osemnajst | uzależnienie

192 22 17
                                    

Ostatni czas był serio mocno pokręcony. Momentami nie orientowałam się jak szybko płynie czas. Nim się obejrzałam został nieco ponad tydzień do naszego wyjazdu na Eurowizję. Osobiście wolałabym spędzić ten czas w domu jednakże obiecałam chłopakom że pojadę z nimi.

Obiecałam ciemnookiemu szatynowi o imieniu Bojan.

Praktycznie przez całą jego nieobecność mieliśmy ze sobą kontakt. Nikt o tym nie wiedział. To była nasza mała tajemnica.

Zostałam zaproszona na ich próbę. Próbowałam się wymigać że ich stylista poprosił mnie o pomoc. Jednak oni skontaktowali się z nim a on zamiast mnie kryć powiedział im prawdę.

Takim sposobem musiałam być gotowa do wyjścia chwilę przed osiemnastą. Z racji że nie musiałam iść szczególnie daleko wybrałam spacer. Było strasznie ciepło jak na wczesny wieczór. Idąc w samym swetrze i szerokich spodniach myślałam że się ugotuję. Więc zdjęłam nakrycie wierzchnie odsłaniając tym mój dekolt i ramiona.

Krocząc ulicami Lublany cały czas napotkałam się nadzieję spojrzenia przechodniów. Może przez moje nie do końca zagojone rany lub siniaki. Zdecydowanie pomyśleli że ktoś mnie pobił.

I mieli rację.

Stanęłam przed blokiem Kris kurczowo trzymając swoją torbę. Zadzwoniłam domofonem a chwilę później byłam już w budynku. Tu w porównaniu do zewnątrz było przyjemnie chłodno. Przez chwilę poczułam gęsią skórkę na swojej skórze.

Skierowałam się do mieszkania chłopaka. Byłam spóźniona dobrą godzinę.

Ale to nie ja jestem najważniejsza prawda?

Kiedy wyszłam na odpowiednie piętro w drzwiach stał już Kris razem z Jurę podśmiewając się z czegoś.

- Czy to jakieś specjalne powitanie? - Zaśmiałam się zwracając ich uwagę na siebie. Obydwoje odwrócili się w tym samym momencie przyglądając mi się uważnie.

- Kruszynkaaa - Zaczął szatyn zbliżając się do mnie aby przytulić się do mojego ciała. - Nie widzieliśmy się tydzień. Nawet nie wiesz jak tęskniłem.

- Chciałeś powiedzieć że wszyscy się stęskniliśmy - Przerwał blondyn obejmując mnie ramieniem. - Szczególnie Bojči. Zależy mu na tobie.

Zaśmiałam sie pod nosem przewracając teatralnie oczami. Razem z moim ciemnookim szatynem stwierdziliśmy że lepiej będzie na ten moment wszystko ukrywać.

Dla jego dobra. I dla mojego.

- Wiecie że wszystko jest skończone? Jak nie to już wam o tym mówię. To oficjalny koniec. - Weszłam do środka mieszkania zostawiając w przedpokoju mój sweter.

Pozostała dwójka poszła w moje ślady i wszyscy weszliśmy do sali ich prób. Rozejrzałam się po pomieszczeniu szukając jakichkolwiek istot żyjących. Jednak było ono puste.

- Gdzie reszta? - Spojrzałam na Jure a następnie na Krisa. Byli lekko zmieszani.

- Powiedzmy że pojechali po mały poczęstunek. Znaczy bardziej po coś do picia. - Odparł blondyn siadając na swoim standardowym miejscu na małej kanapie.

- Trzech dorosłych mężczyzn musiało jechać po coś do picia? - Lustrowałam wzrokiem szatyna który stał przede mną.

- W zasadzie to dwóch. Jan nawet nie przyjechał. Jakby trochę się załamał. Ale nikt nie wie czemu. - Odparł szatyn opierając się o framugę drzwi.

- Zasadniczo tak jakby wiem czemu. Tak mi się wydaje przynajmniej. - Spojrzałam na chłopaków którzy wpatrywali się we mnie czekając na odpowiedź. - Jak odwoził Gaję na lotnisko to ona mu powiedziała że go kocha. On na to że nie odwzajemnia tego czy coś takiego. Tyle wyciągnęłam od Gaji.

𝗣𝗢𝗟𝗔𝗥𝗢𝗜𝗗 | BOJAN CVJETIĆANINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz