Rozdział 24 ,,Synku, nie wracajcie do domu na razie''

1.6K 67 35
                                    

Przespałem już noc z Cassie. U mnie. W moim łóżku. Ale dziś? To coś zupełnie innego. Nie muszę wyganiać jej z łóżka, żeby Emma jej nie zobaczyła. Mamy czas na długi, powolny i leniwy sek... poranek, oczywiście.

Odwróciłem głowę by na nią spojrzeć. Leżała obok mnie na boku, wtulona, tak jak lubię, z jedną nogą założoną na moje udo. Pozwoliłem sobie chwilę popatrzeć na jej nagie ciało, po czym lekko je nakryłem cienką kołdrą. Spojrzałem w sufit, głaszcząc delikatnie jej miękkie włosy, tak by się nie obudziła. Marzyłem by zostać w tym łóżku, z nią.

Chcę budzić ją pocałunkiem, tulić w ramionach, chcę patrzeć na jej zaróżowione policzki kiedy mnie widzi, chcę dać jej wszystko.

Zakochałem się. Pierwszy raz w swoim życiu, się zakochałem - szkoda tylko, że w zamężnej kobiecie...

Przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie, wiedziałem, że mamy niewiele czasu do wyjazdu stąd, chciałem nacieszyć się jej ciepłem i zapachem. Nie miałem pojęcia kiedy będę mógł ponownie trzymać ją w ramionach.

Dzwonek mojego telefonu rozbrzmiał na stoliku nocnym. Wyciągnąłem rękę po niego, by dźwięk nie obudził Cass, ale było za późno. Usiadła i spojrzała na mnie małymi, zaspanymi oczami, a mi znowu serce wystukało nierówny rytm.

- Gabriel Horner. - przywitałem się. - Chodź tu. - dodałem bezgłośnie, na co Cassie ponownie ułożyła głowę na moim ramieniu. Ucałowałem jej czoło.

- Dzień Dobry, szefie. Czy udało się podpisać umowę z Alex'ą?

- Tak. Dzisiaj przed południem dostarczę ją do firmy. Możecie już zamawiać co trzeba. - odpowiedziałem zduszonym głosem, bo kobieta, która leżała obok mnie, właśnie całowała moją szyję.

Ja pierdole. Zagryzłem wargę, by nie wydać z siebie żadnego dźwięku.

- Super, chciałem dopytać czy nie wkradł się żaden błąd, bo ten projekt przy Southview Street jest taki sa...- przerwałem mu.

- Taak, wszystko jest prawidłowo. Muszę kończyć. - rozłączyłem się, ciężko oddychając i to nie z powodu tego, że Cass właśnie doszła swoimi pocałunkami do wybrzuszenia pod kołdrą.


Po niesamowitym, pełnym powolnej namiętności seksie leżeliśmy jeszcze w łóżku, starając się nie myśleć o tym co nas czeka dziś, jutro, za tydzień. Cassie leżała na moim brzuchu twarzą zwróconą do mnie i kreśliła kółka na torsie. Chłonąłem każdy dotyk jej miękkich opuszków.

- Chciałabym kiedyś poznać historię mamy Emmy. - powiedziała to cicho i niepewnie.

Zesztywniałem na chwilę, po czym uświadomiłem sobie, że nie odczuwałem już tak silnego bólu, jak dotychczas się to zdarzało. Rozluźniłem się.

- Byliśmy przyjaciółmi odkąd pamiętam. - zacząłem po cichu.

Opowiedziałem jej całą historię naszego poznania się, pomocy moich rodziców, wszystko, pomijając jedynie jeden nieistotny szczegół...że Emma nie była moją biologiczną córką. Nigdy nie czułem, że nią nie jest więc po kilku latach przestałem o tym myśleć. Hananh i ja zrobiliśmy wszystko, by nikt nie podważył moich praw do niej. Jeżeli kiedykolwiek wypłynie to na wierzch, wierzę, że sobie z tym poradzimy. Ja i Emma.

- Niestety Hannah nie zniosła najlepiej porodu, a później połogu. - kontynuowałem.

Nie zaakceptowała tego co działo się z jej ciałem. Hannah zawsze była osobą zadbaną, w ciągłym ruchu, nawet wtedy gdy stanęła w kuchni moich rodziców, mimo dziwkarskich szmatek, dbała o swój wygląd.

Pan Architekt [ zostanie wydane! 🥹]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz