Hogwart
Siedziały samotnie w ich dormitorium, na szczycie wieży Gryffindoru. Była pora obiadu, ale Hermiona nie mogąc się doczekać relacji, zaciągnęła przyjaciółkę na górę. W czasie zajęć nie miałyokazji porozmawiać. Kiedy podczas Transmutacji, Hermiona próbowała wyciągnąć coś z Ginny, obie zostały zdzielone po głowach rolką pergaminu.
- No opowiadaj wreszcie. - Emocjonowała się Hermiona.
***
Ginny
Wracały z ostatniej tego dnia lekcji, Eliksirów. Ginny ciężko powłóczyła nogami. Mimo że była dopiero trzecia po południu, była skonana i błogosławiła piątek. Po kompletnej katastrofie kolejnego w tym roku eliksiru wiedziała, że ta dziedzina magii nie była dla niej. Jej okropny stan jedynie pogłębiało zadowolenie, któro nie opuszczało twarzy Hermiony. Cóż jednak poradzić, kiedySlughorn pieje nad kolejnym z twoich dzieł.
- Panno Weasley! - Usłyszała za sobą ostry głos. Jeśli nawet myślała, że gorzej być nie może, teraz wyzbyła się złudzeń. Dyrektorka nie pofatygowała by się osobiście, gdyby sprawa nie była poważna. A poważna sprawa dla McGonagall, nie mogła być niczym dobrym dla Ginny. Co znowu przeskrobała i jaką kolejną karę zarobi.
- Słucham, pani dyrektor. - Odpowiedziała, odwracając się w kierunku nadchodzącej kobiety. Kątem oka wyłapała, że samozadowolenie Hermiony jakby wzrosło. - Czy coś się stało.
- Tak. - Serce Ginny przestało na chwilę bić. - Ma pani pozwolenie na opuszczenie dzisiaj szkoły. - Skinęła delikatnie głową i odeszła swym zwyczajnym, szybkim krokiem. Ginny stała zszokowana.
- Słyszałaś! - Hermiona nie starała się nawet ukryć ekscytacji.
- Ale, o co chodzi? - Ginny nadal patrzyła w ślad za dyrektorką. - Jak opuścić szkołę?
- No przecież dzisiaj zaczyna się weekend w Hogsmeade! Chodź. - Pociągnęła Ginny.
- No co ty, teraz? - Ginny była rozdarta. Z jednej strony tak dawno nie była z Hogsmeade, z drugiej była totalnie skonana.
- Chodź, nim zmieni zdanie. - Ta perspektywa ją przekonała.
Gdy opuściły szkolne mury i wyszły na błonia, natychmiast uderzył w nie ostry, nieprzyjemny deszcz. Pogoda nie sprzyjała spacerom, Ginny jednak odzyskała siły. Idąc planowała na głos, gdzie najpierw się udadzą. Oczywiście musiały odwiedzić Niespodzianki Weasleyów. Potem piwo kremowe, o tak, bezsprzecznie pod Trzema Miotłami. Sowia poczta. Musiała napisać list do Harrego, skoro mogła odwiedzać wioskę, to on musi odwiedzić ją. Kiedy minęły szkolną bramę, Ginny wciąż recytowała plan najbliższego popołudnia, głośno wykrzykując go idącej krok za nią Hermionie.
W pewnym momencie jej przyjaciółka pisnęła.- Co się stało? - Spytała, odwracając się w stronę Hermiony.
- Nic, nic. Tylko się potknęłam. - Hermiona odparła, prostując się. - Mów dalej.
- Ale, to właściwie już wszystko. - Odpowiedziała, ruszając dalej.
Pogoda była naprawdę okropna. Tutaj, na drodze do Hogsmeade, do siekającego ich twarze deszczu, doszedł zimny wiatr. Pomimo wciśniętej na głowę czapki i wysoko postawionego kołnierza, jakiemuś wrednemu podmuchowi udało się dostać do spoczywających na karku kosmyków włosów, delikatnie je rozwiewając. „Jakoś to przeżyję". pomyślała idąc dalej. Po chwili kolejny, bardziej natarczywy podmuch, poderwał te same kosmyki. Przeczesała nerwowo włosy i poprawiła kołnierz. Wiatr wył, zagłuszając ich kroki i odgłosy idących w oddali ludzi. Podmuchy, swoim szumem, zdawały się opowiadać jakąś historię. O, ten ostatni powiedział nawet coś, co można by uznać za jej imię. Głupoty. Nie! Ten kolejny, na pewno wyszeptał jej imię. Stanęła jak wryta. Nieomal powodując zderzenie z idąca za nią Hermioną.
CZYTASZ
DEKADA MAGII
FanfictionOd zakończenia wojny z Lordem Voldemortem, świat czarodziejów wciąż odradza się z popiołów. Pokój panuje w Hogwarcie, a Harry Potter, legendarny bohater i czarodziej, próbuje znaleźć swoje miejsce w nowej rzeczywistości. Po opuszczeniu siódmego roku...