dvaindvajset | sen

266 17 19
                                    

Wsiadłam do przygotowanego samolotu. Leciałam właśnie do Londynu gdzie za jutro miałam spotkać się z chłopakami na ich koncercie. Chciałam zrobić im niespodziankę. Jedyną osobą która o wszystkim wiedziała był Jan który pomógł mi ze wszystkim. Cały czas powtarzałam że nie uda mi się przylecieć na żaden koncert ponieważ niedawno dostałam nową pracę i chciałam się na niej skupić. Prawda była taka że Gaja zabrała za mnie kilka dni w kawiarence przez co miałam cztery dni wolne.

Z racji że miałam rodzinę w Londynie nie musiałam specjalnie wydawać pieniędzy na hotele czy posiłki. Po ponad dwóch godzinach wylądowałam na lotnisku w stolicy Anglii. Na lotnisku czekała już na mnie moja kuzynka, Maya.

Mimo tego że była dwa lata młodsza wspólne spędzałyśmy praktycznie każde wakacje kiedy dziewczyna przyjeżdżała do Hiszpanii. Byłyśmy sobie bliskie mimo dzielących nas kilometrów.

- No heej mała. - Podeszłam do brunetki która w dłoniach trzymała karton ze słoweńskim napisem witającym mnie.

- Cześć Katuś. - Od razu rzuciłam jej się w ramiona przez co moja walizka i torba zostały gdzieś za mną.

Dla mnie najważniejsza wtedy była Maya.

- Gotowa na jutrzejszą imprezę? - Spojrzałam na jej twarz na której malował się szeroki uśmiech. Kiwnęła głową i pomogła mi zapakować moje bagaże do jej samochodu.

Krótko przed moją wyprowadzką ze Słowenii dziewczyna i jej rodzice przenieśli się do Londynu ponieważ mój wujek znalazł tutaj o wiele lepszą pracę.

Cieszył mnie fakt że dziewczyna mieszkała na prawdę blisko miejsca koncertu. Nie musiałyśmy szczególnie wcześnie wstawać aby zdążyć przygotować się do występu. Krótko po tym jak chłopcy przyjechali do Londyn Jan napisał mi że idą na jakiś taras widokowy i będą za godzinę w klubie.

Na spokojnie obydwie przyszykowałyśmy się i poszłyśmy w wyznaczone miejsce gdzie czekał już na nas brunet.

- Kat jak dobrze cię widzieć. - Podszedł bliżej mnie i przytulił nas obie. - Twoją kuzynkę też miło poznać.

- Gdzie mam iść? - Spojrzałam na niego. Zdecydowanie był na mocnym kacu.

- Zaprowadzę was na backstage. Poczekacie tam na nas. Chłopaki przyjdą za 15 minut. - Odrzekł chłopak i zaczął nas prowadzić do specjalnie wydzielonej strefy.

Razem z Mayą usiadłyśmy na kanapie i czekałyśmy na moim chłopców.

Szczególnie czekałam na ciemnookiego szatyna.

- Jesteś z Bojanem? - Spojrzała na mnie swoim przeszywającym spojrzeniem.

- Nie. Czemu pytasz? - Dokładnie przyglądałam się jej twarzy.

- Widziałam wczoraj jak uśmiechałaś się do telefonu gdy z nim pisałaś. To coś znaczy. - Uniosła znacząco brwi śmiejąc się.

Przewróciłam błagalnie oczami dostrzegając na moim telefonie wiadomość od Jana że zaraz będą. W tym samym momencie do pomieszczenia weszła grupka śmiejących się mężczyzn. Jednak bez Bojana. Gdy mnie zobaczyli wszyscy stanęli zamurowani. Wszystkie śmiechy ucichły. Każdy wlepiał swój wzrok we mnie.

- No hej. - Powiedziałam niewinnie podchodząc bliżej ich. Wszyscy momentalnie mnie przytulili.

- Co ty tu robisz? - Spytał mocno zdziwiony Kris. Wpatrywał się dokładnie w moją twarz.

- Przyjechałyśmy na koncert a co mam robić. - Uśmiechnęłam się obejmując jednym ramieniem moją kuzynkę.

- Oj Bojan się mocno zdziwi jak cię tu zobaczy. - Zaśmiał się Nace i w tym samym momencie do pomieszczenia wszedł nie kto inny niż Bojan Cvjeticanin.

𝗣𝗢𝗟𝗔𝗥𝗢𝗜𝗗 | BOJAN CVJETIĆANINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz