Cannes
Zakończenie seminarium, podobnie jak zakończenia roku szkolnego w Hogwarcie, nadeszło szybciej, aniżeli ktokolwiek by się spodziewał. Cannes żegnało ich ciepłą, słoneczną, pogodą.
Poprzedniego dnia, Ingrid Songdal, Norweżka, ostatnia z trójki organizatorów, ogłosiła, że o poranku poznają wyniki swojej ewaluacji końcowej i dowiedzą się, czy zakwalifikowali się na staż zagraniczny. Jedynie czołowa trzydziestka, czyli nawet nie połowa spośród nich, miała dostąpić tego zaszczytu. Wyniki miały być wywieszone w atrium budynku zajmowanego przez komisję Ingrid.
Harry szedł na na ogłoszenie wyników całkowicie wyluzowany. Trochę nawet współczuł tym, których tak strasznie zjadały nerwy, gdyż ciążyła na nich presja ich zwierzchników. Już wkrótce miał wrócić do domu. Zastanawiał się tylko, czy dostanie wystarczająco dużo czasu, by jeszcze kupić coś na pamiątkę i jakieś prezenty dla Ginny i przyjaciół. Profilaktycznie spakował się skoro świt, by później nie tracić na to cennego czasu.
Kiedy wszedł do atrium, tablica informacyjna oblegana już była przez sporą grupę niecierpliwych seminarzystów. Harry postanowił się nie przepychać, a poczekać, aż ktoś uczynny poda mu wyniki, lub zrobi się luźniej. Po chwili, z grupy wydostał się jego współlokator.
- Wot Maładziec. - Zawołał Michaił – Już myślałem, że nie wstaniesz.
- Nie było się do czego spieszyć - odparł spokojnie, nadal obserwując falujący tłum. - Kto wypadł najlepiej?- Ale ty zadajesz pytania głupie, maładziec.
- Ziva. - Harry stwierdził, nie spytał. Zdziwiłby się, gdyby to nie odrobinę szorstka w obyciu, ale jednocześnie pełna serca Izraelka, okazała się najlepszą z nich. - A jak tobie poszło?
- Eh - westchnął. - Najgorsze możliwe. Trzydziesty pierwszy, Mogę pakować się do Moskwy. Mateczka Rassija czeka. Jak tylko wyląduję, od razu powiem naszemu Sekretarzowi o tobie. Wybieraj Rosję jak ci dadzą i leć do nas. Pokażę ci wszystko. Kreml, Pałac Zimowy, wujcia Lenina. Grób Rasputina, największego naszego czarodzieja poprzedniego wieku. Spodoba ci się.
- Nie, nie, Harry. - Wtrącił Pietro. - Zabieram cię do Italii. Gorące klimaty, gorące kobiety. Po co ci jakieś wieczne śniegi.
- Ja wracam do Anglii, panowie. Ale dzięki za zaproszenie, chętnie skorzystam w wakacje. - Obaj współlokatorzy wybuchnęli śmiechem.
- No co?
- Wot Maładziec. Nie sądzę, co by ci pozwolili wrócić teraz do Anglii.
- Nie, z drugą lokatą, to raczej nie.
Harry już ich nie słuchał, przepychając się ku tablicy z wynikami. To było niemożliwe, przecież miał wracać do domu.
Wydarzenia kolejnych godzin poukładał sobie na spokojnie, dopiero kiedy był już bardzo daleko od Cannes, na stażu. Były tam wspomnienia korytarza. Trzydziestki podnieconych głosów, dywagujących jaki kraj mogą otrzymać. Była wypowiedź Ashaunta, że każdy z nich otrzyma do wyboru trzy kraje. Tym lepsze, im lepszy wynik osiągnęli. Wszyscy chcieli jechać do Stanów, do Niemiec, Egiptu czy Hiszpanii. Licytowali się, który z krajów ma najwyższy poziom magii. On siedział na podłodze, mówiąc, że nie ma to znaczenia. Może być Rosja, może być Luxemburg. W pewnej chwili przysiadła się do niego Ziva. Podobnie jak on była znudzona kłótniami, gdzie lepiej polecieć.
- Najlepszy sam może wybierać. - Odezwała się, patrząc przed siebie. - Mam już plan. - Jej głos byłjak zawsze, pełen zdecydowania.
- Któryś z krajów europejskich, a może Ameryka? - zapytał z umiarkowanym zainteresowaniem.
![](https://img.wattpad.com/cover/346206697-288-k85322.jpg)
CZYTASZ
DEKADA MAGII
أدب الهواةOd zakończenia wojny z Lordem Voldemortem, świat czarodziejów wciąż odradza się z popiołów. Pokój panuje w Hogwarcie, a Harry Potter, legendarny bohater i czarodziej, próbuje znaleźć swoje miejsce w nowej rzeczywistości. Po opuszczeniu siódmego roku...