Valentina
Cholera, cholera, cholera! Przespałam się z Syndey'em! Nie mówię że było źle ale, cholera!!
Głupia iditoka! Co ja sobie myślałam.
Nie żałujesz, Valentino!
Zamknij się ty tępy głosie!!!Ciekawe czy wie jakim złym człowiekiem jesteś, Valentino.
Ze łzami w oczach poszłam do pokoju Kane'go.
Zapukałam a po chwili drzwi się otworzyły.- Czemu płaczesz? - zapytał. - To przez wyścig? - ponownie zapytał a ja pokręciłam głową. - Właź.
- Chodzi o to że zrobiłam to z Syndey'em pod prysznicem...
- Bez szczegółów! Co zrobiłaś? - zadał kolejne pytanie.
- Pieprzyłam się z Vincentem...?
- Nie podobało ci się? Zmusił cię do tego? - wypytywał a ja pokręciłam głową.
- Nie... było fajnie a ja się zgodziłam ale... - zacięłam się.
- Znów te myśli?
- Tak - pokiwałam głową. - „Ciekawe czy wie jakim złym człowiekiem jesteś, Valentino." I podobne.
- Cholera, młoda - szepnął i przytulił mnie jeszcze mocniej. - Jesteś cudownym człowiekiem a wiesz że twoja przeszłość nie jest twoją winą tylko dziadka któremu zaufałaś po raz drugi po żyłaś zasadą do trzech razy sztuka.
- To było głupie - zaśmiałam się smutno.
- Cholernie.
- Ale co jeśli znów będę taką osobą...?
- Przestań! Wiem że nie będziesz - zaprzeczył Kane. - Byłaś młoda i zmanipulowana przez dziadka który kazał ci robić złe rzeczy za plecami rodziców! Drugi raz tego nie zrobi.
- Uważasz że teraz jestem stara? - zapytałam lekko rozbawiona.
- O Boże Valentina!
- Mogę u ciebie spać?
- Możesz.*****
Wróciłam do mojego pokoju około piątej rano. W pokoju usłyszałam dźwięk lejącej się wody i jęków...?
Weszłam do łazienki a tam zastałam Vincenta z Madeline, pieprzących się pod prysznicem. Dokładnie jak parę godzin ja z nim tylko teraz zamiast mnie była Madeline.- Czy ty jest jebnięty na łeb? - Krzyknęłam. Obydwoje zdezorientowani odwrócili się w moją stronę.
- Evans, wyjdź stąd - warknął Sydney.
- Nie kazałeś mi wyjść gdy to mnie robiłeś pod tym prysznicem - prychnęłam a Madeline spojrzała ma Syndey'a niedowierzając.
- Robiłeś ją pod prysznicem?!
- Ooo, tak - Zaśmiałam się. - Dokładnie w tym samym miejscu, i pod tym samym prysznicem.
- O co ci chodzi?! - warknął.
- O to że myślałam że to co tu się stało - Pokazałam na łazienkę a wściekła Madeline mnie wyminęła, wychodząc z łazienki w samym ręczniku. - Że to było coś! Że coś poczułeś!
- Myślałaś o tym gdy rozkładałaś nogi przed mną czy przed Theo? A może jeszcze przed kimś innym, hm?Nie mogłam się ruszyć, czułam się jakby ktoś przyspawał mnie do podłogi.
Coś we mnie pękło, bo cholernie zabolały mnie jego słowa.- Co...?
- Myślisz że nie wiem że byłaś u Theo? Poszłaś do niego odrazu po tym jak skończyliśmy się pieprzyć! - krzyknął a ja się wzdrygnęłam.
- Nie...
- Co nie?!
- Nie byłam u Theo - powiedziałam twardo. - Byłam u Kane'go. Po tym gdy ty poszedłeś bajerować Madeline, mnie zaczęły nawiedzać myśli czy wiesz jak paskudnym człowiekiem jestem! - krzyknęłam o chłopak uniósł brwi. - Tak! Co jakiś czas nawiedzają mnie okropne myśli i koszmary o mojej przeszłości w której to byłam zmanipulowana przez mojego, pierdolniętego dziadka który wmawiał mi że zabijanie ludzi i robienie im krzywdy jest dobre!
- Nie wiedziałem.
- Napewno - warknęłam. - Kane, mnie pocieszał gdy ty niosłeś tą sukę pod prysznic w którym mnie pieprzyłeś! Usypiał gdy się bałam, a gdy ty rozkładałeś jej nogi! - krzyczałam bez opamiętania. - A pomiędzy mną a Theo nic nie ma!
- Tak? - zapytał ironicznie nie czekając na odpowiedź. - A wasze pocałunki w klubie? A wasze zjechanie z drogi po drodze do klubu?
- Nigdy nie zjechaliśmy z drogi! Te pocałunki były grą! Wszystko było grą! Mnie i Theo łączy tylko przyjaźń!
- Po co graliście, hm?
- Bo byłam o ciebie zazdrosna - powiedziałam gdy mój głos się złamał. - Cholera! Zadowolony?
- Kurwa, nie wiedziałem, serio.
- Skąd miałeś wiedzieć? W końcu w tamtym momencie pieprzyłeś, Madeline! A może jeszcze kogoś innego? - zapytałam ironicznie a w moich oczach pojawiły się łzy. Cholera! Nie chcę ich.
- To nie miało tak zabrzmieć, Valentina.
- Ale zabrzmiało - wyszeptałam. - Nazwałeś mnie dziwką czy tego chcesz czy nie.
- Nie chciałem...
- Ubierz się. Nie chcę oglądać cię nago.
- Już to robiłaś - skomentował.
- Co było cholernie dużym błędem - warknęłam i wyszłam z łazienki, wystawiając w stronę chłopak środkowego palca.Dlaczego to tak mocno boli, skoro Vincent jest dla mnie nikim.
Może boli bo przed przyłapaniem go z Madeline, pod prysznicem był kimś? Zaczął być dla mnie kimś więcej niż wrogiem.
Ale to nie ważne, bo w tym momencie znów jest nikim.
CZYTASZ
Valentine
Roman d'amourRomans pomiędzy nowymi pokoleniami dwóch różnych mafii które są wrogami od wielu, wielu lat. Valentina Evans i Vincent Sydney to niby te same światy ale jednak inne. Żyją w tym samym towarzystwie od dzieciństwa. Wpajano im te same zasady lecz...