Ostatnie dwa dni były dla mnie za bardzo surrealistyczne. Jedyne o czym marzyłam na pobycie samą w najlepiej z dala od całego zamieszania.
Mimo tego że było już grubo po czwartej nad ranem nie mogłam zmrużyć oka. Gaja czuwała nade mną do pierwszej może drugiej po czym zasnęła siedząc.
Nie chciałam żeby się martwiła.
Mimo tego że miała powód.Wpatrywałam się w wschód słońca. Był taki piękny. Jak mój ulubiony ciemnooki szatyn. W dłoni trzymałam sklejonego polaroida. Czemu życie czasami jest takie niesprawiedliwe?
Spojrzałam na swoją łydkę którą miałam owiniętą bandażem. Znowu przypomniały mi się tortury wczorajszego dnia. Gdzieś we mnie była nadzieja że Marcus w końcu pójdzie siedzieć za te wszystkie rzeczy które robił.
Nagle w pomieszczeniu usłyszałam pierwsze nuty Umazane misli. Kto do cholery mógł teraz do mnie dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu wcześniej wyciszając jego dźwięk aby nie obudzić rudowłosej. Nieznany numer.
- Halo? - Odebrałam połączenie po czym wyszłam do łazienki aby móc swobodnie rozmawiać.
- Panna Katrina Gloskow? - Spytał męski głos na co ja odpowiedziałam tylko krótkim ,,tak" - Tutaj sierżant Anthony z Komendy Policji na de Sta. Maria. Przepraszam że dzwonię o takiej późnej porze jednak mam dla pani informację która panią podniesie na duchu.
Patrzyłam przez okno w łazience wciąż przyglądając się wschodowi.
- Znaleźliśmy pana Marcusa Lopez. - Wtedy jedna z części mojej przeszłości runęła. Byłam im tak cholernie wdzięczna. - Aktualnie przebywa on w areszcie i czeka na rozprawę sądową.
- O boże. Czyli pójdzie siedzieć? - Cała moja kultura opuściła moje ciało. Za bardzo się cieszyłam.
- Tak. Wyrok dopiero poznamy za kilka miesięcy. Wiemy że mieszka pani za granicą więc nie będzie potrzeby aby pani ponownie przyjeżdżała do Hiszpanii - Odparł policjant a ja wypuściłam cały mój stres z organizmu.
Nie byłam w stanie opisać tego jak mocno się cieszyłam.
W końcu go złapali.
Czekałam na ten moment dwa lata.
Dwa cholerne lata.Rozłączyłam się z mężczyzną wcześniej dziękując mu za tą informację. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam moje szczęście siedzące na swoim łóżku. Musiałam ją obudzić rozmową.
- Wyglądasz jakbyś przeszła zmianę o 180 stopni - Powiedziała dokładnie lustrując moje ciało.
- Złapali go - Tylko tyle udało mi się wykrztusić przez to że chwilę później dziewczyna stała przytulając się do mojego zmęczonego organizmu.
Stałyśmy obydwie tuląc się do siebie. Dla nas obydwu był to koniec pewnego etapu w życiu. Nie mogłam zrozumieć dlaczego musiałam przez to wszystko znowu przechodzić żeby to się udało. Ta myśl ciągle kotłowała się w mojej głowie.
Ze zmęczenia zasnęłam w stojąc w ramionach rudowłosej. Delikatnie odłożyła mnie do mojego łóżka a ja przez sen szczelnie przykryłam się kołdrą.
Wtedy jeszcze nie byłam świadoma że to nie jest koniec błędów z przeszłości.
Spałam przez dobre kilka godzin przez co mój zegar biologiczny na pewno mi nie podziękuję. Gdy wstałam słońce zaczęło zachodzić. Przegapiłam przed ostatni dzień w Madrycie. To chyba dobrze. Leżałam wpatrzona w sufit i analizowałam ostatnie dwa dni ze szczegółami. Najpierw kłótnia z Bojanem przez to że nie umiem pilnować swoich rzeczy a później porwanie.
CZYTASZ
𝗣𝗢𝗟𝗔𝗥𝗢𝗜𝗗 | BOJAN CVJETIĆANIN
FanfictionNajlepsza przyjaciółka Krisa Guština, Katrina startuję w słoweńskich preselekcjach do Eurowizji. Konkuruje z zespołem chłopaka. Czysto teoretycznie uważa ich tylko jako konkurencję jednak sprawy zaczynają się komplikować tydzień po ogłoszeniu wynikó...