21. Wina

1.9K 69 4
                                    

  Otworzyłam oczy i odrazu je przymknęłam przez jaskrawe światło wpadające przez okno.
Przez przymknięte oczy zauważyłam wszystkich chłopaków.
Obróciłam głowę, rozglądając się po pokoju. Po kilku minutach ustaliłam, że jestem w szpitalu.
  Chciałam się podnieść, lecz przeszkodził mi uścisk na prawej ręce. Spojrzałam w tamtą stronę i napotkałam Logana, który siedział na krześle, robił coś na telefonie i trzymał swoją rękę na mojej, kreśląc na niej jakieś wzorki.
  Moje gardło było suche, przez co nie mogłam wydusić żadnego słowa.
Jedynie lekko ścisnęłam jego rękę, na co odrazu zareagował.

- Mia, jak się czujesz? - zapytał i całą swoją uwagę poświęcił mojej osobie.

- Dobrze - powiedziałam zachrypłym głosem.
Chłopak odrazu podał mi kubeczek, w którym była woda.
Wypiłam ją na raz, a moje gardło podziękowało mi za dostarczenie płynów.
  Kiedy zaczęłam trzeźwo myśleć, przeskanowałam szczegółowo sale, w której się znajdowałam.
Na przeciwko mojego łóżka mieściła się podłużna kanapa, na której spała reszta chłopaków.
Po lewej stronie były duże dwa okna, które były jedynym źródłem światła.
Ku mojemu zdziwieniu, wśród śpiących chłopaków znalazł się nawet Nathan.
  Chciałam pójść do łazienki, ale zobaczyłam różne kabelki podłączone do moich rąk.

- Ile byłam nieprzytomna? - zapytałam Logana, który przyglądał się każdemu ruchowi, który wykonuje z lekką trudnością.

- Trzy dni. Jest kilka minut po dziesiątej - powiedział, a ja dopiero teraz zauważyłam jego wory pod oczami. Widać było, że od kiedy tu trafiłam nie przespał ani chwili.

- Ile spałeś? - spytałam w dalszym ciągu przyglądając się jego oczom.

- Kilka minut - powiedział zakłopotany.
Dalej trzymał mnie za rękę. Nie chciałam jej zabierać. Nasze dłonie pasowały do sobie idealnie. Czułam ciepło bijące od Logana.

- Idź spać, przecież nie musisz mnie pilnować - powiedziałam, a wolną ręką musnęłam jego policzek.

- Nie mogę, a jak coś się stanie? - widziałam, że zaczął panikować.
Zaśmiałam się cicho.

- Logan, trzymam cię za rękę, w razie czego ścisnę twoją a ty się przebudzisz - próbowałam go uspokoić.

- Jesteś pewna? - zapytał, na co skinęłam głową.

- Chodź tu - powiedziałam i przesunęłam się na łóżku, które było spore.
Logan popatrzył na mnie nieufnie, ja jedynie poklepałam miejsce obok siebie.
Chłopak wślizgnął się na miejsce obok mnie. Następnie, co mnie zdziwiło wtulił się we mnie.
 
- Ładnie pachniesz - wymamrotał sennie.

- Dobranoc - mruknęłam czując, że się rumienie.
Chłopak podniósł głowę.

- Pięknie ci z rumieńcami - powiedział bez żadnego sarkazmu.

- Czy ty mnie podrywasz? - zapytałam ze śmiechem.
Chłopakowi nie było dane odpowiedzieć, gdyż przerwało nam otwieranie drzwi.
Do środka wszedł pieprzony William Flower.

- Co ty tu robisz? - zapytałam ściskając rękę, która w dalszym ciągu była złączona z dłonią Logana.

- Przyjechałem odwiedzić córkę. Jak się czujesz? - zapytał, a ja się prawie zakrztusiłam śliną.
On się martwił? Po tylu latach?
Nierealne.

- Teraz? Po tylu latach? Teraz magicznie zaczęłam cię interesować? - zapytałam podniesionym głosem.
Na mój podniesiony głos, chłopcy przekręcili się na kanapie.

- Mia, kochanie, daj się wytłumaczyć. Wiem, że cię zawiodłem. Jak dasz mi się wytłumaczyć to jeszcze kogoś poznasz - dokończył, a we mnie się zagotowało.
Czy on do cholery przyjechał z tą swoją paniusią?

- Nie mam zamiaru jej poznawać. Przez nią mnie nie kochasz - wykrzyczałam.
Zapomniałam o śpiących chłopakach.
Każdy z nich się przebudził i teraz się przyglądał co ich obudziło.

- Mia, nie bądź niesprawiedliwa. Ona nic nie zawiniła - powiedział też podniesionym głosem.

- Nie? Czyli to twoja wina? - zapytałam, widziałam tylko jak bardzo podnosiło mi się ciśnienie na monitorku, który znajdował się obok mnie.
Parametry zaczęły skakać.

- Moja wina?! Nie rozśmieszaj mnie dziecko - krzyknął.
Ogarnęła mnie panika. Piszczało mnie w uszach.

- Słońce, uspokój się, ej wszystko jest okej - Logan próbował mnie uspokajać.

- Aniołku, wdech, wydech, róbmy to wspólnie, no już spokojnie - próbował też Nathan. Nic sobie z tego nie robiłam, co do mnie mówili.
Patrzyłam dalej na twarz ojca. Kiedy uświadomił sobie, że nie mogę oddychać, wybiegł z sali prawdopodobnie szukać jakiejś pielęgniarki.
  Minęło kilka minut, a ja zaczęłam normować oddech. Może to za pomocą zastrzyku, który podała mi pielęgniarka.

- Słońce, zawsze będę jak coś się będzie działo. Możesz spokojnie zasnąć - Powiedział Logan.
Leżałam przytulona do jego boku, nie chciałam go puszczać, jakby był ostatnią deską ratunku.
Czułam się bezpiecznie, gdy miałam obok Logana.
A pomyśleć, że kiedyś go nienawidziłam.
  Po minucie zasnęłam w ramionach chłopaka.
_________
  Otworzyłam oczy rozglądając się po sali. Zauważyłam Logana, który smacznie spał. Jedną rękę miał na mojej talii a drugą dalej miał splecioną z moją.

- To dobry chłopak - odezwał się głos, który należał do mojego ojca. - Jak upewnił się, że zasnęłaś dostałem od niego niezły opieprz o doprowadzenie ciebie do stanu krytycznego.
Polubiłem go. Jakby z tobą nie leżał to skończył bym z siniakiem na twarzy - powiedział, a ja nie mogłam uwierzyć, że to ten sam chłopak, który kiedyś próbował utrudnić mi życie.

- To jest skomplikowane - odpowiedziałam i zaczęłam przyglądać się naszym dłonią.
Szczerze przemyślałam to wszystko, stwierdziłam, że każdy ma szansę na wytłumaczenie.

- Chcesz jeszcze rozmawiać? - spytałam z nadzieją w głosie.
Poczułam wyrzuty sumienia, że za pierwszym razem tak ostro go potraktowałam.

- Oczywiście córeczko - powiedział i uśmiechnął się do mnie serdecznie.
Usiadł na krześle obok mojego łóżka i złapał mnie za wolną rękę.

- Szczerze miałem nadzieję, że po moim odejściu będziecie mieli normalne, może nawet lepsze życie. Poznałem historię twoją i Nathana. Tak bardzo cię przepraszam córeczko, że musiałaś przeżywać takie piekło.
Kilka razy prosiłem Violet o spotkanie z wami albo chociaż rozmowę. Nigdy się nie zgadzała. Twierdziła, że jeżeli was zostawiłem, to nie mam już do niczego prawa. Bardzo chciałem cię pochwalić, po prostu być przy tobie gdy kończyłaś szkole, albo w ważnych dla ciebie chwilach. Nie oczekuje, że rzucisz mi się na szyję i będziesz nazywała kochanym tatusiem, chce żebyś dała mi szansę - skończył, a mi stanęły łzy w oczach.

- Kocham cię tato - powiedziałam, kiedy pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.

- Ja ciebie też córeczko, ja ciebie też - powiedział tak samo wzruszony.
  Po kilku minutach zaczęliśmy normalnie rozmawiać i śmiać się z jakiś głupot i nieistotnych rzeczach.
Nie żałuje powiedzenia tacie, że go kocham, bo to prawda.

A może to ostatni dzień?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz