#19

21 2 0
                                    

   -To miejsce nie wszystkim się spodoba, więc osoby o słabej psychice poprosimy o pozostanie na zewnątrz - powiedział niczym przewodnik William i razem z Ericiem wszedł do kolejnej atrakcji. -Witamy w Katakumbach Paryskich. Słowo katakumby oznacza system podziemnych korytarzy, pomieszczeń i wnęk biegnących w kilku kondygnacjach. Jak widać katakumby, w których się znajdujemy się mają ściany wyłożone kośćmi ludzi, którzy kiedyś - jak my obecnie stąpali po tej ziemii - mówił.

-I jak? Podobało się moje "przewodnikowanie"? - zapytał towarzysza po wyjściu z katakumb.

-No nie najgorzej. Jeśli cię wydziedziczą, będziesz mógł zostać przewodnikiem.

-Czemu miałbym zostać wydziedziczony?

-Wiesz, ja tylko mówię, że byłbyś dobrym przewodnikiem.

-No i to mi się podoba.

Po wizycie w katakumbach obaj uznali, że są już zmęczeni i taksówka pojechali do domu dziadków Erica.

W drzwiach przywitała ich babcia Erica. -Eriś, chodź do babci - powiedziała staruszka. Eric podszedł do kobiety i ją wyściskał.

-Dzień dobry... - przywitał się z kobietą William.

-Och to o nim mi mówiłeś przez telefon? - zapytała wnuczka kobieta.

-Tak babciu, to jest William. Will, to jest Rosaline, moja babcia - przedstawił ich sobie Eric. Kobieta przywitała się z Williamem, po czym zaprosiła ich do środka.

-Czuj się jak u siebie - powiedziała staruszka do Williama. Był to pierwszy raz, kiedy osobiście poznała któregoś z przyjaciół wnuka, więc bardzo cieszyła się tą dość niespodziewaną wizytą. -Możesz sobie wybrać któryś z pokoi gościnnych, chociaż obstawiam, że Eric poleci ci ten z największym telewizorem - oznajmiła roześmiana staruszka.

Jak Rosaline zdążyła przewidzieć, Eric polecił Williamowi pokój z największym telewizorem. Eric zdążył ostrzec Willa, że całe wieczory będzie u niego przesiadywał i oglądał różne filmy i seriale.

Zanieśli swoje bagaże do pokoi i zaczęli się rozpakowywać. Eric po rozpakowaniu swoich rzeczy poszedł do pokoju przyjaciela, usiadł na łóżku i zaczął go męczyć. -Długo jeszcze będziesz się rozpakowywał? Ja już dawno skończyłem. No weźź... Wiem, chodźmy na spacer! - mówił.

-Zgłupiałeś? Zaraz będzie się robić ciemno. Nie wiem jak ty, ale ja wolę, żeby mnie jakieś wilki nie zjadły - obalił jego propozycję Will.

-Ojj tam. Ale z ciebie nudziarz. To co będziemy robić?

-Ja tam się rozpakowywuję.

Oburzony Eric włączył telewizor i puścił jakiś film. Nie zauważył nawet kiedy, a odpłynął do krainy Morfeusza.

. . . 25 lipca . . .

-Wstawaj! Ile można spać!? Eric, twoja babcia wołała nas na śniadanie już dwa razy!
-Co...? Co się dzieje?

-Wstawaj, śniadanie gotowe.

-A... Tak, tak... Już wstaję.

Eric zszedł do kuchni prawie pół godziny po tym, jak William go obuził. -No proszę, śpiąca królewna raczyła zaszczycić nas swą obecnością - przywitał Erica dziadek.

-Aj tam. Nie spałem aż tak długo... - odpowiedział.

-Eric. Jest 9-wiąta rano. Zasnąłeś o 20-stej - powiedział do niego William.

-Przesadzacie - powiedział i usiadł przy stole. - Co na śniadanie? - zapytał. Na śniadanie były kanapki. Eric zjadł kilka i poszedł się przebrać z wczorajszych ubrań oraz wziąć prysznic.

   Po południu Eric wszedł do pokoju Williama i zaproponował wyjście na spacer, na który ten nie chciał iść poprzedniego dnia. Tym razem jednak jego gość się zgodził. Eric zabrał Shale na smycz a William wziął Myrtle. Udali się na pobliską łąkę.

Na łące spuścili psy ze smyczy i dali im pobiegać. Sami niewiele biegali ze względu na niedawny uraz nogi Erica. Gdy psy się zmęczyły, dali im odpocząć poczyzm poszli w dalszą drogę.

Wybrali się do pobliskiego sklepu, gdzie kupili sporo przekąsek. Wrócili do domu i urządzili wieczór filmowy. Do późna oglądali filmy, którymi były prawie wszystkie części Harrego Pottera. Około 2-giej w nocy obaj poczuli się bardzo zmęczeni i poszli spać.

. . . 26 lipca . . .

Tego dnia zaplanowali wyjście na piknik. Wszystkie potrzebne rzeczy zebrali do koszyka, przygotowali jedzenie i udali się na łąkę, na której poprzedniego dnia byli z psami.

Rozłożyli koc i jedzenie, następnie rozsiedli się na kocu. Bardzo dużo ze sobą rozmawiali, a jeszcze więcej jedli. Spędzili tam kilka godzin.

Po jakimś czasie zaczęło zbierać się na burzę, więc zebrali swoje rzeczy i udali się z powrotem do domu dziadków Erica.

671 słów  

The Crown Of Destiny BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz