Rozdział 1 Utrata

1.8K 45 8
                                    

To był zwykły sierpniowy wieczór. Była godzina 23.36 gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Bardzo się zdziwiłam bo nasi rodzice wyjechali na jakieś wesela i nie mówili że ktoś do nas przyjdzie.
Zeszłam z łóżka i poszłam otworzyć. Przed drzwiami zobaczyłam kobietę i kilku innych mężczyzn. Kobieta powiedziała że jest z opieki społecznej i że ma coś mi do powiedzenia. Wpuściłam tych ludzi do domu i w tedy kobieta powiedziała mi że moi rodzice zginęli.
Nie wiedziałam że to w ogóle możliwe ale poczułam jeszcze większy ból niż zawsze czułam. Nie wiedziałam co mam robić i pierwszy raz od 8 lat zaczełam płakać.
Chałas który się zrobił przy tym wszystkim obudził moją siostrę. Wyszła ze swojego pokoju i gdy zobaczyła tyle osób w naszym salonie widać było że się przestraszyła. Pokazałam jej gestem że ma do mnie podejść i powiedziałam jej o śmierci rodziców. Dziewczynka wtuliła się we mnie i zaczęłyśmy płakać razem. Po 5 minutach trochę się uspokoiłam i w tedy zwróciłam się do kobiety.
- Co teraz z nami będzie?
- Wasi bracia powiedzieli że was przygarną więc jutro lecicie do Pensylwanii bo tam właśnie mieszkają. - powiedziała spokojnie kobieta.
- My nie mamy braci- powiedziała Maj wtulając się we mnie.
W tedy kobieta powiedziała nam że mamy ich asz 5. Tone'go, Shena, Dylan'a, Will'a i Vincent'a. Po tym jak kobieta nam wszystko wyjaśniła poszłam do swojego pokoju i się spakowałam. Wzięłam trochę ciuchów, małą szkatułkę z biżuterią, komputer, tablet graficzny i pare innych drobiazgów. Gdy wyszłam z pokoju zobaczyłam że moja siostra dalej siedzi na kanapie i płaczę dlatego poszłam i ją również spokowałam.
Następnego dnia siedziałyśmy w samolocie. Moja siostra była przerażona dlatego robiłam wszystko by ją uspokoić. Na szczęście ufała mi bezgranicznie więc nie było to nie wiadomo jak trudne. Po wylądowaniu wyszliśmy z samolotu i w tedy dostałam wiadomość. " Czekam w hali przylotów, obok apteki" nic więcej żadnego " cześć" czy innego rodzaju przywitania. Moja siostra mocniej złapała moją rękę. Pokazałam wiadomość kobiecie która miała nas przywieźć, a ona chciała nas zaprowadzić jednak moja siostra nie chciała się ruszyć. W tedy uklękłam obok jej.
- Co się dzieje?- zapytałam ze swoim zwykłym bez emocjonalnym wyrazem twarzy.
- Boję się. - powiedziała moja siostra podchodząc bliżej i mnie przytulając.
Rozumiałam jej strach choć sama go nie odczuwałam. Powiesiłam sobie futerał z gitarom na plecach i wzięłam siostrę na ręce. Jedną ręką trzymałam ją, a drugą prowadziłam nasze walizki. Gdy doszliśmy pod apteka przez chwilę się rozglądałam za...Sama nie wiedziałam za kim gdy nagle ktoś położył mi rękę na ramieniu. Odwróciłam się automatycznie, a przede mną stał mężczyznę o błękitnych oczach.
- Ania. - powiedziała mężczyzna patrząc na mnie.
- Tak mam na imię. - powiedziałam spokojnie jak zawsze bez emocji.
- Kto to? - zapytała moja siostra odchylając głowę którą wcześniej wtulała we mnie. Patrzyła na mężczyznę ze strachem.
- Jestem Will. Twój brat. - powiedział spokojnie uśmiechając się najpierw do niej, a potem do mnie.
- Mówili że nasz opiekun ma na imię Vincent. - powiedziałam.
- Tak to Vincent jest waszym opiekunem. Nie stety wypadło mu spotkanie i nie mógł po was przyjechać. - powiedział.
Will wymienił parę słów z kobietą która nas tu przywiozła poczym zaproponował żebyśmy zjedli na lotnisku bo do domu mieliśmy dwie godziny drogi jednak ja grzecznie odmówiłam. Po tym Will wyciągnął rękę po nasze bagaże i sam je pociągnął do swojego auta. Schował je do bagażnika, a ja i Maja weszłyśmy do auta. Bardzo się zdziwiłam gdy zobaczyłam fotelik dla Mai jednak nic nie powiedziałam. Na początku drogi Will próbował nas zagadywać o to gdzie mieszkałyśmy i takie tam. Coś tam mu odpowiadałyśmy jednak po dłuższej chwili rozmowa się urwała. Jechaliśmy w ciszy aż moja siostra zasnęła. Gdy Will to zauważył uśmiechną się i powiedział.
- Słodka jest.
Odwróciłam wzrok od okna i spojrzałam na niego po czym powiedziałam.
- Tak jest słodka.
- Wiem że utrata rodziców to była dla was trudna sprawa. - powiedział Will a jego głos stał się delikatny i można w nim było wyczuć współczucie.
- Tak był to szok jednak i tak Mają zniosła to dość dobrze jak na nią. - powiedziałam
- Była przywiązana do nich, prawda? - zapytał
- Nie tak jak sobie to wyobrażasz.
- A skąd wiesz co sobie to wyobrażam? - zapytał uprzejmie jednak było wyczuć delikatne rozbawienie.
- Domyślam się.
- To może żebym nie musiał sobie wyobrażać to po prostu mi powiesz coś o swojej rodzinie. -zaproponował Will
- Co ma powiedzieć?
- Na przykład czym się zajmowali twoi rodzice.
- Mój przyszywany tata był prawnikiem- zaczełam - a mama była księgową. Reszta rodziny nie żyję. Od co najmniej 2 lat. -Powiedziałam i zamilkłam. Znów spojrzałam się w okno ale gdy Will nic nie powiedział nie odrywając wzroku od okna powiedziałam.
- Zazdroszczę ci że masz 4 braci.
Will na początku nic nie powiedział jednak po chwili westchnął i powiedział.
- Jeszcze będziesz żałować tych słów.
- Dlaczego? - zapytałam zdziwiona jednak nie okazując tego.
- Jeszcze zobaczysz. Ja ledwo z nimi wytrzymuję. - powiedział wywracając oczami. - A mnie jak kolwiek szanują.
- Nie będę żałować że powiedziałam prawdę. - zaprzeczyłam - Wiem jaki to jest kiedy masz brata i kiedy go nie masz. Zdecydowanie wolę mieć brata nawet jakby miał by być wredni i cały czas by mnie obrażał.
- Skąd wiesz jak to jest mieć brata? - zapytał Will. Trochę zaskoczyło mnie to pytanie jednak po chwili się otrząsnęłam i powiedziałam.
- Kiedyś miałam brata. Zginął w pożarze. Więc wiem jak to jest go mieć i go nie mieć. - zapadła cisza którą Will przerwał.
- Nie spodziewałem się że usłyszę coś tak smutnego. Spodziewałem się że powiesz że kiedyś miałaś jakiegoś kolegę czy coś ale nie miałem pojęcia że kiedyś straciłeś brata.
- To teraz wiesz i uwierz to że masz braci to dar. Dar który mi i Mai został odebrany dawno temu. A teraz znowu go dostałyśmy. - powiedziałam. Uśmiechnęłam się żeby dodać prawdy moim słowom. Nie był to jednak szczery uśmiech. Tak naprawdę to szczerze ostatni raz uśmiechnełam się 8 lat temu.
Will nic na to nie powiedział. W tedy zauważyłam że dojechaliśmy do jakiejś willi. Gdy zaczęliśmy parkować odwróciłam się do siostry i ją obudziłam. Jak zaparkowaliśmy Will od razu wyszedł z auta co ja i Maja zrobiłyśmy chwilę później. Rozejrzała się po garażu. Był on duży szary pokój z wieloma drogimi autami i motocyklem.
Usłyszałam stukot więc odwróciłam się w tamtą stronę. Zobaczyłam jak Will wyjmuję nasze bagaże. Od razu podeszłam do niego i mu pomogłam. Moja siostra przyszła do nas i wzieła swoje rzeczy. Potem nasz brat pokazał nam dom. Na sam koniec zaprowadził nas do naszych pokoi. Mój pokój był duży bardzo przytulny. Królowały w nim chłodne stonowane kolory.( Czyli takie jak lubiłam ) Przy ścianie stało duże łóżko, obok stała szafka nocna. Na drugiej ścianie zobaczyłam drzwi. Jedne z nich prowadziły do łazienki, a drugie do garderoby. Na przeciwko nich stało biurko. Obok niego było wielkie okno z miejscem do siedzenia. Will powiedział żebym się rozpakowała co zrobiłam bardzo niechętnie. Po 30 minutach rozpakowałam wszystko co miałam. Nie czułam się bezpiecznie w tym domu jednak wiedziałam że od teraz nie ma innego miejsca na ziemi gdzie mogła bym zamieszkać razem z siostrą. Żeby odgonić poczucie zagrożenia weszłam do garderoby gdzie schowałam już wszystko co miałam. Podeszłam do jednej z szuflad i wyjęłam z niej jedyną rzecz jaką tam schowałam. Była to czarna bluza z naszywką na piersi przedstawiającą I i G nałożone na siebie. Bluza była o wiele na mnie za duża jednak nie przejmowałam się tym bo była to bluza mojego zmarłego brata. Wyszłam z garderoby wtulona w bluzę. Położyłam się na łóżku i nie wiedziałam co mam że sobą zrobić więc postanowiłam pójść do pokoju siostry. Wstałam i wyszłam. Podeszłam pod drzwi ze srebrną literką M. Zapukałam a gdy usłyszałam ciche" proszę " weszłam do środka. Jej pokój był bardzo podobny jednak nasi bracia troszkę przesadzili z różowym kolorem. Był bardzo ładny i widać było że miało tu mieszkać dziecko. Gdy weszłam od razu rzucił mi się w oczy to że moja siostra nie zaczeła się rozpakowywać tylko siedziałam na łóżku i patrzyła się na coś. Podeszłam do niej i zobaczyłam co trzyma.

_______________________________________

Rodzina Monet: Bez emocjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz