek, nie było nic ciekawego. Wtedy wróciłem do siebie i siedziałem tam, dopóki ktoś nie zapukał do mych drzwi.

- Sunoo's pov -

— Proszę! — usłyszałem, więc z uśmiechem wszedłem do pokoju.

Rozejrzałem się, chociaż rozmieszczenie pokoju znam na pamięć. Ostatnim na co spojrzałem, był leżący na łóżku Riki. Od razu się dosiadłem, jednak przez pierwsze kilka sekund pozostałem w ciszy.

— Myślałem, że śpisz — powiedziałem bez namysłu.

— Nie wiedziałem, że biegasz.

— Postanowiłem trochę o siebie zadbać..

Kłamstwo. Zdałem sobie sprawę, że z roku na rok coraz bardziej go okłamuje, jednocześnie chcąc, żeby poznał mnie na wylot.

— Idziesz ze mną do basenu?

— Pada.

— Już przestało.. Dawaj — starałem się go przekonać, jednak on nawet na mnie nie spojrzał.

— Zimno jest, nie chce mi się. Kto wchodzi do wody o piątej, jest z.. dziesięć stopni.

— Dochodzi szósta i jest prawie dwadzieścia — poprawiłem go.

Przez jeszcze chwilę starałem się go przekonać, jednak pozostawał nieugięty. Tyle na niego czekałem, a on nawet nie chce ze mną posiedzieć..

Woda była o wiele cieplejsza, niż mi się wydawało. Na początku chwilę pochodziłem, jednak szybko mnie to zmęczyło, więc po prostu się położyłem, pozwalając wodzie mnie utrzymać. Było to przyjemne uczucie. Czułem się tak lekko, niczym nie obciążony.

Po dłuższej chwili oparłem głowę o ręce, a ręce o ziemię i tak odpoczywałem. Czułem, jak promienie Słońca mnie dosięgają, a skóra robi się cieplejsza. Rozejrzałem się i.. ujrzałem Rikiego. Riki na mnie patrzył, prosto z balkonu.

Gdy złapaliśmy kontakt wzrokowy, on o dziwo go nie przerywał. Jedynie patrzył tym swoim wzrokiem. Nie wyrażał szczęścia, smutku tym bardziej. Możnaby rzec nawet, że był pusty. Tak, to słowo najlepiej oddaje jego wzrok. Pusty.

— Na pewno nie wchodzisz? — spytałem po chwili, jednak on zniknął gdzieś w pokoju.

Z początku myślałem, że uciekł, że zraził się do mnie, jednak gdy zobaczyłem go na tarasie, uśmiechnąłem się.

Szybko mi mina zrzedła, gdy Riki wyminął mnie i usiadł na leżaku z jakąś książką.

— Naprawdę, teraz będziesz czytać? — spytałem z uśmiechem, jednak jemu do śmiechu już nie było. Spojrzał tylko, po czym kiwnął głową. Czy on nie umie posługiwać się słowami?

— Co to za książka? — spytałem, gdy usiadłem obok niego. Z włosów ciągle kapała mi woda, a ręcznik spadł na ziemię.

— Nie wiem, mama mi kupiła.

— A tytuł? — mruknąłem, podnosząc się z leżaka z nadzieją przeczytania tytułu.

Ten niestety nie był mi znany, więc po prostu się położyłem. Później spytałem o jego myśli dotyczące książki, jednak zbył mnie odpowiedzią, że "ujdzie".

Wróciłem do swojego pokoju pod pretekstem napicia się wody, a następnie podszedłem do biurka w celu znalezienia niebieskiego notesu. Otworzyłem mniej więcej w połowie i do listy dopisałem "mniej gadać".

727 słów

Troszkę mi szkoda Sunoo w tym rozdziale:(

hopeless romantic | sunki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz