Rozdział 5

1K 36 13
                                    

Valentina

     Vincent przez pierwsze pare sekund w ogóle nie reagował lecz po chwili też zaczął mnie całować.
     Chłopak nie odsunął się przez pierwsze trzydzieści sekund więc uznałam że to jest ten czas aby to zakończyć.
     Odsunęłam się od chłopaka i opuszkiem swoich palców dotknęłam moich ust.

     - Pieprz się Sydney.
     - Po tym pocałunku to chyba tylko z tobą.

     Przewróciłam oczami i jeszcze raz przyjrzałam się twarzy Vincenta gdy dostrzegłam podkład lub korektor pod jego okiem...

Vincent

     Kolejny dzień z rzędu po prysznicu oglądałem swoją pobitą twarz przypominając sobie tamten wieczór.
     Mam nadzieję że Valentina nie zauważyła podkładu na mojej twarzy.

*

     - Co? - warknął ojciec.
     - Nie chcę już walczyć w tych pieprzonych walkach.
     - Ty popierdolony gówniarzu! - krzyknął rozwścieczony Marcus - daje ci wszystko! Wszystko! A ty nie możesz mi się drobną rzeczą odpłacić?!
- Po pierwsze! To nie jest drobna rzecz! Po drugie jeśli mam to robić to wole nie mieć nic!

Ojciec okrążył biurko, podszedł do mnie, złapał za koszulkę i mocno walnął.
Uderzył mnie po raz kolejny mimo że obiecał że tego nie zrobi.

*

Szybko wyparłem wspomnienia z głowy i sięgnąłem po, co chwile wibrujący telefon.
Przez ten popieprzony teatrzyk Valentiny w jej liceum, na mojej siłowni i na szkolnym forum rozpętała się burza.

Z cichym westchnięciem odebrałem połączenie od mojego grupowego czatu z przyjaciółmi.
Na ekranie widniało pięć kwadracików.
W pierwszym była leżąca na hamaku Melania.
W drugim był Alexander siedzący w jacuzzi z jakimś drinkiem.
W kolejnym był Nic z Jasmine.
W ostatnim, nie licząc mnie znajdował się Abel.

- Czego - Burknąłem rzucając się na łóżko.
- Rozpętałeś z Valentiną burzę - skomentował znudzony Alexander.
- To ona mnie pocałowała - zaprotestowałem.
- Myślisz że nikt nie słyszał twoich ostatnich słów? Ja we Francji je słyszałam - zażartowała Mel na co Jas i Nic pokiwali w tym samym czasie głową.
- „Pieprz się Sydney" - powiedziała Jasmine.
- Nawet tego nie kończ Nicho...
- „Po tym pocałunku to chyba tylko z tobą" - skończył Nicohlas.
- Zjebałeś „Sydney" - zarechotał Abel, nawiazując do Valentiny. Wszyscy zaczęli się głośno śmiać.
- Dobra weźcie się pieprzcie - burknąłem i się rozłączyłem.

Dopiero po chwili zrozumiałem co właśnie powiedziałem.
„Pieprz się Sydney"

Valentina

- Po co mi to było?! - Jęknęłam w poduszkę.
- Wiedziałam że coś was do siebie ciągnie.
     - Dziewczyny w liceum które są zauroczone w Vincencie cię znienawidzą - mruknął Wess.
     - Ale tam praktycznie każda laska jest w nim zauroczona! - krzyknęłam.
     - O to mi chodziło.

     Jeszcze chwilę pomarudziłam i zdecydowałam że ja przecież lubię gdy wszyscy o mnie mówią.

     - Wiecie co? - zapytałam. - Chodźmy do jakiejś drogiej restauracji.
     - Nie mam kasy - mruknęła Di.
     - Ja też.
     - Ja stawiam - powiedziałam.
     - To idziemy - stwierdziła w tym samym czasie Diana z Wess'em.

     Wstałam z łóżka, podeszłam do szafy aby po chwili ją otworzyć i wybrać, czarny top-gorset na ramiączkach i bordową, skórzaną spódniczkę.

     - Myślicie że powinnam ubrać tą marynarkę? - zapytałam pokazując przyjaciołom marynarkę którą kupiłam w zestawie ze spódniczką którą mam na sobie.

     Wess i Di z wielkimi oczami, pokiwali głową.
     Uśmiechnęłam się w włożyłam marynarkę, następnie usiadłam przy toaletce aby zrobić jakiś makijaż.
      Zrobiłam dosyć długie kreski czarnym cieniem do powiek, dodałam takie podstawy jak podkład, korektor, puder, róż lub bronzer a wisienką na torcie była konturówka w takim samym kolorze co spódniczka i marynarka.
     Szybko dołożyłam jakąś biżuterię, wybrałam torebkę i włożyłam na nogi czarne szpilki Versace na platformie.

     Przejrzałam się w lustrze, poprawiłam moje proste włosy i zawołałam przyjaciół aby zrobić sobie wspólne zdjęcie.

     - Gdybyś nie była moją przyjaciółką, brał bym cię - powiedział z uznaniem brunet.
     - Też tak sądzę - skomentowała blondyna a ja cicho się zaśmiałam.

     Siedząc w czarnym Mercedesie wybierałam zdjęcia które wstawię na Instagrama.
     Na relacje do House Of Ballons wstawiłam zdjęcie z całą naszą trójką, które zrobiliśmy w lustrze na korytarzu.

*****

     - Mam nadzieję że nie zjawi się tu magiczne, Sydney - warknęłam. Diana zacisnęła usta w kreskę tak samo jak Wess.

     Zacisnęłam dłonie w pięść wbijając paznokcie w dłoń.
     Odwróciłam się z powrotem w stronę przyjaciół i walnęłam głową o stół.
Chyba mnie nie zobaczył.

     - Mamo, do cholery! Niech będzie ten drink w normalnym kubku! Jestem dorosły i nic mi się nie stanie.
     - Ogarnij się. Zachowujesz się jak dziecko - mruknęła jego matka.
     - No chyba ty - westchnął chłopak odwracając głowę w moją stronę.
Cholera.

     - Evans...
     - Zostaw mnie w spokoju Sydney - warknęłam.
     - Znowu rzucisz we mnie szklanką?
     - Nie, to jest już mało oryginalne. Teraz rzuciłabym talerzem przy dobrych wiatrach obrazem. - Vincent gwizdnął z uznaniem.
     - No nieźle.
     - Weź se znajdź kogoś innego - burknęłam.
     - Już ci coś mówiłem - wyszeptał i puścił mi oczko.
     - Vincencie Sydney'u! - warknęła pani Sydney. - Chcesz aby ta, nienormalną dziewczyna znów ci coś zrobiła?!
     - Nic mi nie zrobiła.

     Prychnęłam z pogardą i wróciłam do sączenia mojego wina.

     - Zostaw mojego syna w świętym spokoju, bo jak nie to inaczej sobie porozmawiamy.
     - Mamo.

ValentineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz