ROZDZIAŁ 3 ,,(...)pana reputacja nie będzie już tak doskonała''

1.9K 80 38
                                    

ROZDZIAŁ III

"(...)pana reputacja nie będzie już tak doskonała"

Przez moment zaznałam niebezpiecznej przyjemności przebywania obok tego mężczyzny. Poczułam beztroskość, nie chciałam, żeby nasza krótka podróż samochodem się skończyła. To dało mi do zrozumienia, że muszę uciekać. Tak się właśnie zaczynają durne romanse. Chwila zapomnienia, bezmyślność, twój partner nie zwraca na ciebie uwagi, ty za to dostajesz ją od obcej sobie osoby i BOOM! Seks, kłamstwa, rozwody.

Nie, my tak nie skończymy.

Od wczoraj nie rozmawiałam z Katy, wstydziłam się, że nie stanęłam po jej stronie tylko pozwoliłam Gary'emu na te obrzydliwe słowa. Co ze mnie za przyjaciółka?

Wybrałam jej numer i słuchałam sygnałów, jeden po drugim. A co jeśli nie odbierze? Może powinnam do niej pojechać? Tak, chyba tak zrobię. 

- Wiesz, że cię nienawidzę? - odezwał się głos po drugiej stronie.

- Wiem. - odpowiedziałam cicho.

Jedna część mnie się cieszyła, że odebrała telefon, bo to był dobry znak.

- I tak samo cię kocham i się o ciebie martwię. - Katy przybrała troskliwy ton. - Cass. - westchnęła, w tym czasie podniosłam wzrok do góry, żeby łzy, które cisnęły mi się do oczu nie uleciały.

Gdyby to wszystko było takie proste.

- Katy, przepr...

- Przestań mnie przepraszać. - powiedziała łagodnym lecz stanowczym głosem. - Zakończ to, póki nie ma dziecka.

Moje oczy się rozszerzyły. Dziecko...wizyta. Włączyłam głośnik w telefonie i szybko sprawdziłam kalendarz. Uderzyłam się w czoło, odrobinę zbyt mocno, bo musiałam potrzeć skórę, żeby pieczenie minęło.

- Jezu, Katy, przepraszam cię. Liczyłam, że porozmawiamy, ale zapomniałam o wizycie u ginekologa. - powiedziałam pospiesznie i nie kończąc połączenia wbiegłam po schodach na górę, żeby wziąć szybki prysznic.

- Spotkamy się na miejscu - zadecydowała i nie czekając na moją odpowiedź, rozłączyła się.

- Yhym. - patrzyłam jeszcze chwilę na czarny ekran, po czym odłożyłam telefon na umywalkę.

Dobra, jeśli chciała jechać ze mną na wizytę to znaczy, że nie jest taka zła, jak myślałam...a powinna. Powinna wpaść do mojego domu i przeczołgać mnie po marmurkowej zimnej jak moje serce posadzce.

Katy od kiedy pamiętam jeździła ze mną na wizyty do ginekologa. Gary nigdy nie miał na nie czasu. Natomiast wieczorem za to skrupulatnie zapoznawał się z informacjami od lekarza. Miał swoje uwagi, pretensje, z którymi ja musiałam się mierzyć. Oczywiście, wspiera mnie w całym procesie, był ze mną na kilku pierwszych badaniach, ale jednak to ja musiałam rozkładać nogi niezliczoną ilość razy przed obcymi ludźmi. 

Jestem tym zmęczona, ostatnio coraz częściej przychodziła mi do głowy myśl że może to nie jest gra warta świeczki. Boję się to przyznać przed kimkolwiek, a już zwłaszcza przed Gary'm. Tak bardzo mu zależy na dziecku, nie chce psuć jego wizji idealnego życia. On zasługuje na to, by być tatą. Do niedawna byłam zmotywowana, sądziłam, że zrobię wszystko by spełnić jego marzenie. Od kiedy nasz seks pozostawia wiele do życzenia, a mój mąż coraz dłużej zostaje w firmie, tracę motywację. Mniej rozmawiamy, częściej widzę jego twarz na zdjęciach zawieszonych wzdłuż schodów do naszej sypialni, niż na żywo.

- Pani Warner, nie mam dobrych wiadomości. - zaczął dr Roland ściągając okulary z nosa.

Katy siedziała obok mnie, a na te słowa ścisnęła moją dłoń i nie puściła.

Pan Architekt [ zostanie wydane! 🥹]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz