Rozdział 9

91 5 0
                                    

Nieprzyjemny dla uszu dźwięk przeskakujących kostek rozległ się po sypialni, w wyniku czego przez ciało brunetki przeszedł niemiły dreszcz. Nie znosiła gdy Justin strzelał palcami! Robił to zawsze gdy jego wściekłość sięgała apogeum, a mimo to starał się zachować zimną krew. Kayle mimowolnie wzruszyła ramionami, wziąwszy głęboki oddech, który miał być zapewnieniem samokontroli.

- Przestań- zażądała, odwracając się w stronę obserwującego ją szatyna.

- Bo?- chłopak zapytał z ironią, po czym zmierzył towarzyszkę wzrokiem. Jej drobne kształtne ciało naprężało się z nadmiaru wiszącego w powietrzu napięcia, jakby tylko czekało na rozpoczęcie gry wstępnej. Przecież nie od wczoraj wiadomo, że kłótnia jest najlepszym powodem do seksu. Jednak nie tym razem... Przynajmniej nie w tym momencie...

- Bo działasz mi na nerwy!- odkrzyknęła podminowana Carter.

- Serio?- prychnął, uniósłszy do góry brew.- To miło, bo ty mnie wkurwiasz!- brązowooki podszedł do komody, z której wyciągnął czarne, mocno zwężane i opuszczane w kroku spodnie dresowe oraz co jak co, ale nie będącą w jego stylu białą, szeroką koszulkę. Rzuciwszy ubrania na łóżko, przesadnie trzasnął szufladą i spojrzał na zdezorientowaną przyjaciółkę. - Ubieraj się, wychodzimy- rozkazał oschle, zdejmując z siebie ciuchy pożyczone od Jordana.

- Gdzie?- zapytała zbita z tropu dziewczyna. Jej wzrok machinalnie utkwił na nagim, posiniaczonym torsie Biebera.

- Na przejażdżkę- złotowłosy odparł natychmiastowo, niemalże szarpiąc się ze swoim T-shirtem, który właśnie zakładał.

- Dokąd?- dociekała Kayle, przestąpiwszy z nogi na nogę.

- W dupę!- krzyknął, czerwieniejąc ze złości.- Poważnie?! Czy naprawdę sądzisz, że wywiozę Cię na jakieś odludzie i odstrzelę Ci głowę?!- naciągnąwszy spodnie na tyłek, Justin posłał towarzyszce wymowne spojrzenie.

Brunetka westchnęła pod nosem, zaciskając usta w wąską linię. Jej czekoladowe oczy z sekundy na sekundę mieniły się coraz bardziej. Czy powinna przyznać się, że właśnie tak myślała? Że w jej oczach, jej własny przyjaciel stał się nikim innym tylko mordercą?

- A więc to prawda....- szatyn mruknął z rozczarowaniem, zakładając złoty zegarek na swój wychudzony nadgarstek. - Chcę tylko żebyś wiedziała, że przez te dwa lata odkąd jesteś razem ze mną, nie przyniosłem do domu ani pistoletu, ani czegokolwiek innego! Moim zadaniem nie jest zabijanie ludzi...- wpiął w ucho kolczyk, oraz powiesił sobie na szyi łańcuch, pasujący pod kolor zegarka, a następnie narzucił czarnego fullcap'a z Supry na swoje idealnie ułożone włosy.- Ubierz coś ciepłego...- brązowooki powiedział spokojnym tonem, podszedłszy do sztywno stojącej na środku pokoju dziewczyny. Nie musiała używać słów by wiedział jaka była wystraszona- znał ją na wylot. - I zrób coś z tym makijażem, bo Halloween dopiero za tydzień...- westchnął Bieber zanim wyszedł z sypialni.


*


Jadąc szybko śródmiejską autostradą, co chwilę zmieniał pasy przeskakując z pierwszego na czwarty, byle wyminąć wszystkie jadące powoli auta. Poza tym musiał jakoś odreagować kłótnię z siedzącą obok Kayle, która od czasu wyjścia z domu nie odezwała się ani słowem. Dziewczyna opierała się czołem o boczną szybę i spoglądała na nieznaną dotąd dzielnicę Los Angeles. Rzadko kiedy bywała w południowej części miasta, bowiem od dzieciństwa wmawiano jej, jak bardzo jest tam niebezpiecznie.

Spojrzawszy na szare, zaciągające się niebo, Justin nie miał już jakiejkolwiek wątpliwości, że będzie padać. W zasadzie to było wiadome od samego rana, kiedy będąc na balkonie Jordana, palił papierosa i pił kawę. Już wtedy czarne chmury napływały od strony oceanu.

Following LiarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz