27. Kac

1.6K 59 8
                                    

*Logan*

  Rano budzę się w swoim pokoju, przez otwarte okno wpadają promienie słońca.
Co się wczoraj stało?
Potrzebowałem kilkunastu minut by przetworzyć wydarzenia z wczoraj. Pamiętam, że Mia wychodziła potańczyć, a jak wróciła to zobaczyła...
Zrywam się na równe nogi mimo przeszywającej bólu głowy.
Biegiem przemierzam odległość między naszymi pokojami.
Przecież ona nie mogła zobaczyć mnie całującego się z inną.
Drzwi do jej pokoju otwieram z impetem, lecz jedyne co zastaje to idealnie pościelone łóżko, puste szafy i brak kosmetyków w łazience. Brak dziewczyny.
Zbiegam na dół mając nadzieję, że może tam ją zobaczę.
Przy stole siedzą chłopaki.
Wszyscy oprócz Cornela są skacowani tak samo jak ja.
Gdy zobaczyli z jakim impetem wbiegłem do kuchni, przenieśli na mnie zdziwiony wzrok.

- Gdzie jest Mia?! - krzyknąłem, a wszyscy skrzywili przez mój podniesiony ton głosu.

- Chłopie, nie krzycz tak. A co do Mii, pewnie smacznie śpi - powiedział wyluzowany Nathan.

- I tu się myślisz. Nie ma jej w pokoju - odpowiedziałem ciekawy reakcji jej brata.
Nathan gdy to usłyszał, otworzył szerzej oczy zrywając się z krzesła, które runęło z głośnym hukiem o podłogę

- Mia! - krzyknął gdy wspinał się po schodach.
Po dokładnie pięciu minutach znowu pojawił się w kuchni cały zdyszany.

- Gdzie jest Mia?! - krzyknął cały zestresowany.
Wszyscy patrzyli na siebie z niepokojem. Spojrzałem na Cornela. Skubaniec popijał rozluźniony kawkę.

- Ty coś wiesz - stwierdziłem przeszywając go wzrokiem.

- Owszem, może i wiem. Lecz obowiązuje mnie tajemnica przyjacielska - wytłumaczył sącząc kawę.
Nathan szybko przemierzył odległość, która dzieliła jego i Cornela. Złapał chłopaka za koszulkę.

- Nie ma tajemnicy, bo masz mi powiedzieć gdzie jest mój aniołek! - wykrzyczał Nathan, zaciskając jeszcze bardziej palce na bluzce.

- Dobra! Pojechała do Kalifornii! - krzyknął w odpowiedzi Cornel.
Nathan puścił chłopaka zdezorientowany.

- Kłamiesz - stwierdził. - Mia nigdy by nie poleciała dobrowolnie do ojca.

Wszystkie informacje chłonąłem jak gąbka.

- Ale to prawda. Kiedy zobaczyła to co zastała gdy wróciła do loży, stwierdziła, że wyjedzie - powiedział Cornel, który znowu zaczął pić kawę.

- Co zastała? Z wczoraj pamiętam jedynie gdy wchodziliśmy do klubu - powiedział Nathan, a mi wspomnienia znów zagościły w głowie. Cholernie tego żałuję, że tak to się potoczyło. Dzisiaj mogłem obudzić się przy dziewczynie, gdyby nie moja głupota.
Cornel zaczął opowiadać o wszystkich wydarzeniach, a mi było wstyd. To Cornel zawsze uważał mnie za osobę honorową, na swój sposób. Nigdy żadnej dziewczyny nie zdradziłem. Nienawidzę tego. Nigdy też nie zależało mi tak na żadnej dziewczynie jak na Mii.
Zdradziłem ją, osobę, która zagościła głęboko w moim sercu.

- Ty sukinsynie! Dałem ci zieloną strzałkę by być z moją siostrą! Myślałem, że jesteś inny! - krzyknął i od razu się na mnie rzucił z pięściami.
Zasłużyłem. Nawet nie wyobrażam sobie jaki ból musi przeżywać teraz Mia.
Wszystkie ciosy przyjmowałem nawet się nie broniąc.
Chłopak kiedy już skończył wyładowywać na mnie złości, opadł na kanapę.
Nikt nie widział co zrobić.

- Mówiła kiedy wróci? - zapytał Nathan.

- Wspominała coś o tygodniu - odpowiedział obojętnie Cornel.

- Ile?! - krzyknął zdziwiony.

- Może do niej zadzwonimy? - zapytał Aiden, który wtrącił się w dyskusję.
Nathan bez zastanowienia wyjął telefon, wystukał coś na nim i przyłożył do ucha.

- Mia... - zaczął, lecz nie było dane mu skończyć.
Krzyki, które wydobywały się po drugiej stronie telefonu, były dowodem, że nie jest dobrze.
Chłopak wysłuchał wszystkich wykrzyczanych rzeczy.
Gdy chciał odpowiedzieć, połączenie się zerwało.

- Panowie, jest źle - zaczął chłopak. - Zanim się rozłączyła wykrzyczała, że nas nie nienawidzi, dodając, że uwielbia Cornela.

Chłopak, który skończył, w końcu pić kawę, uśmiechnął się.

- To co robimy? - odezwał się Diego.
Wszyscy popatrzyliśmy na siebie.

- Ja bym poczekał. Będzie chciała to się odezwie, jak nie, to nie - powiedział odkładając kubek do zlewu.
Miał rację. Mia potrzebowała czasu. Żartuje. Oczywiście, że do niej pojadę. Nie zamierzam tutaj siedzieć na dupie kiedy ona tam cierpi.

- Logan, nawet nie próbuj tam lecieć - zaczął Nathan. - Już wystarczająco zrobiłeś.

Też miał rację.

- Ale o co chodzi? - zapytałem udając, że nic nie planuje.

- Wiem o czym myślisz. Nie uda ci się. Znienawidzi cię jeszcze bardziej - powiedział Nathan.
Cholera miał rację.

- To niby jak mam ją uratować? - zapytałem.

- Tego nie wiem. Zwalileś, to teraz myśl - wzruszył ramionami i ruszył do pokoju.
I tak tam pojadę. Nie zna dnia ani godziny. Jak będzie trzeba ściągnę ją tu siłą.
__________
*Mia*

  Rozmawiałam przed chwilą z Nathanem. Wykrzyczałam mu wszystko co mi ciążyło na sercu.
Wszyscy ludzie w samolocie patrzyli na mnie jak na chorą psychicznie.
  Właśnie dolatuje do Kalifornii. Ojciec ma mnie odebrać z lotniska. Gdy byłam jeszcze w samolocie to odbyłam małą modlitwę bym nie musiała patrzeć na tą jego cizię.
Wszystko poszło się pieprzyć gdy wyszłam z lotniska, a przede mną stało sportowe BMW.
Podeszłam ciekawa bliżej.

- Mia! - zawołał radośnie, lecz ja nie zwracałam na niego uwagi.
Obeszłam ostrożnie auto oglądając go z każdej strony.
Kiedy skończyłam mogłam stwierdzić, że było to BMW M3.
W końcu przeniosłam wzrok na mojego ojca, który dumnie obejmował cizię. Zachciało mi się wymiotować.

- Wiedziałem, że interesujesz się auta, ale nie sądziłem, że nawet się nie przywitasz z ojcem - powiedział.
Zaczął podchodzić, podniósł rękę by mnie objąć. Wspomnienia wróciły. Zacisnęłam oczy jakbym czekała na ból policzka, którego nie poczułam.
Kiedy powoli otworzyłam oczy napotkałam wzrok ojca. Był smutny i pełen poczucia winy.
Nagle przyciągnął mnie do siebie.

- Przepraszam, przepraszam, przepraszam - powtarzał. - Nie chciałem. Proszę spróbuj o tamtym zapomnieć.

Nic nie odpowiedziałam jedynie oddałam uścisk.
Przytulaliśmy się dość długo, nagle poczułam, że kolejna osoba się przytula. Poczułam mocny zapach perfum.
Nosz ku...

- Przepraszam - powiedziała, a ja nawet nie zdążyłam przeklnąć.

- Rozwiń myśl - poprosiłam by usłyszeć od niej słowa, które by mnie usatysfakcjonowały.

- Przepraszam, że przeze mnie miałaś problemu. Przepraszam, że musiałaś się wychować bez ojca.
Chciałabym zacząć od nowa - powiedziała.

- Szczerze to jakiś tydzień temu byłabym na ciebie wściekła - zaczęłam, a w jej oczach zauważyłam iskrę nadzeji. - Wsumie teraz też jestem wściekła, ale jestem w stanie ci wybaczyć - dokończyłam przytulając ją.

- Jesteście w moim życiu najważniejszymi kobietami - powiedział ojciec, a potem dodał. - Dobra jedziemy do domu.
Mia, żebyś czuła się komfortowo, specjalnie zrobiliśmy dla ciebie pokój. Będzie to twój stały pokój jak będziesz przyjeżdżać.
Na teraz mam kilka niespodzianek dla ciebie. Możesz to potraktować jako rekompensatę za to co się stało w szpitalu. Oczywiście nic nie usprawiedliwia mojego zachowania. Ale chcę ci to jakoś wynagrodzić - powiedział, a w moim sercu pojawiło się ciepło.

Zapowiadają się świetne dni w Kalifornii.

A może to ostatni dzień?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz