Rozdział 6 Restauracja v2

1.1K 36 0
                                    

- Znasz Adriana Santana! - krzyknął Dylan
- Dylan. Nie krzycz. - upomniał go Will.
- Tak, znam Santana. Chodz nie jesteśmy w bliskiej relacji to znam go i mam z nim dość mocny kontakt. - powiedziałam trochę ciszej.
Od dziecka interesowałam się ludzką psychologią i zachowaniami. Właśnie dzięki temu wiedziałam że jak ściszę głos to pokarze Dylan'owi że też ma to zrobić i podprogowo przekazałam mu że jeśli będzie krzyczał to przestanę z nim rozmawiać.
- Skąd znasz Adriana? - zapytał Will. Jego głos był delikatny jednak można było usłyszeć że coś mu się nie podoba.
- Poznałam go na jakim przyjęciu charytatywnym. Jakoś tak w okolicach świąt Bożego Narodzenia. - powiedziałam. Bardzo chciałam wiedzieć dlaczego moi bracia tak bardzo się interesowali Adrianem.
- Jakim przyjęciu? - zapytał Dylan.
- Nie do końca pamiętam. Ja nawet nie zostałam zaproszona przez organizatora więc nie wiem.
- Skoro nie zostałaś zaproszona przez organizatora to co tam robiłaś? - zapytał Tony.
- Zostałam zaproszona przez Piotra Wernerskiego jako jego osoba towarzysząca. - powiedziałam.
- To dlatego wydawało mi się że cię z kądś kojarzę! - powiedział Shane.
- Tobie też? - zapytał Dylan patrząc na Shana.
- Mi ruwnierz wydawało się że już gdzieś cię widziałem. - powiedzaił Vincent.
- Przepraszam ale chyba nie rozumiem. - powiedziałam patrząc po wszystkich.
- Te przyjęcie charytatywne było wyprawiane przez nas. - powiedział Will.
- Naprawdę? - zapytałam. Po chwili się zorientowałam jakie to było głupię.
- Owszem. Nie pamiętasz? Spotkaliśmy się na przyjęciu. - powiedział Tony uśmiechając się    chytrze.
- Chwila...To ty byłeś tym chłopakiem który chciał że mną zatańczyć? - zapytałam go. - A potem podszedł drugi raz i nie spodobało to się Piotrowi?
- Chwilę ty podszedłeś do niej pierwszy?! - wykrzyczał Shein z wyrzutem do bliźniaka. - Przecież mówiłem że to ją rezerwuję! Przez ciebie o mało nie pobiłem się z Wernerskim!
- A czyli jednak to nie było tak że jeden z was podszedł do mnie dwa razy. Tylko przeszliście po kolei. - powiedziałam. Dopiero teraz uświadomiłam sobie że chłopaki z którym tańczyłam na przyjęciu ,jakieś pół roku temu, to moi bracia.
- Czyli...Czy ktoś może mi wyjaśnić o co dokładnie chodzi? - zapytała Maja patrząc po wszystkich już bez cienia strachu.
- Pamiętasz jak Piotrek poprosił bym poszła z nim na przyjęcie i z tego powodu przyjechałam do niego na weekend? - zapytałam ją patrząc jej w oczy.
- No tak. To przecież było takie urocze. - powiedziała a w jej oczach pojawiło się dziwny błysk.
- No to teraz się okazało że na przyjęciu tańczyłam z nimi - machnęłam głową w stronę bliźniaków. - I mówiłam ci że Piotrek prawie się kimś pobił. I teraz wiem że to byli oni. - powiedziałam a ona odwróciła głowę w stronę Tone'go i Shejn'a patrząc na nich jakby chciała ich zabić samym spojrzeniem.
- Nawet o tym nie myśl. - powiedziała szybko.
3 lata temu jakiś chłopak bardzo chciał że mną chodzić i mimo tego że ja się nie zgadzałam on dalej naciskał asz w końcu nie wytrzymałam i razem z Mają zepchnełyśmy go ze schodów. Nic poważnego sobie nie zrobił ale dzięki temu się ode mnie odczepił.
- O czym ma nie myśleć? - zapytał Dylan patrząc na nas podejżliwie.
- Nie chcesz wiedzieć. - powiedziałam odwracając się do siostry i samym wzrokiem dałam jej do zrozumienia że przez nią powiedziałam o kilka słów za dużo.
- Chcę. - powiedział Dylan trochę głośniej.
Odwróciłam się do niego. Odetchnełam i powiedziałam.
- Kilka lat temu jakiś chłopak chciał że mną chodzić i w tym temacie był bardzo namolny. Nie obchodziło go gdy mówiłam mu że nie chcę czy że mam chłopaka. On po prostu dalej naciskał asz w końcu nie wytrzymałam i razem z Mają zepchnełyśmy go ze schodów. - powiedziałam. Gdy mówiłam o Mai spojrzałam na nią z ukosa. Ta jednak nie przejeła się tym.
- Zepchnełyście jakiegoś chłopaka że schodów? - zapytał Tony ze strachem.
- Masz chłoapka? - zapytał Will.
Moim zdaniem pytanie starszego brata bardziej zasługiwało na odpowiedź.
- Miałam. Rozeszliśmy się 2 lata temu. - powiedziałam.
- Czego nie powinnaś robić bo ty i Piotruś pasowaliście do siebie jak dwie połówki pomarańczy. - powiedziałam Maja. Nie patrzyła w moją twarz tylko w drugą stronę.
- Coraz więcej ciekawych rzeczy się o tobie dowiadujemy. - powiedział Dylan.
- Czyli dziewczynki też potrafią być nie miłe. - powiedział Tony.
- Widać że macie krew Monet'ów. - powiedział Shane.
Chciałam coś odpowiedzieć ale mój telefon znowu przypomniał o swoim istnieniu.
Spojrzałam na ekran i zobaczyłam że dzwoni nikt inny jak mój najlepszy przyjaciel Piotrek.
Nie chciała przerywać rozmowy z moimi braćmi dlatego kliknełam czerwony przycisk żeby odrzucić połączenie. Schowała telefon z powrotem do torebki.
- A teraz kto dzwonił? - zapytał Shane zaciekawiony.
- Przyjaciel. - powiedziałam. Nie chciałam żeby wiedzieli kto dokładnie do mnie dzwonił.
- Bardzo dużo osób do ciebie dzwoni jak na tak późno porę. - powiedział Vincent lodowatym tonem. 
- Wyjątkowo. Zwykle nikt nie dzwoni do mnie po 19.00. Dzisiaj jeśli się nie mylę tyle osób do mnie dzwoni bo moi rodzice odeszli. - powiedziałam patrząc w jego oczy. Przez chwilę nie mogłam oderwać od nich wzroku. Były piękne chodź wiedziałam że tak uważam bo muj zmarły brat miał taki same. Jak patrzyłam prosto w nie wróciło do mnóstwo wspomnie. Patrzyłam tak chyba 30 sekund dopóki nie przyszło jedzenie.
Ja zamówiłam spaghetti.
Bardzo mi smakowało i jeśli mam być szczera to nigdy tak dobrego nie jadłam. Ale mogło być to również spowodowane tym że bardzo rzadko jadłam spaghetti.
Pewnie nasi bracia spodziewali się że Maja będzie próbować zachowywać się elegancko. Jednak można się było domyślić ( sądząc po minie Dylan'a i Tone'go ) że się zaskoczyli bo moja siostra, mimo że miała 7 lat, idealnie posługiwała się sztućcami.
Dlatego że nasi rodzice co miesiąc zabierali nas do restauracji by spędzić z nami czas którego nie poświęcali nam za dużo.
Po między chłopakami rozwinęła się rozmowa w którą ani ja, ani Maja się nie wcinałyśmy. Nie chciałyśmy zwracać na siebie uwagi bo i tak dowiedzieli się o nas więcej niż było to konieczne. Jednak nie przeszkadzało mi że dowiedzieli się o tym że kiedyś zepchnełyśmy jakiegoś chłopaka że schodów. Chodź nie sprawiało to dobrej reklamy to przynajmniej nasi bracia wiedzieli że jesteśmy zdolne do zrobienia komuś krzywdy.
Po około 30 minutach skończyliśmy jeść i chłopcy domówili lody. Moje były o smaku czekoladowo-bananowym. Były bardzo dobre i fajnie bo można było wyczuć że to nie są pierwsze lepsze lody z super marketu tylko że jest w nich prawdziwy banan i naturalne kakao.
Chwilę czekaliśmy asz Maj dokończy swoją porcję po czym wyszliśmy z restauracji.
Wracaliśmy dokładnie tą samą drogą co wcześniej i tak samo jak w drodze do restauracji patrzyłam się w okno i co jakiś czas zerkałam na naszych najstarszych braci. 
_______________________________________

Rodzina Monet: Bez emocjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz