Szanowny Panie Potter.
Niezmiernie ucieszyło mnie, że mimo porzucenia dalszej nauki nie zapomina pan o przyjaciołach, którzy pozostali w szkole.
Oczywiście, jest pan zawsze mile widziany w naszych murach i nie musi pan prosić o specjalne pozwolenie.
Pański przyjaciel niewątpliwie ucieszy się z niespodziewanej wizyty. Najpierw jednak zapraszam domnie na poranną herbatkę, tak o 9 powinno być idealnie.
Proszę nie zapomnieć o przedstawieniu się pilnującym bramy skrzydlatym świniom. Uprzejmość zawsze jest ceniona.
Hasło do gabinetu nie uległo zmianie.
Z wyrazami szacunku
Minerwa McGonagall.
Dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
Harry spojrzał na stary, otrzymany na swoje siedemnaste urodziny zegarek. Dochodziła już dziewiąta. Dla oszczędzenia czasu deportował się pod samą bramę, prowadzącą na szkolne błonia. Od razu poczuł wibrującą w powietrzu magię i nie miało to nic wspólnego z bliskością setek młodych czarodziejów.
- Harry Potter z towarzyską wizytą do dyrektora Hogwartu. - Powiedział głośno, czując się niezmiernie głupio. Natychmiast zauważył następującą w otoczeniu zmianę. Stojące po obu stronach bramy kamienne wieprze szerzej rozłożyły skrzydła i wyciągnęły pyski w niemym kwiku. Powietrze w miejscu bramy zafalowało i stało się odrobinę bardziej przeźroczyste. Harry śmiało przekroczył bramę, a powietrze za nim ponownie zafalowało i zaczęło wibrować magią.
Błonia były wciąż jeszcze puste, jedynie nad chatką Hagrida unosił się dym płonących w kominku polan. Pragnąc uniknąć rozpoznania, ponownie zarzucił na głowę kaptur i szybkim krokiem ruszył w stronę zamku. Pamiętał jak bardzo ten ukochany przez niego budynek ucierpiał w stoczonej zaledwie kilka miesięcy temu bitwie. Tym bardziej zdziwił go stopień napraw, jakie zostały wykonane. Zdawał sobie doskonale sprawę, że przynajmniej część z tego co widzi, stanowiła niezwykle silna iluzja. Mim oto Fasada Wejściowa Zamku i Wielka Sala wyglądały z zewnątrz na całkowicie odbudowane. Podobnie jak większość Zachodniego Skrzydła i Północnej Wieży. Jedynie Wschodnie Skrzydło wciąż nosiło wyraźne ślady zniszczeń. Wspiął się po schodach prowadzących do Sali Wejściowej. Marmurowe schody zostały całkowicie odbudowane. Jedynie doskonała znajomość tego miejsca pozwoliła mu dostrzec brak części ornamentów, oraz posągów zniszczonych w czasie walki. Najwyraźniej priorytetem było doprowadzenie szkoły do używalności. Potem miano się zająć jej zdobieniem. Sala wejściowa również była pusta, za to ze znajdującej się na prawo od wejścia Wielkiej Sali napływały dźwięki przywodzące na myśl ogromny ul. Harry miał niezmierną ochotę zajrzeć do środka. Bał się jednak, że zostanie zauważony przez któregoś z uczniów.
Wspiął się po szerokich marmurowych schodach, a potem klatką schodową, aż na trzecie piętro. Dalszą wspinaczkę zakłóciła mu grupa zbiegających, na oko pierwszaków. Dał szybkiego nura w jedno z tajemnych przejść, którym wydostał się niemal na drugą stronę zamku. Zanurkował w kilka kolejnych i wypadł na korytarz niemal przed samym Gargulcem strzegącym wejścia do dyrektorskiego gabinetu.- Albus!
- W rzeczy samej. - Odparł Gargulec, usuwając się na bok.
Harry stanął na pierwszym stopniu krętych schodów, które poniosły go na sam szczyt dyrektorskiej wieży. Delikatnie zastukał niewielką mosiężną kołatką.
- Proszę. - Odpowiedział mu znajomy, ostry głos. - Ach, witaj Potter. Miło cię widzieć. Jak widzę, udało ci się przejść przez detektor intruzów. Taka użyteczna pozostałość po poprzednim dyrektorze. -Uśmiechnęła się cierpko - Proszę, usiądź sobie.
![](https://img.wattpad.com/cover/346206697-288-k85322.jpg)
CZYTASZ
DEKADA MAGII
FanfictionOd zakończenia wojny z Lordem Voldemortem, świat czarodziejów wciąż odradza się z popiołów. Pokój panuje w Hogwarcie, a Harry Potter, legendarny bohater i czarodziej, próbuje znaleźć swoje miejsce w nowej rzeczywistości. Po opuszczeniu siódmego roku...