devet | chwytałam dzień

233 25 6
                                    

Nie pamiętam jak wczoraj trafiłam do domu. Z konwersacji z moim szczęściem wywnioskowałam że było ze mną wręcz tragicznie.

Mało pamiętam z wcześniejszego dnia.
To chyba dobrze.
Chcę go wymazać z pamięci.

Z samego rana zadzwonił do mnie Bojan informując mnie że mam za półtorej godziny stawić się przed ich hotelem.

- No ale czemu? - Zaśmiałam się cicho udając szczęśliwą.

- Ile razy mam ci powtarzać potrzebujemy twoje pomocy. Kończy ci sie czas została jeszcze godzina dwadzieścia.

- Kurwa bo mnie zagadujesz panie Cvjetićanin.

- Do zobaczenia za dokładnie godzinę dziewiętnaście pani Gloskow. - Po tych słowach rozłączył się a ja poczułam jakąś małą pustkę.

Dokładnie godzinę dziewiętnaście później stałam przed ich hotelem czekając aż przynajmniej jedna osoba mogła by po mnie przyjść. Nagle poczułam czyjeś dłonie które zasłaniają mi oczy.

Poczułam jego zapach.
Odrazu wiedziałam kim jest.

- Lahko vas ugrabim?* - Wypowiedział to tak ładnie że poczułam jak ciarki przechodzą mi po plecach.

- Jeżeli jesteś ,,moim Bojanem" - Zrobiłam cudzysłów rękoma - jestem jak najbardziej za.

- Więc cię porywam. - Mogłam wręcz wyobrazić sobie jak ładnie się uśmiecha.

Odwróciłam się do niego przodem i dokładnie to zobaczyłam.

Chyba tracę grunt pod stopami.
Chyba zupełnie zapomniałam o wczorajszej kłótni.

- Więc dlaczego miałam tutaj przybyć? - Patrzyłam prosto w jego oczy. Strasznie je lubiłam.

- Zaraz wyjeżdżamy na próbę a Kris wczoraj mówił mi że po wyjeździe do Madrytu jest z tobą źle. Więc wpadłem na pomysł żeby wziąść Cię na próbę i takie tam żebyś się trochę rozerwała. - Posłał mi szeroki uśmiech przez co praktycznie nie było mu widać oczu. - Plus nie chcemy żeby ktoś w tłumie ciebie zgniótł więc będzie po prostu z Markiem.

- Okej zgadzam się na wszystko ale to przez fakt że jestem wykończona ostatnim czasem. Normalnie bym się nie zgodziła i przyszła dopiero na wasz koncert. - spojrzałam w stronę wejścia do hotelu z którego właśnie wychodzili chłopcy.

- KATRINAAAA - Wręcz rzucił się na mnie Kris który w połowie drogi zostawił za sobą swoją walizkę. - Tak cholernie się wczoraj o ciebie martwiłem. Na prawdę każdy to potwierdzi.

- Tak martwiłeś się. Szczególnie w momencie tańczenia z tymi gośćmi z San Marino - Dogryzł się Nace który chyba jako jedyny nie miał kaca.

- Oj tam oj tam - Kris przewrócił oczami dalej mnie tuląc. - Widzę że czujesz się już lepiej Kruszynko.

Mogłabym przysiądz że na twarzy Bojana przez jakiś ułamek sekundy zauważyłam... zazdrość?

Ze mną jest chyba coraz gorzej.

- Powiedzmy że czuje się odrobinkę lepiej. Muszę jeszcze sobie przemyśleć to i owo. Ale jak was zobaczyłam i to jak się cieszycie to zrobiło mi dzień. - posłałam im najbardziej szczery uśmiech jaki tylko mogłam.

Kilka minut później wszyscy siedzieliśmy w busie jadącym na miejsce dzisiejszego koncertu.

Dzisiaj chciałam zapomnieć o wczorajszych wydarzenia.
Chciałam łapać dzień.

𝗣𝗢𝗟𝗔𝗥𝗢𝗜𝗗 | BOJAN CVJETIĆANINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz