#9

34 4 0
                                    


   Zjedli i rozeszli się do pokoi, by spakować podręczne plecaki na kolejny dzień wycieczki. Po spakowaniu plecaków wyszli na zewnątrz, gdzie wszyscy weszli do czekającego już autobusu. Po zajęciu przez wszystkich miejsc w autobusie i przeliczeniu osób przez opiekunów, wyjechali do pierwszej atrakcji tego dnia.

Pierwszą atrakcją tego dnia było Muzeum Fotografii. Można w nim było poznać proces rozwijania się sztuki fotografii, budowę obecnych i tych starszych aparatów oraz można było pobawić się w fotografa.

Kolejna była galeria sztuki ,,Exhibition of creativity". Nie było to typowe muzeum. Można je raczej było nazwać "bawialnią dla dużych dzieci". Oprócz niewielu wystaw, była w nim strefa "artysty", w której można było poczuć się jak artysta i namalować swój własny obraz.

Po tym jak wszyscy się "wyszaleli", autobus zawiózł wycieczkę do ruin mostu ,,Litcham Bridge". Ta atrakcja podobała się wszystkim najmniej. Był to zwykły, stary most. Dawno temu zaprzestano udostępniania jego wnętrza turystom, więc można go było tylko oglądać z zewnętrz.

Gdy wszyscy napatrzyli się wystarczająco na ten most (co zajęło zaskakująco mało czasu), udali sie do centrum miasta, gdzie spędzili swój wolny czas. Po czasie wolnym wrócili do hotelu na obiadokolację, a po niej poszli spać.

. . . 15 maja . . .

Tym razem Eric obudził się przed Marvinem. Ogarnął się, obudził go, po czym razem zeszli na śniadanie. Po śniadaniu wrócili się do pokoju po potrzebne rzeczy. Zeszli na parking, gdzie już czekał autobus. Wsiedli do niego i udali się do kolejnej atrakcji.

Jako, iż ten dzień miał być przeprowadzony "na luźno", pierwszą atrakcją był park linowy. Nie wszyscy odważyli się na niego wejść. Eric raczej nie był chętny do wchodzenia na wysokości, ale Sandy go to tego namówiła. Mimo, iż z początku tego żałował, to ostatecznie uznał, że mu się podobało.

Rejs statkiem był idealny na odpoczynek po wymęczeniu się na parku linowym. Rejs trwał 1,5h i wszyscy bardzo żałowali, że nie dłużej. Wyczekiwaną przez Erica atrakcją było oceanarium. Od zawsze fascynowały go różne, dziwaczne zwierzęta.

Reszta dnia minęła tak jak dwa poprzednie dni. Czas wolny - powrót do hotelu - obiadokolacja - sen.

. . . . .

Ktoś na niego krzyczał. -Dlaczego to zrobiłeś!?! Wiesz, ile osób w tym czasie było w muzeum!? Teraz będę musiał ich wszystkich tu ściągać!!! Jeszcze raz odwalisz coś takiego, to nie wystawisz stopy z tego zamku aż osiągniesz pełnoletność. Po tym, zostaniesz zmuszony do wyjścia za losową dziewczynę z dobrym pochodzeniem!

. . . 16 maja . . .

Eric po pobudce bardzo dobrze pamiętał, co mu się śniło. Ktoś na niego krzyczał, aż w pewnym momencie ten ktoś rzucił w niego wazonem. Po tym się obudził. Ostatnimi czasy miewał dziwne sny. Jakby we śnie budził się w nowym ciele i przeżywał różne dziwne momenty.

Z rozmyśleń wyrwała go rozentuzjazmowana Sandy, która z niewyjaśnionych przyczyn była w jego pokoju. Dziewczyna była podekscytowana całodniową wizytą w aquaparku. Zamierzała zjechać z każdej możliwej zjeżdżalni i zmusić Erica do towarzyszenia jej. Mu raczej nie spodobał się jej pomysł. Jego lęk wysokości bardzo ograniczał perspektywę dobrej zabawy związanej z zjeżdżaniem z o wiele za wysokich zjeżdżalni.

Zgodnie z planem wyjechali z hotelu o 8:30. Aquapark był stosunkowo nie daleko hotelu. Dojechali około godziny 9. Aquapark był ogromny. Jego niewielka część znajdowała się w budynku, na zewnątrz zaś jak węże wiły się niezliczone zjeżdżalnie - bardziej lub mniej ekstremalne. Wszyscy przebrali się w stroje kąpielowe, po czym wyruszyli na podbój parku.

Eric po przebraniu się w kąpielówki wyruszył na poszukiwania leżaka, na którym mógłby zostawić rzeczy, których nie miał zamiaru wszędzie ze sobą nosić. Znalazł pięć wolnych leżaków obok siebie, więc mógł razem z Sandy i innymi mieć miejsce obok siebie. Odłożyli swoje rzeczy i poganiani przez Sandy udali się na "podbój aquaparku". Na prośbę Erica, najpierw poszli na wolniejsze zjeżdżalnie.

Za namową Sandy, Eric poszedł z nią na większość ekstremalnych zjeżdżalni. Wielokrotnie tego dnia pokonał swój lęk wysokości.

O godzinie 16 byli już w autobusie w autobusie w drodze do hotelu. Chętne osoby mogły wysiąść wcześniej i pójść do galerii handlowej. Eric nie miał zbytnio wyboru – jego przyjaciółka uznała za niedopuszczalne chodzenie po galerii samemu. Marvin, Shannon i Mindy byli zbyt zmęczeni, przez co wrócili do hotelu. Zgodzili się wsiąść ze sobą plecaki z rzeczami z aquaparku Sandy i Erica.

706 słów 

The Crown Of Destiny BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz