Rozdział 4 Strach siostry

1.2K 32 6
                                    

Jak tylko zamknęła drzwi do pokoju siostry usłyszałam jak ktoś mówi.
- Takie małe dziewczynki jak ty powinny już spać.
Odwruciłam się w stronę mężczyzny i w tedy zauważyłam że to Dylan.
- Nie jestem małą dziewczynką i właśni idę się położyć. - powiedziałam jak zawsze bez emocji przez co Dylan mógł pomyśleć że właśnie mu odpyskowałam. Nie chciałam tak zabrzmieć jednak nie chciałam też pokazywać mu że ma nade mną władzę wiec tylko ruszyłam w stronę swojego pokoju. Chciałam wyminąć swojego brata jednak ten zablokował mi drogę.
- Powinnaś być milsza dziewczynko. - powiedział zjadliwie.
- Przepraszam jeśli zabrzmiałam nie uprzejmie. Chodziło mi ot że nie chce byś mówił że jestem mała bo mam 16 lat. - powiedziałam starając się zabrzmieć uprzejmie jednak stanowczo. Dylan tylko uśmiechnoł się zjadliwie i powiedział patrząc na mnie z góry.
- 16 lat to dalej mało dziewczynko.
- Może nie jest to dużo jednak to wiek w którym już uznaje się że człowiek nie jest mały. - powiedziałam tak by nie brzmieć jakbym się wymądrzałam. Gdy Dylan'owi nieśpieszno było do odpowiedzenia wiedziałam że dopiełam swego. Znowu próbowałam iść do sypialni i tym razem Dylan mnie nie powstrzymał. Gdy miałam już rękę na klamce Dylan odwrócił się do mnie i zapytał swoim drwiącym głosem.
- Twoja siostra jest asz tak płochliwa czy to my jesteśmy takcy straszni. - w jego głosie było słychać rozbawienie a sam sposób w jaki mówi dało mi do myślenia że on po prostu chcę mnie wyprowadzić z równowagi. Po dłuższym namyśle zrozumiałam że on po prostu się że mną droczy.
- To jak odpowiesz? - zapytał widząc że nie mu nie odpowiadam.
- Maja po prostu boi się obcych ludzi. Wszystkich. To nie wy jesteście tak straszni jak to ująłeś, tylko ona ogólnie boi się obcych. Przez co może sprawiać wrażenie jakby nie chciała z kimś nawiązywać kontaktu albo że jest jak ten mały bez brony szczeniak. Jednak to nie jest tak ona po prostu boi się ludzi przez to co stało się dawno temu. Tyle. - powiedziałam nacisnęłam klamkę i otworzyłam drzwi jednak zanim zdążyłam wejść do środka Dylan zapytał.
- Co się stało dawno temu? - w jego głosie już nie można było wyczuć kpiny czy rozbawienia. Teraz jego głos stał się poważny jakby zadał pytanie na które nikt nie chciał mu dać odpowiedzi i w końcu ktoś obiecał odpowiedzieć na nie.
- Maja została kiedyś porwą i mało brakowało a porywacze by ją zabili. - mój głos przez całą rozmowę był taki sam a jednak w tym momencie poczułam coś czego od dawna nie czułam. Był to strach. Strach o siostrę nie wiedziałam jak to możliwe bo nie czułam go od kiedy straciłam wszystkie inne emocje.
- Kiedy to było? - zapytał Dylan wyrywając mnie z zamyślenia.
- Dwa lata temu. - odpowiedziałam szybko i weszłam do pokoju zamykając za sobą drzwi. Strach który czułam z każdą chwilą narastał a ja zaczełam delikatnie panikować. Nie wiedziałam co mam robić. Nie chciałam zaczynać panikować bo wiedziałam że w tedy nie będę mogła zachować trzeźwego umysłu co w tej sytuacji było bardzo ważne. Zaczełam myśleć próbując wymyślić coś co w tej sytuacji by mi pomogło i w tedy do głowy wpadł mi pomysł. Bo skoro wcześniej nie czułam strachu przez ból psychiczny to może ból fizyczny zadziała tak samo. Poszłam do garderoby i z samego końca szuflady wyjąłem scyzoryk który zwykle miałam przy sobie do obrony. Poszłam do łazienki bo nie chciałam czegoś przypadkiem ubrudzić. Weszłam i od razu podeszłam do umywalki, wyjęłam ostrze i delikatnie przejechałam nim po przedramieniu. Z mojej rany poleciało trochę krwi a ja poczułam ból. Nie był on silny ale i tak podziałało. Strach który czułam ulotnił się z prędkością światła a ja poczułam to co zwykle. Czyli ból psychiczny. Nie przeszkadzał mi on jednak. Wiedziałam że to co zrobiłam było głupie i że nie powinnam tego robić ale nie miałam wyjścia. Byłam pod jednym dachem z 5 mężczyznami którzy mogli mieć zamiar mnie i Maje zabić. Wolałam się zranić niż stracić chłodne myślenie więc po kilku minutach poczucie winy również się ulotniło. Wzięłam papież toaletowy i przestałam ranę z krwi. Wyszłam z łazienki jakby nigdy nic i poszłam do garderoby odłożyłam scyzoryk. Byłam strasznie zmęczona więc jak tylko przykryłam się kołdrą to zasnęłam.
Obudziłam się gdy poczułam jak ktoś potrząsa mną. Otworzyłam oczy i zobaczyłam moją siostrę.
- Ania. - powiedziała tak cicho że ledwo ją usłyszałam. Podniosłam się do siadu i przetarłam oczy.
- Tak? - zapytałam.
- Boję się. - powiedziała a w jej oczach zobaczyłam łzy.
- Chcesz spać że mną? - zapytałam wyciągając ręce i pokazując że chcę by się do mnie przytuliła.
Ona wdrapała się na łóżku i wtuliła się we mnie kiwając twierdząco głową. Delikatnie położyłam ją obok siebie i przykryłam kołdrą. Po chwili znowu zasnęłam przytulając się do siostry.
Wstałam o 6.00 czyli tak jak zawsze. Podniosłam się z łóżka uważają by nie obudzić Mai i poszłam do łazienki. Po załatwieniu potrzeby wyszłam i skierowałam się do garderoby. Wyjęłam jakieś ubrania i się przebrałam. Usiadłam przy biurku i wyjęłam swój pamiętnik. Zaczełam pisać w nim jak się w wczoraj czułam i zapisałam jak sobie z tym poradziłam. Gdy wszystko zapisałam poczułam że jestem głodna więc postanowiłam zejść na dół i zrobić sobie coś do jedzenia.
Spodziewałam się że o tej porze nikogo nie będzie a jednak w kuchni stała starsza kobieta. Gdy weszłam kobieta od razu zwróciła na mnie uwagę. Przywitałam się z nią uprzejmie i zapytałam kim jest. Kobieta miała na imię Eugenia i była pomocą domową moich braci. Chciałam sama zrobić sobie śniadanie jednak ona uparła się żebym usiadła i niczym się nie przejmowała. Przy okazji gdy ona się szwendała to pytała mnie o różne rzeczy. Najbardziej dopytywała się co lubię jeść a za czym nie przepadam. Kilka minut później postawiła przede mną talerz z kanapką i jajecznicę. Ja zaczełam jeść a Eugenia poszła dalej załatwić swoje obowiązki. Siedziałam sam zastanawiając się jak to dalej będzie wyglądać. Najbardziej mnie ciekawiło dlaczego nasi bracia zgodzili się nas przygarnąć. Może chcieli zobaczyć czy stanowimy dla nich zagrożenie jeśli chodzi o majątek lub chodziło im oto samo co spowodowało że nasz ojciec odwiedził nas gdy miałam pół roku. Bardzo chciałam wiedzieć dlaczego tamtego dnia przyszedł do nas do domu i zranił mojego brata a mnie chciał nie wiadomo co zrobić. Z takich rozmyślań wyrwał mnie odgłos kroków i czyjaś rozmowa.
- Ona jest jakaś nawiedzona. Widziałeś jej wzrok tak totalnie pusty jakby nie była człowiekiem tylko jakąś lalką z horroru.
Do kuchni wszedł Shen i Tony. Gdy mnie zobaczyli natychmiast przerwali rozmowę.
- Dzień dobrzy. - przywitałam się patrząc prosto w oczy Tone'go a potem Shejn'a. Żaden z nich mi nie odpowiedział. Shejn podszedł do ekspresu, a Tony wyjoł mleko z lodówki. Nie interesowało mnie to co robią i o czym rozmawiają więc odwruciłam od nich wzroku. Wróciłam do jedzenia znowu odcinając się od rzeczywistości. Po kilku minutach obaj chłopcy wyszli z kuchni trzymając w rękach kubki kawy. Gdy skończyłam jeść posprzątałam po sobie i chciałam wrucić do swojego pokoju gdy do kuchni wszedł Will.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. - odpowiedziałam. Chciałam wyjść lecz Will mnie zatrzymał.
- Dzisiaj wieczorem wszyscy razem wychodzimy do restauracji więc nic nie planuj na wieczór. - powiedział patrząc na mnie.
- Dobrze. - powiedziałam wychodząc. Nie miałam ochoty do rozmowy z nim.
Wruciłam do swojego pokoju. Jak weszłam od razu spojrzałam w stromnę łóżka i ujrzałam moją małą siostrzyczkę pogrążoną we śnie. Nie chciałam jej budzić. Więc jak najciszej położyłam się obok niej biorąc do ręli telefon.
_______________________________________

Rodzina Monet: Bez emocjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz