Rozdział 14

65 5 0
                                    

Mało skomplikowany tekst w karcie dań wydawał się być dla Kayle całkiem trudny do przyswojenia, kiedy Toby Fletcher- najlepszy przyjaciel Thane'a, opowiadał zgromadzonemu przy stoliku towarzystwu, jedną ze swoich śmiesznych, a za razem żenujących historii z czasów liceum. Nie zabrakło w niej oczywiście wątku, w którym nie pojawiłby się sam Reyes. W pewnym momencie, brunetka już nawet nie wiedziała czy powinna brać te opowiadania na poważnie, czy może jednak przymknąć na nie oko, ponieważ opisywany jako wielki imprezowicz oraz dusza towarzystwa Thane, za nic nie przypominał jej tego mężczyzny jakim był na co dzień.

- Kochanie, co wybrałaś?- zagadnął brunet, nadal chichocząc pod nosem po wysłuchaniu opowiadania Toby'ego.

- Nie wiem czy powinnam coś zamówić... Pewnie skubnę tylko połowę swojej porcji- westchnęła brązowooka, śledząc wzrokiem tekst w menu. Większość nazw potraw wydawała się jej znajoma, a jednak nie dawała wskazówek, czym może okazać się oryginalnie nazwane danie. Wszystko przez to, że Kayle rzadko kiedy jadała na mieście, o ile w ogóle jadała. Carter była osobą, którą trzeba było kontrolować w kwestii posiłków- przez długi czas rękę na pulsie trzymał Justin, chociażby na siłę wpychając przyjaciółce obiad- lecz teraz nie było w pobliżu nikogo, kto dostrzegłby w tym problem i starał się o nią zadbać. Czasem brunetka miewała wrażenie, że Thane był, ot tak, po prostu żeby być.

- Wybierz co chcesz, najwyżej za Ciebie dokończę- wyszeptał mężczyzna, oparłszy się brodą o kościste ramię wybranki, która zabawnie zmrużyła oczy, nie potrafiąc zdecydować się na cokolwiek z listy grillowanych mięs. Każde danie było tak szczegółowo przedstawione, że już po przeczytaniu trzech opisów, trzeba było zacząć od nowa, aby nie zapomnieć, co zawierał dany zestaw. Było to nie lada wyzwanie dla Kayle. Odkąd pamiętała, miewała problemy z zapamiętywaniem, a nie daj Boże zapomniała opłacić rachunków, to Bieber robił taki raban, że kto wie czy nie słyszeli go sąsiedzi zza ścian.

- A co dla Pani?- czerwonowłosa kobieta, z notesikiem w ręku, wyrwała Carter z przemyśleń.

- Poproszę...- brązowooka przeciągnęła długo wyraz, gorączkowo przeglądając menu.- Sałatkę grecką- oznajmiła ze zrezygnowaniem i uniosła wzrok sponad karty, na zaskoczoną jej wyborem Carę Mallow- narzeczoną Toby'ego.

- Do picia?- kontynuowała kelnerka, odruchowo przytupując jedną nogą.

- Może być woda mineralna...- brunetka skinęła niepewnie głową, a następnie zamknęła jadłospis i podała go rozmówczyni, która szybkim krokiem ruszyła w stronę zaplecza.

- Zdrowo się odżywiasz...- dość cichy głos Cary, jakimś cudem przebił się przez głośny rechot towarzystwa śmiejącego się z kolejnej opowieści Fletcher'a. Im bardziej Kayle poznawała tego człowieka, tym więcej dostrzegała w nim takich samych cech jak u Justina. Nie ważne co by powiedział do swoich przyjaciół, i tak każdy brał wszystko na żarty.- Dieta?

Brunetka pokręciła nosem i zmarszczyła brwi, nie wiedząc jak ująć w słowa swoje zawiłe rozumowania. Nie chciała wyjść na anorektyczkę, bulimiczkę ani żadną inną osobę z problemami żywieniowymi, o której bycie ją posądzano choć w ogóle nie znano jej przeszłości. Nikt, nawet Justin, nie miał pojęcia o tym, że jako nastolatka, przestawała jeść tylko po to by podtrzymać na duchu chudnącą w oczach, umierającą matkę. Mała Kayle robiła wtedy wszystko, by mama jak najdłużej miała nadzieję na poprawę, a tak długo jak obie traciły na masie, tak obie wydawały się nie zmieniać.

- Raczej kwestia przyzwyczajenia...- Carter wzruszyła ramionami, po krótkiej chwili zastanowienia.

- A może ty jesteś w ciąży?- do rozmowy wtrąciła się Leigh, za którą brązowooka, bez większego powodu, nie przepadała.

Following LiarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz