1

100 6 1
                                    

Martina Malfoy

- Masz jedenaście lat i mieszkasz pod moim dachem! Powinnaś nadal się nas słuchać! - krzyknął mój rozwścieczony tata.

Patrzyłam na niego pogardliwym wzrokiem jednocześnie dumnym i pewnym siebie. Utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy, który wygrałam. Z resztą jak zwykle. Lucjusz Malfoy może i miał zimny wzrok, który mógł budzić respekt, ale na mnie nie działał i on dobrze o tym wiedział. Mam jedenaście lat, ale mogę śmiało powiedzieć, że mentalnie jestem starsza. W naszym magicznym świecie jest kompletnie inaczej niż mogłoby się wydawać. Tak naprawdę nie ma kolorowej tęczy, wróżek czy innych takich bzdet. Właściwie to raz chciałabym się poczuć jak mugolka i poznać te wszystkie normalne rzeczy. Uśmiechnęłam się i spojrzał na ojca, który znowu na mnie patrzył.

- Wiesz. Zawsze chciałam poznać świat mugolów. - powiedziałam i szybko uciekłam zanim mężczyzna zorientował się co chciałam zrobić.

Nie wzięłam niczego ze sobą. Nie pomyślałam nawet o tym. Po prostu wybiegłam z Malfoy Manor  i ruszyłam przed siebie. Po drodze oglądałam wszystko z ciekawością jednocześnie udając tajemniczą. Słyszałam, że mugole nie są zbyt sympatyczni, dlatego wolę nie okazywać zbyt wiele uczuć. Gdybym miała różdżkę to na sto procent bym sobie poradziła z takim mugolem, ale no jeszcze jej nie mam i póki jestem tylko jedenastoletnią dziewczynką, która uciekła z domu. Nie mam pojęcia gdzie się aktualnie znajduję, ale nagle poczułem uderzenie w ramię.

Spojrzałam na osobę, która na mnie wpadła. Była to dziewczyna mniej więcej w moim wieku. Miała brązowe i rozpuszczone włosy, a na głowie kaptur, który zasłaniał jej większość twarzy.

- Uważaj jak chodzisz. - powiedziała chamsko.

O to dowód na to, że mugole są niemili. Uniosłam do góry jedną brew i prychnęłam.

- Ty na mnie wpadłaś, więc to ty powinnaś uważać. - powiedziałam chłodno.

Widziałam jak nieznajoma dziewczyna wypuszcza powietrze z płuc. Podeszła do mnie kilka kroków i zdjęła kaptur z głowy. Teraz mogłam zauważyć, że miała dość intensywny kolor oczu. Zielony. Na jej twarzy widniała złość. Patrzyła na mnie wzrokiem, który gdyby tylko mógł to by zabił. Nie byłam jej dłużna. Mierzyłyśmy się wzrokiem i żadna nie miała zamiaru go przerwać.

Ta nieznajoma brunetka jest pierwszą osobą, która jest w stanie tak długo patrzeć mi w oczy. Właściwie to nawet nie wiem dlaczego ludzie tak szybko odwracają ode mnie wzrok. Uśmiechnęłam się unosząc w górę tylko prawy kącik ust. Ciekawe doświadczenie, które pewnie trwałoby dłużej gdyby nie to, że dziewczyna wywróciła oczami i zaczęła odchodzić.

Jakaś niewidzialna siła kazała mi za wszelką cenę poznać tę dziewczynę i już po chwili szłam za nią.

- Czy ty mnie śledzisz? - zapytała gwałtownie się zatrzymując przez co prawie na nią wpadłam.

Uniosłam teatralnie ręce do góry dając do zrozumienia, że nie mam złych zamiarów. Dziewczyna patrzyła na mnie wyczekująco.

- Chcesz się może...poznać? - zapytałam z trudnością wypowiadając ostatnie słowo.

Szczerze mówiąc nie przepadam za ludźmi, ale ona sprawiała wrażenie osoby, którą chciałoby się mieć wśród przyjaciół. Brunetka zmrużyła oczy i popatrzyła na mnie dziwnie.

- Nie. - powiedziała i znowu zaczęła iść gdzieś przed siebie.

Stałam chwilę zaskoczona odmową, ale się nie poddawałam. Poddawanie się nie należy do mojej natury.

Przypadkowe spotkanie może zmienić wszystko  // HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz