Rozdział 3 Dziwna proźba

1.2K 36 0
                                    

Ja i Vincent zostaliśmy sami w bibliotece.
- A więc...- zaczął Vincent po chwili.- wiem że chodzisz do psychologa. Jednak nie zostałem poinformowany dlaczego.
Mój brat nachylił się do mnie bacznie mnie obserwując. Nie wiedziałam co mam powiedziedzieć. Bo co miałam powiedzieć? Że mam problemy z emocjami i że prubowałam popełnić samobójstwo. Spuściłam głowę próbując opanować myśli i szybko wymyślić jakąś wymówkę.
- Jako twój opiekun prawny powinienem wiedzieć więc proszę powiedz. - Poprosił Vincent po dłuższej przerwie.
- Po śmierci brata miałam problemy z emocjami dlatego mama wysłała mnie do psychologa który mi pomógł. Od dawna nie potrzebuję jego pomocy jednak mama upierała się bym chodziła. - powiedziałam dalej patrząc w podłogę.
- Co masz na myśli mówiąc że miałaś problemy z emocjami? Miałaś napady chisterji? - Jego głos nie zdradzał żadnych emocji przez o nie mogłam stwierdzić czy bardziej się martwi czy boi.
- Nie. Ja...- westchnęłam próbując coś wymyślić. - miałam problemy z rozróżnianiem emocji. - wymyśliłam na prędce.
- Co dokładnie znaczy że miałaś problemy z rozróżnianiem emocji?
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. W tedy do głowy przyszła mi idealna wyjaśnienie.
- To znaczy że czasami nie wiedziałam co czuję. Czy czuję szczęście czy smutek. Złość czy strach.
Po prostu ich nie rozróżniałam.
Jednak to było kilka lat temu teraz już jest w porządku.
Moje przekonani że nie potrzebuję pomocy chyba nie przekonały mojego brata. Więc podniosłam głowę. Patrzyłam prosto w oczy Vincenta i w tedy dostrzegłam delikatne współczucie w jego oczach.
- Rozumiem. Będziesz chodziła raz w tygodniu chyba że chcesz częściej.
- Nie ja już nie potrzebuję. To było kiedyś... - próbowałam zaprzeczać jednak Vincent mi przerwał.
- Wolał bym że byś chodziła. Skoro utrata brata tak na ciebie wpłynęła to wołał bym żebyś po śmierci rodziców chodziła.
Znowu spuściłem głowę. Nie wiedziałam jak mam go przekonać że to nie potrzebne jednak zanim zdążyłam coś wymyślić Vincent zapytał.
- Czy masz jakieś pytania?
- Nie. - odpowiedziałam krótko i trochcę chamsko.
- Dobrze. Jakbyś jakieś miała to śmiało pytaj. - powiedział wstając. Był to jasny sygnał że nasza rozmowa dobiegła końca. Ja również wstałam i poszłam do wyjścia. Od razu udałam się do pokoju siostry by zapytać jak się czuje. Jak byłam pod drzwiami zapukałam jednak nie zwyczajnie. Dawno temu ojciec kazał nam się nauczyć kodu morsa co w końcu nam się udało. Wystukałam słowo Ania żeby wiedziała że to ja. Usłyszałam jak mówi " proszę " więc weszłam do środka. Moja siostra siedziałam przy biurku i rysowała. Podeszłam bliżej i zobaczyłam że rysuję Todoroki 'ego z My Hero Academia. Obie bardzo lubiłyśmu tę serial.
- Jak się czujesz siostrzyczko? - zapytałam odwracając wzrok od rysunku i patrząc jej prosto w oczy.
- Dobrze, chyba. Czego chciał od ciebie ten mężczyzna? - zapytała odwracając się z powrotem do rysunku.
- Ten pan ma na imię Vincent. A chciał zapytać dlaczego chodzę do psychologa. - powiedziałam patrząc jak moja siostra koloruję włosy Shoto.
- I co mu powiedziałaś? - zapytała nie przerywając pracy.
- Powiedziałam mu dlaczego i nawet nie proś żebym ci powiedziała bo tego nie zrobię. - powiedziałam. Nie chciałam by moja siostra się martwiła o mnie dlatego nie powiedziałam jej dlaczego chodzę.
- W takim razie nie pytam. - powiedziała. - Pokolorujesz że mną? - zapytała. Od razu wzięłam do ręki niebieski mazak i zaczełam kolorować oko Shoto. Jednak cały czas się martwiłam o Maję. Wiedziałam że rysuje i że robi to dlatego że lubi ale wiedziałam również że czasami rysuję by się uspokoić i żeby poradzić sobie z emocjami. Zaczełam myśleć jak mogłam jej pomóc jednak nic nie przychodziło mi do głowy. Jedyny sposób by było jej lżej to ją uspokoić i pokazać jej że nie ma czego się bać. Problem był w tym że nie chciałam by moja siostra przestała się bać naszych braci. Oczywiście nie chciałam żeby bała się już zawsze ale wolałam żeby miała się na baczności bo wiedziałam że nie można od tak im zaufać. Wiedziałam że to nasi bracia i że nas przygarnęli więc chyba nie chcieli nam zrobić krzywdy jednak po tym jak usłyszałam opowieść co nasz prawdziwy ojciec zrobił naszemu bratu i co chciał zrobić mnie niepokoiło mnie tak bardzo że wolałam przez jakiś czas obserwować ich bacznie.
- Siostrzyczko? Wszystko w porządku? - zapytała moja siostra wyrywając mnie z rozmyślań. W tedy zobaczyłam że maluję ten sam fragment już któryś raz.
- Tak wszystko dobrze. - powiedziałam odkładając mazak i odsuwając się od burka. Podeszłam do łóżka i usiadłam na nią zakrywając ręką oczy. Siedziałam tak kilka sekund do puki nie poczułam jak moja siostra przytula się do mnie. Spojrzałam na nią i odwzajenmiłam jej uścisk. Przez chwilę siędziałyśmy tak przytulając się. Po czym moja siostra powiedziała.
- Nie mów że wszystko w porządku jak tak nie jest. Widzę że ci ciężko i chcę ci pomóc.
- Nie masz jak. - powiedziałam odwracając od nie wzrok i ślepo  zaczełam patrzeć się przed siebie.
- Na pewno mogę ci jakoś pomóc tak jak zawsze. - powiedziała Maja dalej stawiając na swoim.
- Jeśli chcesz mi pomóc to możesz zrobić dla mnie jedną rzecz. - powiedziałam. Znalazłam właściwy moment by poprosić o to siostrę bez żadnych podejrzeń.
- Co mam robić? - zapytała wpatrując się we mnie jak by oglądała jakiś  interesujący serial.
- Chcę cię poprosić żebyś zawsze mówiła mi jak którykolwiek z naszych braci cię obrazi lub będzie z tobą chciał rozmawiać na jakieś dziwne tematy. I żeby nie wiedzieli że znamy kod morsa. Jak równie chciałam bym żeby niektóre sprawy naszej rodziny pozostały dla nich nie znane. Rozumiesz co mówię? - zapytałam znowu odwracając się do siostry. Ona tylko kiwnęła głową i zapytała.
- Ale o jakich sprawach rodzinnych chcesz żeby nie wiedzieli? - zapytała.
- Chcę żeby nie wiedzieli że ojciec mnie uderzy. Choć było to tylko raz to nie chcę by o tym wiedzieli. Poza tym jak będą cię wypytywać o resztę rodziny to postaraj się nie wdawać w szczegóły ich śmierci. Tak samo nie mów o szczegółach naszej "pracy". Czy mogę cię o to prosić? - zapytałam. Starając się żeby moja siostra zrozumiała jak to jest dla mnie ważne.
- Możesz. - powiedziała posyłając mi delikatny uśmiech.
Jeszcze chwilę siedziałyśmy tak na łóżku po czy zorientowałam się że jest już późno i trzeba się zbierać do spania. Powiedziałam mojej siostrze żeby poszła się myć i żeby poszła spać jednak ona się nie zgodziła na pójście spać do puki jej nie obiecałam że przyjdę za 20 min i ją nie przytulę na dobranoc. Po tym jak jej to obiecałam poszłam do swojego pokoju. Od razu gdy tam weszłam wzięłam z garderoby potrzebne mi rzeczy i poszłam do łazienki. Była ona bardzo ładna zadbana i czysta. Po dokładnym rozejrzeniu się rozebrałam się i już miałam wchodzić pod prysznic gdy w lustrze zobaczyłam odbicie swoich pleców. Nie lubiłam tego widoku bo miałam na nich 2 blizny w wzdłuż całych pleców i 1 przechodzącą na skos po całej ich długości. Była ona tak długa że jej fragment był na moim ramieniu. Właśnie z powodu że jej część było widać jak miałam odsłonięte ramię nigdy nie nosiłam koszulek czy sukienek na ramiączkach. Przez chwilę stałam tak przyglądając się moim plecom po czy weszłam pod prysznic i się umyłam. Po ubraniu się i ogarnięciu włosów poszłam do siostry Przytuliłam ją i powiedziałam jej kilka słów by dodać jej otuchy po czym sam chciałam wrócić już do siebie i położyć się spać ale świat nie wystarczająco dał mi dziś w kość.
_______________________________________

Rodzina Monet: Bez emocjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz