Rozdział 14

185 10 118
                                    

Janek

Nasze "popisowe" wypieki były bardzo dobre
Skończyło się że każdy jadł to co smakowało mu bardziej, w moim przypadku były to bezy a za to Maji oba słodycze przypadły do gustu

- Jak się czujesz? - zapytałem
- o wiele lepiej, naprawdę - odpowiedziała z ulgą
- cieszę się, i to bardzo - powiedziałem po czym ją przytuliłem, dziewczyna odwzajemniła uścisk
- kocham cię, bardzo cie kocham skarbie - powiedziałem i wziąłem kęs ciastka
- ja ciebie też - odpowiedziała szczęśliwa

- chce coś jeszcze porobić - powiedziała
- a co? Masz jakieś propozycje?
- tak! - podskoczyła przez co prawie wpadła na mnie
- zaraz kanapa się zarwie, ale nie ważne, jaki masz pomysł?
- pójdziemy na tripa
- na co kuźwa? - zapytałem zaskoczony, ja wiem że jestem od niej starszy ale chyba nie aż tak żeby być jakimś zacofanym dziadem
- nie wiesz co tooo? - zapytała znudzona
- tak pewnie, wiem, kumam czacze młoda - powiedziałem sarkastycznie - no nie wiem, mogłabyś wytłumaczyć?

- o matko, to jest taka wycieczka, ja chce do jakiegoś innego miastaaa - powiedziała zafascynowana
- no dobra, możemy pojechać Radomia na przykład
-JECHAĆ?! - Oburzyła się
- no a co ty chcesz
- NA NOGACH, TRIP NA NOGACH
- ty się dobrze czujesz? Masz gorączkę? - przyłożyłem jej rękę do czoła
- hmm..zimne.. - Powiedziałem z udawanym zamyśleniem

- nic mi nie jest! - oburzyła się - dobra jeżeli chcesz może być zwykły dłuuugi spacer, pasuje? - zapytała
- tak, ale nie będziesz się bała..? - upewniłem się
- Nie, bo będę tam z tobą, przy tobie czuje się bezpiecznie - powiedziała i spojrzała mi głęboko w oczy, jej wzrok na pierwszy rzut oka pytał czy zapewnie jej bezpieczeństwo
- tak, zrobię wszystko żebyś była bezpieczna skarbie - zapewniłem ją
- a-ale skąd wiesz o czym myślałam.. - była zmieszana
- było to widać w twoich oczach - lekko się zaśmiałem
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko uśmiechnęła się

Szykowaliśmy się do wyjścia, znaczy ja byłem już wyszykowany tylko Majka biegała po mieszkaniu tak jakby zaraz wychodziła do prezydenta
- JAPIERDZIELE GDZIE TO JEST?!
Takie krzyki słyszałem co minute
- Pomóc Ci w czymś..? - zapytałem niepewnie
- SAMA SE DAM RADĘ - wykrzyczała
- mhm, napewno - powiedziałem ledwo słyszalnie lecz nie do końca
-JESZCZE SŁOWO I BĘDZIESZ JECHAŁ NA ORLEN PO KAWE - zagroziła, dobra ale tego akurat nie chciałem więc siedziałem cicho

Minęło jakieś 15 minut a Majka była dalej nie gotowa
Postanowiłem sprawdzić co robi

- co robi - przerwałem gdy zobaczyłem że jest w trakcie prostowania włosów
- Matko co ty robisz
- nie widzisz? - zapytała
- widzę ale nie dowierzam
Podszedłem do gniazdka i odłączyłem urządzenie od prądu
- no ejj - jęknęła zawiedzona
- no eejj - zacząłem ją przedrzeźniać
Spojrzała na mnie zabójczym wzrokiem a ja od razu popatrzałem na boki z nadzieją że nie będzie kazała mi jechać po kawę na Orlen

- możemy iść! - krzyknęła uradowana
- Woow, co z tego że byłem gotowy już 20 minut temu - powiedziałem
Maja tylko pociągnęła mnie za rękę w stronę drzwi wyjściowych
- Ej a drzwi kto zamknie? - zapytałem i uniosłem jedna brew do góry
- ty - powiedziała i poszła

Zamknąłem drzwi na klucz i schowałem je do kieszeni spodni
Maja była już dość daleko więc dobiegłem do niej
- masz jakiś plan na to gdzie pójdziemy? - zagadałem
- takk, tam gdzie nas nogi poniosą - odpowiedziała
- ymm no okej - zgodziłem się niepewnie
Nagle dziewczyna zatrzymała się i przyjrzała się osobie idącej z naprzeciwka
Zerwała się i podbiegła do niego
Był to chłopak, brunet
- hejkaa! - wykrzyczała i przytuliła się do niego
No okej, może jakiś dawny znajomy
On również ją uściskał i zaczęli rozmawiać
Podszedłem do nich
- o to jest Janek - pokazała na mnie ręką - mój chłopak - dopowiedziała

-𝐩𝐫𝐨𝐬𝐳𝐞̨ 𝐜𝐢𝐞̨..𝐧𝐢𝐞 𝐩𝐥𝐚𝐜𝐳..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz