Rozdział 28 ,,Pani Wiceprezes Jolene LCC''

1.6K 75 34
                                    

Włożyłem koszulkę na siebie, przesiadłem się na miejsce kierowcy i ruszyłem do domu, okrężną drogą. Cieszyłem się, że zobaczyłem Cassie, ale jest mi coraz ciężej wypuścić ją z rąk. Nie chcę żeby była z nim pod jednym dachem, jadła śniadanie, kładła się do tego samego łóżka. Wykańczają mnie obrazy, które moja popieprzona wyobraźnia ciągle mi podrzuca.

Wszedłem do domu i...i....nie sądziłem, że zastanę taki widok.

- Eeee? Dobry wieczór? Przeszkadzam? - stanąłem między kuchnią a salonem z rękoma w kieszeniach.

Na wielkim telewizorze leciał teledysk do ,,Baby Got Back", dziewczyny siedziały na przeciwko siebie po turecku, a Katy... o zgrozo!

- Dlaczego moja córka ma makijaż na twarzy?! - zapytałem, niedowierzając w to co widziałem. Podszedłem bliżej, żeby się przyjrzeć.

- Nie byłam w stanie jej odmówić. - Katy wyszczerzyła się do mnie.

- Kozacko, co? - Emma odwróciła się w moją stronę, żebym mógł zobaczyć makijaż w pełnej okazałości. - A tato, zapomniałam ci powiedzieć, że na jutro do przedszkola potrzebujemy maski zwierzęce. Mamy leśny wybieg mody.

Dam sobie głowę uciąć, że widziałem kątem oka jak moje nozdrza się rozchylają.

- Emmo idź już do wanny, zaraz do ciebie przyjdę. -powiedziałem stanowczym tonem i spiorunowałem Katy wzrokiem.

- Jeszcze tylko cyknij mi fotkę. - zapiszczała moja córka.

- Sesja skończona? - powiedziałem kilka minut później. - Do wanny, już! - uniosłem głos, śmiejąc się.

Emma pożegnała się z Katy i poszła na górę do łazienki.

- Przegiełaś. - stwierdziłem kręcąc głową. Byłem trochę zły, ale chyba bardziej zaskoczony. Raczej sądziłem, że zastanę je oglądające jakąś bajkę, może czytającą książkę, a nie teledysk z durnym tekstem i full make-up. Już wolałem piosenkę ,,jeść banany", która od kilku dni nie wychodziła mi z głowy.

- Darowanemu koniow...- zaczęła, ale jej przerwałem.

- Nie brnij, błagam. Ale i tak dziękuję za szybką pomoc. - uśmiechnąłem się.

Poklepała mnie po barku i poszła do przedpokoju założyć buty.

- Nie ma problemu, powiedziałabym, że polecam się na przyszłość, ale chyba nie skorzystasz, nie?

- Nie. - odpowiedziałem unosząc lekko kąciki ust. Naprawdę byłem jej wdzięczny, że przyjechała.

- Cieszę się, że mogłam pomóc. - puściła do mnie oko konspiracyjnie. - w szybkim numerku.

- My nie... - chciałem skłamać.

- Powiedz to swojej koszulce, buźka! - krzyknęła na odchodne i zamknęła za sobą drzwi. Mój wzrok skierowałem na T-shirt. Był na lewej stronie.

Pół nocy spędziłem na robieniu idiotycznej maski na jakiś leśny wybieg, a drugie pół na odkopywaniu się z projektu, który pochłaniał ostatnio każdy mój wolny czas.

Zdałem sobie sprawę, że przegiąłem, w momencie gdy położyłem głowę na poduszce i zamknąłem oczy, bo kilka minut później przyszedł do łóżka mój prywatny budzik. Niestety element ten nie posiadał funkcji drzemki.

- Tato! Tato! Tato! - młoda skakała po łóżku, próbując mnie dobudzić.

- Jeeeezuuuuu, dziecko! Znowu przyszłaś o nieludzkiej porze. - jęknąłem i zaciągnąłem kołdrę na głowę.

Pan Architekt [ zostanie wydane! 🥹]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz