rozdział 25

68 6 0
                                    

Maja

Wróciliśmy właśnie od weterynarza

- kurwa ostatni raz poszedłem do tego miejsca - powiedział dosyć mocno wkurzony

no cóż.. zaszła tam pewna nie przyjemna dla Janka sytuacja

- Janek uspokój się - powiedziałam i ostrożnie położyłam kotka na ziemi i otworzyłam mu saszetkę z jedzeniem po czym nałożyłam zawartość na miseczkę dla kota.

- a ty nie pamiętasz co zrobił ten niby weterynarz? po pierwsze, widziałem jak on gdy podałaś mu rękę i lekko się pochyliłaś to patrzał ci się na piersi, a po drugie to wycisnął ci do kieszeni karteczkę ze swoim numerem! a i jeszcze prawie upuścił naszego kota na ziemię! - usiadł na kanapie i zaczął się wykłócać

westchnęłam i wyciągnęłam karteczkę z kieszeni, był tam zapisany numer weterynarza i napis "zadzwoń słonko" skrzywiłam się na to

- daj mi tą kartkę - powiedział zirytowany i zły chłopak

podałam mu kartkę, Janek wziął ją do ręki i podarł na drobne kawałki po czym wyrzucił ją do kosza

usiadłam obok niego

- skarbie, już się tak nie denerwuj

Chwycił moją rękę i przyłożył ją do swoich ust, składając na niej kilka drobnych pocałunków.

- jesteś tylko moja.. - powiedział i odwrócił się w moją stronę po czym wziął mnie na swoje kolana

Kocham jak ktoś okazuje mi miłość w ten sposób..

Zaczął delikatnie całować moją szyję, po chwili oderwał się ode mnie i popatrzał mi w oczy

- Kocham cię

- ja ciebie też, zazdrośniku - powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie

na kanapę wskoczył nasz kotek

- mordo, przerywasz nam romantyczną chwilę - powiedział Janek i zaczął się śmiać, wziął kota na ręce i zsunął mnie ze swoich kolan i zaczął bawić się z kotem

- aha? zdradzasz mnie?

- dokładnie, i to z chłopakiem, jak damy mu na imię?

- rozmarynek! - krzyknęłam

- ta, majeranek może jeszcze

spojrzałam na niego wymownie

-  proszę.. - powiedziałam cicho - majeranek albo rozmarynek

- już rozmarynek lepsze.. niech ci będzie - westchnął - od dzisiaj jesteś rozmarynek, tak cie nazwała twoja pani - powiedział do kota

- wypakuj z torby jego legowisko, karmy, zabawki i drapak

- ten kot będzie miał lepiej ode mnie przecież - westchnął i poszedł do toreb, wyciągnął z nich wszystko

- nie marudź - powiedziałam i usiadłam na krześle w kuchni

Skip time

Janek

Była około północ, powoli szliśmy spać

- dobranoc, myszko - powiedziałem do Mai i pocałowałem ją w czoło

- dobranoc, skarbie.

.W. N. R. J. O. S. M.

-𝐩𝐫𝐨𝐬𝐳𝐞̨ 𝐜𝐢𝐞̨..𝐧𝐢𝐞 𝐩𝐥𝐚𝐜𝐳..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz