ROZDZIAŁ 1 ,,JESTEM GABRIEL HORNER...''

3K 99 152
                                    

ROZDZIAŁ I

"JESTEM GABRIEL HORNER..."

Postawiłam stopę na zimnych kafelkach pod prysznicem, gdy usłyszałam z dołu głos mojego męża.

- Pamiętaj, że dziś przychodzi architekt do ogrodu! - krzyknął.

- Mam nadzieję, że przyjdzie po Katy. - mruknęłam pod nosem do siebie.

Odkręciłam kurek z gorącą wodą, ale na nią musiałam jeszcze trochę poczekać. W międzyczasie podpięłam do góry swoje długie ciemne włosy.

- Plany leżą na stole w kuchni. - usłyszałam głos jakby bliżej, a po chwili zza drzwi wychyliła się twarz Garego.

Jak zwykle był w swoim nieskazitelnym stroju - dopasowany garnitur, śnieżnobiała koszula i krawat, gładka twarz, ani milimetra zarostu. Mój mąż jest bardzo przystojnym mężczyzną, ciężko jest nie zauważyć gdy kobiety świdrują go wzrokiem na bankietach. Ciemne, krótko przystrzyżone włosy, ułożone w nieskazitelną fryzurę, kilka zmarszczek na czole i błękitne oczy, w których się zakochałam kilka lat temu. 

Dzieliła nas jedynie szyba prysznicowa, ale można było wyczuć obojętność w jego spojrzeniu, mimo, że stałam przed nim zupełnie naga.

- Słyszałaś? - dopytał beznamiętnie.

Drzesz mordę na pół domu, głuchy by usłyszał.

Tak, kochanie. - odpowiedziałam jak zwykle grzecznym, posłusznym głosem.

- Będę po południu. Pani Maria ma dziś wolne więc zjem śniadanie na mieście.

Sucha wymiana zdań. Nie chciałam go zatrzymywać, marzyłam, żeby pozbyć się jego zapachu z siebie i wymazać ból, który zakorzeniał się we mnie od dawna. Zapomnieć na kilka godzin, że chwilę temu potraktował mnie jak inkubator dla swoich plemników. 

Po raz kolejny... może setny? Straciłam już rachubę.

W y s z e d ł. Bez buzi, bez przytulenia, bez choćby klepnięcia w tyłek.

Kiedy z deszczownicy zaczęła lecieć powoli ciepła woda, nalałam na dłoń waniliowy żel pod prysznic. Na moment wróciłam do wspomnień sprzed trzydziestu minut, kiedy Gary stanął za mną, a nasze spojrzenia spotkały się w odbiciu lustra. Zapytał czy mam dziś dni płodne. Po niemej zgodzie, podciągnął moją satynową koszulę nocną, a zimne palce dotknęły mojej skóry. Ciało spragnione dotyku, wcisnęło pośladki w jego krocze. Oparłam głowę o męskie ramię, odwracając ją na tyle by nasze usta mogły się spotkać. On je tylko delikatnie musnął i w tym samym momencie we mnie wszedł. Bez ostrzeżenia, bez gry wstępnej. Z gwałtowności jego ruchów straciłam równowagę i oparłam się obiema rękami o lustro. Kilka energicznych pchnięć, dwa jęki i było po wszystkim. 

Przepraszam, dostałam jeszcze suchy pocałunek w bark. Ominął mnie i podszedł do swojej umywalki. Umył penisa, stając na palcach, założył spodnie od garnituru, zapiął pasek i zniknął za drzwiami. Zostawiając mnie niespełnioną.

Auć! Nie zorientowałam się, kiedy ze słuchawki zaczął lecieć wrzątek i poparzył mi skórę na dekolcie. Wyskoczyłam spod prysznica w pośpiechu, omal nie wywijając orła na samym środku łazienki. Ostrożnie zakręciłam wodę, unikając gorącego strumienia. Spojrzałam w swoje odbicie. Mój wzrok pokierował się na oparzone miejsce, musnęłam palcami po delikatnie zaczerwienionej skórze, opuszkami dotknęłam obojczyka, swojej szyi i przymknęłam oczy. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam pieszczona przez swojego męża czy całowana z czułością. 

Od kilku lat staramy się o dziecko i chyba to nieistniejące jeszcze maleństwo zabiło w nas wszystko co było dobre. Zostały z nas tylko zużyte igły, puste nadzieje, odhaczone wizyty. Spojrzałam na strzykawkę po leku, który ma za zadanie stymulować moje zajebiście leniwe jajniki. Westchnęłam i spuściłam ramiona zrezygnowana. Na moim brzuchu co chwila pojawiały się krwiaki przez nieumiejętne łapanie cienkiej skóry. Gdybym ważyła kilka kilogramów więcej, może nie powstawałyby one jak z prędkością światła? Może gdyby mój własny mąż pomógł mi je robić, byłoby po prostu łatwiej?

Pan Architekt [ zostanie wydane! 🥹]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz