23. Wybaczenie

1.9K 69 13
                                    

Weszliśmy do sali i od razu napotkałam spojrzenia chłopaków.
Na ich twarzach malowało się przerażenie.

- Logan, Mia, co się stało? - zapytał Diego.
Nie odpowiedziałam przez dalszy natłok myśli, nagle chłopak zaczął:

- Jak wracaliśmy napotkaliśmy waszego ojca. Chciał uderzyć Mię, więc teraz leży gdzieś nieprzytomny na podłodze - mówił
tak obojętnie jakby nic się nie stało.

- Co chciał zrobić?! - wykrzyczał Nathan.
Wzdrygnęłam się na ten wysoki ton głosu.
Brunet wyczuł to i jedynie potarł moje ramię.
Podeszłam do łóżka upadając na nie.
Nie tylko ze zmęczenie fizycznego, ale też psychicznego.
Teraz wszystko będzie inne.
I to mnie przeraża.
Nie wiem czy jestem gotowa zmierzyć się z nowymi wyzwaniami.
_________
Dzisiaj w końcu wyszłam ze szpitala. Spędziłam w nim równe trzy dni.
Jedziemy właśnie autem do domu.
Wreszcie odpocznę w łóżku przykryta kołdrą.
Z ojcem nie mam kontaktu po ostatnim incydencie.
Nie wiem czy jestem gotowa rozmawiać z nim, a co dopiero spojrzeć mu w oczy po tym czego mógł się dopuścić gdyby nie Logan. Samo myślenie o tym sprawia mi wewnętrzny ból.
Wiem, że nie mieliśmy dobrego kontaktu, ale nie rozumiem jak mógł podnieść na mnie rękę.
Nagle poczułam rękę na ramieniu.

- Już jesteśmy - powiedział Axel, z którym właśnie jechałam.
Wyszłam z auta i od razu zaczęłam się kierować w stronę drzwi wejściowych.
Przeszłam kilka kroków kiedy poczułam rękę Axela, która obejmuje mnie i przyciska w opiekuńczym geście.
Posłałam mu słaby uśmiech.
Razem weszliśmy do domu gdzie zastałam jeden wielki syf.
Już miałam krzyknąć na chłopaków, ale zobaczyłam, że w salonie leżą chłopaki i... Ojciec.
Naprawdę? Po tym wszystkim chłopaki tak po prostu z nim leżą? Jakby był super tatą.
Chłopaki dopiero po chwili zobaczyli, że stoję w drzwiach i bacznie ich obserwuję.
Widziałam, że chcieli coś powiedzieć, lecz ja szybko wyminęłam Axela i wbiegłam po schodach na górę do swojego pokoju.

Leżałam już dłuższą chwilę, lecz przerwało mi dźwięk otwierania drzwi od pokoju.
Otworzyłam jedno oko, a gdy zobaczyłam kto stoi w moim pokoju od razu je zamknęłam.

- Po pierwsze, puka się. A po drugie, wyjdź z mojego pokoju i nigdy się nie pokazuj - powiedziałam i ułożyłam się w wygodniejszej pozycji do spania.

- Mia, wysłuchaj mnie - powiedział ojciec zaczynając się zbliżać do łóżka, na którym leżałam.

- Zostajesz tam gdzie jesteś. Zostaw mnie w spokoju po tym co zrobiłeś i wracaj do tej swojej pieprzonej Kalifornii - powiedziałam, a ojciec od razu zatrzymał się w miejscu.

- Na prawdę myślisz, że bym cię uderzył w tym szpitalu? - zapytał, a w jego głosie było słychać smutek.

- Tak to wyglądało i pewnie by tak było - powiedziałam podniesionym głosem.

- Mia... - zaczął, ale nie dałam mu skończyć.

- Nie! Czego nie rozumiesz w zostaw mnie w spokoju?! Nie chce cię znać! Jesteś dla mnie nikim! - wykrzyczałam czego od razu pożałowałam przez ból w klatce piersiowej.
Złapałam się za bolące miejsce, co zaalarmowało ojca.

- Mia, co jest? Boli cię coś? - zapytał szczerze przerażony.

- Wyjdź - wyszeptałam próbując się uspokoić by przeszywający ból minął.
Ojciec z rezygnacją popatrzył ostatni raz i odwrócił się w stronę drzwi.

- Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz córeczko - powiedział i wyszedł, a ja mogłam się uspokoić.
Kiedy dotarło do mnie co się stało wybuchnęłam gorzkim płaczem.
Płakałam, a raczej dusiłam się własnymi łzami.

- Mia! - krzyknęli chłopaki, a ja dopiero teraz zauważyłam, że wszyscy weszli do mojego pokoju.

- Wyjdźcie... Proszę - wyszeptałam.
Chłopaki jednak mnie nie posłuchali.
Przyciągnęli mnie do uścisku.
Po kilku minutach czułam się już dobrze. Ból zniknął i mogłam spokojnie oddychać.

- Jak się czujesz Aniołku? - zapytał mój brat, któremu aktualnie siedziałam na kolanach.

- Lepiej - wyszeptałam.
Reszta chłopaków przynosiła mi wszystko czego tylko potrzebowałam. Bardzo ich kochałam i traktowałam jak rodzinę.
Jeszcze chwilę poprzytulałam się z chłopakami i zaczęłam się kierować w stronę łazienki by się umyć.

Myje się już dłuższą chwilę.
Rozmyślając o dzisiejszym dniu, czy powinnam wybaczyć ojcu?
Napewno potrzebuje dłuższej chwili na przemyślenie wszystkiego.
Co by się stało gdyby nie Logan?
Własny ojciec by mnie spoliczkował?
Dreszcz przeszedł całe moje ciało wyobrażając sobie rękę ojca na moim policzku.
Może mówił prawdę i powstrzymał by się w ostatnim momencie?
Z mieszanką myśli w głowie postanowiłam wyjść z łazienki i położyć się spać po ciężkim dniu.
_________
Rano budziło mnie ciche skomlenie przy moim łóżku.
Gdy tylko otworzyłam oczy zobaczyłam Fire, która swoją łapką trąca moją rękę.

- Co byś chciała? - zapytałam sennie.
Fire jedynie zeskoczyła z łóżka, podeszła do smyczy i zaczęła noskiem ją kierować w moją stronę.
Westchnęłam rozdrażniona, lecz wysunęłam się spod ciepłej kołdry.
Kiedy się ubrałam i wyszłam z Fire, dalej myślałam o sytuacji z moim ojcem.
Doszłam do parku, w którym postanowiłam przestać się zamęczać, średnio mi to wychodziło.
Kilkanaście minut później już szybkim krokiem wracałam do domu by móc się znowu położyć i zasnąć w błogim śnie.
Weszłam do domu gdzie od razu byłam zawołana do kuchni.
Jęknęłam rozdrażniona, ale posłusznie podążyłam w stronę skąd mnie wołano.
Weszłam do kuchni gdzie zobaczyłam wszystkich chłopaków włączając Logana i Cornela.
Podeszłam do każdego z chłopaków składając buziaka na ich policzku.

- Dobrze, że jesteś - powiedział Logan, który złapał mnie za rękę pod stołem od razu jak usiadłam obok niego.

- Coś się stało? - zapytałam.
Chłopcy jedynie pokręcili głowami. Odetchnęłam z ulgą.

- Wyjeżdżamy na wakacje - powiedział Nathan.

- Wy? - zapytałam z niepewnością w głosie.

- Serio myślałaś, że pojedziemy bez ciebie? Wszyscy tworzymy rodzinę - powiedział Aiden jeszcze z zaspanymi oczami.

- Cornel i ja też jedziemy. Jakbyś mogła ty nie pojechać - powiedział Logan ściskając nasze złączone ręce.
Uśmiechnęłam się smutno.

- Kocham was wszystkich - powiedziałam pół szeptem ze łzami w oczach.
Każdy się uśmiechnął, a Loganowi pojawił się łobuzerski błysk w oku.
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę o naszym wyjeździe, który miał być za dwa dni. Lecimy na Hawaje.
Wszyscy poszli, jedynie w kuchni zostałam ja i Nathan.
Rozmawialiśmy o jakiś głupotach gdy nagle chłopak powiedział:

- Uwielbiam mieć cię blisko.

To co potem się stało było czymś magicznym.
Logan zaczął zbliżać swoją twarz do mojej, poczym złączył nasze usta w pocałunku. Swoją prawą rękę położył na mojej szyi. Pomyśleć, że na samym początku się nienawidziliśmy, a teraz całujemy się jak zakochani. Podoba mi się wizja mnie i Logana na plaży idących za rękę... Dobra stop.
Nie mogę tak myśleć. Logan jest dupkiem, który nie potrafi kochać i zranił by mnie szybciej niż to sobie wyobrażam.
Jednak nie potrafię go od siebie odepchnąć.
Kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy poczułam dziwną pustkę.
Patrzyliśmy sobie w oczy. Logan zawsze miał w oczach ten charakterystyczny błysk, który powaliłby każdą dziewczynę w nóg.

- Mia, cholernie mi na tobie zależy - powiedział, a moje serce rozpłynęło się pod jego słowami.

A może to ostatni dzień?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz