16. Gość

2K 72 14
                                    

  Wszystko jest tak jak powinno być. Regularne lekcje z chłopakami, pisanie ze starymi znajomymi a co najważniejsze, nie widziałam Logana.
Czasami przypominam sobie słowa, które powiedział mi zanim wsiadłam do swojego auta. Martwił się o mnie?

  Siedziałam w salonie z chłopakami, którzy wzięli głośnik i puścili jakieś piosenki.
Chłopaki zawsze gdy tylko mogli okazywali mi uczucia, poprawiali humor i pomagali z każdym problemem.
Przeprowadzając się do nich bałam się jedynie, że mnie nie zaakceptują. Teraz siedzę pomiędzy ludźmi, którzy w tak krótkim czasie stali się całym moim życiem.
Tyle lat czekałam na poprawę swoim relacji z bratem, a w między czasie zdobyłam trzech chłopaków, którzy zagościli w moim sercu tak głęboko jak mój brat.
Czasem się zastanawiam jak by wyglądało moje życie, gdyby nie to wszystko co się stało. Przez śmierć mamy przeprowadziłam się do chłopaków, zdobyłam Fire, która też stała się dla mnie ważna i zaczęłam się przygotowywać na swoje wyścigi. Nie żałuje żadnej podjętej decyzji.
  Siedzieliśmy jeszcze kilkanaście minut, gdy podbiegła do nas czarna kulka, która swoją drogą rośnie jak na drożdżach.

- Moja księżniczka chce iść na spacer? - zapytałam, a jako odpowiedź usłyszałam tylko ciche skomlenie.

- Chłopaki ruszcie swoje szanowne cztery litery i chodźcie - powiedziałam wstawiając z kanapy. Ma mój rozkaz chłopaki jedynie jękneli z niezadowolenia.

- Czyli mam rozumieć, że wolicie, żeby jacyś obcy ludzie się na mnie patrzyli w nieodpowiedni sposób?  - podniosłam pytająco brwi.

- Chłopaki, zbieramy się! - zawołał Nathan wstając. Chłopaki już bez żadnego sprzeciwu podnieśli się z kanapy.
Z uśmiechem na ustach skierowałam się na korytarz ubierając buty i biorąc bluzę z kapturem, gdyż dziś pogoda nas nie rozpieszczała.

Wyznaczyliśmy konkretny kierunek, którym okazał się być pobliski park.
Będąc już w środku skierowaliśmy się do ławki, na której odpoczywaliśmy. Puściłam Fire ze smyczy, by mogła się wybiegać.
Chłopaki jakiś czas temu namówili mnie, żeby pójść do prywatnego ośrodka szkoleniowego dla dobermanów i ćwiczyć tam Fire. Teraz dziękuję im z całego serca.
Fire nikogo się tak nie słucha jak mnie. Dlatego ze spokojem mogę ją puścić mając pewność, że gdy tylko ją zawołam ona pospiesznie do mnie przybiegnie.
Siedząc na ławce rozmawialiśmy o jakiś głupotach.

- Siostrzyczko nie chce cię denerwować, ale dzisiaj przychodzi do nas Logan i Cornel- powiedział speszony Diego.
Nie mogę uwierzyć, człowiek którego nienawidzę właśnie ma przyjść do naszego domu i zakłócić spokój, o który tak długo walczyłam.

- Ty sobie chyba żartujesz! Dobrze wiesz jak go nienawidzę i mam ochotę mu wydrapać oczy, a ty zapraszasz go do nas?! - wykrzyczałam i czułam wzrok osób, które usłyszały mój podniesiony głos.

- Kruszynko, przecież nikt nie każe ci z nim rozmawiać - powiedział uspokajająco Aiden.
Już nie odezwałam się słowem tylko pospiesznie wstałam, wołając do siebie psa.
Gdy tylko do mnie podbiegł zapięłam jej smycz i skierowałam się w stronę wyjścia z parku.

Leżałam na łóżku i myślałam co się stanie jak przyjdzie Logan.
Zawsze gdy był obok coś się działo, nigdy nie było spokojnie.
Przeanalizowałam wszystkie możliwe opcje uniknięcia spotkania z tym dupkiem.
Spacer z Fire odpada, wymówka, że muszę się spotkać ze znajomymi też odpada bo przecież nikogo tu nie znam. Pocieszająca będzie obecność Cornela.

Spojrzałam na zegarek a nawet nie wiedziałam o której mają przyjść nasi goście.
Wstałam i podeszłam do szafy, by wybrać co dzisiaj ubrać.
Po kilku minutach postawiłam na jasno niebieskie dżinsy z dziurami i dłuższą bluzkę.
Włosy związałam w wysokiego koka i z przodu wypuściłam pojedyncze pasemka. Makijaż lekko poprawiłam, gdyż przez leżenie na łóżku trochę się rozmył.
Gotowa zeszłam na dół, zobaczyć co robią chłopaki.
Na moje nieszczęście schodząc ze schodów zauważyłam dodatkowe pary butów, co oznaczało, że już przyjechali.
Wchodząc do salonu zobaczyłam szóstkę chłopaków siedzących na kanapie z piwem w dłoni.

- Mia! Już myślałem, że nie ma cię w domu- krzyknął Cornel, odkładając piwo i podszedł do mnie obejmując ramieniem.
Zaśmiałam się na jego słowa, gdyż widziałam, że był już lekko wstawiony.

- Przyszła i będzie się panoszyć- mruknął Logan niby do siebie, lecz każdy to słyszał.
Nie wiem jaki miał znowu problem, ale mało mnie to obchodziło.
Powędrowałam do kuchni w celu zjedzenia czegoś.
Postanowiłam zrobić sobie jajecznicę, którą ostatnio często jadam.
Usiadłam z jajecznicą do stołu i przeglądałam Instagrama.  Wszystko takie same, ktoś jest w ciąży, inni się rozstali, a pozostali wychodzą za mąż.
Jadłam sobie spokojnie, gdy nagle do kuchni wszedł Logan.

- Jak będziesz tak dużo jadła nikt cię nie będzie chciał, wsumie teraz też tak jest- zaśmiał się Logan, biorąc piwo z blatu.
  Zabolały mnie jego słowa. W szkole kiedy dojrzewałam i dopiero zaczęłam się akceptować, reszta ludzi tak prosto zniszczyła to co budowałam. Płakałam nocami, patrzyłam w lustrze na dziewczynę, która dobrze wyglądała z zewnątrz, a w środku była zniszczona przez rzeczywistość tego świata.
Nikt nie zauważył, że straciłam na wadze. Nie jadałam śniadań i obiadów, żyłam jedynie na kolacji. Poprzez ciągłe wpatrywanie się w swoje chude koleżanki sama nabawiłam się kompleksów. Nikt nic nie zauważył, gdyż ukrywałam to głęboko w środku. W szkole chodziłam z uśmiechem na ustach, zgrywając szczęśliwą dziewczynę. W domu dopadała mnie ciemna strona mojego życia.

Po policzkach zaczeły płynąć mi łzy. Zawsze tak było gdy tylko przypominałam sobie tamten czas swojego życia.
Dalej siedząc przy stole postanowiłam się postawić, nikt nie będzie mnie tak traktował.
Nogi same poprowadziły mnie do salonu gdzie byli chłopcy.
Gdy przekroczyłam próg salonu wszystkie oczy skierowały się na mnie. Wszyscy oprócz Logana, widząc mój stan zerwali się z kanapy i wręcz podbiegli do mnie. Czy wyglądałam aż tak źle? Wnioskując po minach chłopaków odpowiedź była potwierdzająca.

- Nikomu nie dam się poniżać- zaczęłam zachryple przez płacz. - Jesteś zadufanym w sobie dupkiem, który nigdy nie widział prawdziwego życia- dokończyłam rozwścieczona.
Logan na całą moją wypowiedź jedynie prychnął prześmiewczo.

- I kto to mówi? Jesteś strasznie rozpuszczona. Mama jak już wiem cię nie kochała, a co z tatusiem? Chociaż po co pytam, też cię nie kochał- powiedział, ale jeszcze nie wiedział, że gdzieś w środku coś we mnie pękło.

A może to ostatni dzień?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz