18

14 2 0
                                    

Martina Malfoy

Popatrzyłam ze zmarszczonymi brwiami na mojego brata. Czułam się zażenowana jego zachowaniem. Matteo już wrócił do zamku, a ja zostałam na zewnątrz i niedowierzałam temu co się dzieję.

- Wesołych Świąt? - powtórzyłam po nim. - Co ci odwala?

Spojrzał na mnie lekko zmieszany i nie wiedział co powiedzieć.

- Weź nie rób mi wstydu przy znajomych. - skomentowałam.

- Chciałem być miły. - powiedział wreszcie.

Zakryłam dłońmi oczy i głośno westchnęłam.

- Miły? Debilu, mogłeś być dla niej miły od samego początku, a nie teraz nagle. - powiedziałam zirytowana. - Jesteś pewny, że nikt nic ci nie dosypał do jedzenia?

Blondyn tylko głośno prychnął i powiedział, że idzie się pakować, bo zaraz nasza kolej  na opuszczenie Hogwartu. Ja postanowiłam jeszcze chwilę pospacerować i podziwiać widoki. Nie chciałam wracać do Malfoy Manor, Święta w tym domu to jakaś porażka. Nikt ze sobą nie rozmawia, ani nic. Tylko jemy, dajemy sobie prezenty i składamy przereklamowane życzenia, które i tak nigdy się nie spełniają.

- Oh, przepraszam... Martina. - poczułam mocny wstrząs.

Uniosłam wzrok na osobę, która mnie przepraszała i momentalnie się uśmiechnęłam.

- Cześć, Olivier! - powiedziałam.

- Wybacz jeszcze raz. - powiedział. - Przez to, że zaraz wyjeżdżam robię wszystko na szybko i nie patrzę co się dzieję wokół.

- W porządku, nic się nie stało. - powiedziałam nadal się uśmiechając, pewnie wyglądam jak idiotka.

- Ty zostajesz? - zapytał unosząc jedną brew do góry.

- Nie, oczywiście, że nie. - powiedziałam spokojnie. - Nie mam zbyt wielu rzeczy do spakowania, więc się nie spieszę.

- Rozumiem, dobra ja lecę. Wesołych Świąt! - powiedział i mnie przytulił.

Stałam zaskoczona z szeroko otwartymi oczami.

- Wesołych Świąt.. - powiedziałam, mimo, że chłopaka już dawno nie było obok mnie.

Stałam tak jeszcze przez chwilę póki nie zawiał dość mocny wiatr i zrobiło mi się zimno. Wróciłam do zamku nadal oszołomiona. Co się ze mną dziej? Zachowuje się jak nawiedzona. Przecież on mnie tylko przytulił na pożegnanie. Też  tak robię z Nicole i z Matteo. To normalne.

Nagle się gwałtownie zatrzymałam i zawróciłam. Nie mogę teraz wrócić do dormitorium. Jestem zbyt roztargniona. Weszłam do pierwszej lepszej klasy, która okazała się być salą od zaklęć i usiadłam na krześle. Przed oczami nadal miałam twarz Oliviera. Widziałam te jego czekoladowe oczy patrzące z uśmiechem na mnie. Po kilku minutach kiedy doszłam do siebie byłam gotowa wrócić do dormitorium i w końcu się spakować. Matteo już chyba dawno wyjechał, nie wiem. Trudno.

Wyszłam z sali i byłam wdzięczna Merlinowi, że nikt się tutaj nie kręcił. Skierowałam się w stronę lochów i gdy byłam już blisko wzięłam ostatnio głęboki wdech i weszłam do środka.

- W końcu. - powiedział zły Draco. - Dłużej się nie dało?

- Mogę jeszcze zawrócić jak chcesz. - powiedziałam niewinnie.

Przypadkowe spotkanie może zmienić wszystko  // HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz