ROZDZIAŁ 6 ,,Może zapytam twojego męża co sądzi o naszym pierwszym spotkaniu?''

1.8K 74 40
                                    

Cassie pędziła przed siebie jak perszing. Słychać było tylko stukot klapek odbijających się o gorący asfalt. Dzisiejsze słońce dawało się we znaki, a wypite z nią wino buzowało mi niebezpiecznie w żyłach. Dlaczego tak wyrwała? Mam nadzieje, że jej zjebany mąż tego nie zauważył i jak zwykle pozostał dalej zainteresowany własną dupą. 

- Zaczekaj.

Złapałem kobietę za nadgarstek, mogłem sobie na to pozwolić, tylko dlatego, że zniknęliśmy już z pola widzenia. Nie chciałem stawiać jej w niezręcznej sytuacji.

Mruknęła coś pod nosem i wyswobodziła rękę z mojego lekkiego uścisku.

- Co się dzieje? 

Próbowałem ją dogonić, idąc za nią nienaturalnie szybkim krokiem.

- Nie tutaj. - szepnęła w końcu, łamiącym się głosem.

Czy ona płakała? Chyba nie przez to zrzędliwe babsko?

Szliśmy do domu w ogłuszającej ciszy, nie było słychać już nawet śmiechów z pikniku. Gdy weszliśmy do przyjemnie chłodnego budynku, Cass od razu skierowała się do kuchni, choć wcale nie do lodówki po wspomniane wcześniej ciasto. Rzuciła kluczami i torebką, którą miała przepasaną przez ramię, na blat. Oparła obie dłonie na ladzie, ściskając ją i zwieszając głowę. Znowu uderzyła mnie silna potrzeba chronienia jej, widziałem jak wrażliwą osobą jest i jak bywa jej ciężko w tym dusznym towarzystwie. Położyłem dłoń na jej lędźwiach, by dać znać, że jestem. Nie miałem pewności, co spowodowało w niej takie emocje, ale chciałem, żeby wiedziała, że nie była w tamtej chwili sama. Gładziłem jej plecy kciukiem, nie oczekując, że zacznie mówić.

- Przepraszam. - wydusiła z siebie.

Zmarszczyłem brwi w dezorientacji. Cholera, za co? Kosmyk włosów opadł i zasłonił jej twarz, założyłem go za ucho, licząc, że na mnie spojrzy. Tak się stało i wtedy zobaczyłem jej mokre od łez policzki i zaczerwienione oczy.

- Chodź tu. 

Przyciągnąłem ją do siebie, a ona się poddała się i wtuliła mocno w moją pierś. Słodki zapach jej skóry otulił mnie. Lekceważyłem fakt jak idealnie nasze ciała pasowały do siebie. Ułożyłem podbródek na jej głowie i uspokajająco głaskałem po plecach. Dopiero poczułem, jak jej ciałem wstrząsa płacz, ale z ust nie wydobywał się żaden dźwięk.

- Przepraszam. - powiedziała z lekką chrypką. - Ja...Ja czasem nie mam na to siły.

Czyli chodzi o te durne przytyki. Kobiety, tylko one potrafią być dla siebie tak surowe. Odsunąłem delikatnie Cassie od siebie, ale dłonie zostawiłem na jej barkach. Patrzyła na mnie tymi swoimi smutnymi oczami. Nieznane mi uczucie ukłuło mnie w środku. Te oczy powinny się śmiać, a nie tonąć we łzach.

- Przestań przepraszać. - zacząłem. - Nie powinnaś pozwalać im na takie komentarze.

- A co mam im powiedzieć? - prychnęła z lekką nutą złości.

- Prawdę?

Cassie zacisnęła wargi w cienką linię, aż zrobiły się blade, tupała nogą,a łzy znów wzbierały się w jej oczach. Chciała z tym walczyć, próbowała, ale każdy ma jakieś swoje granice, Cass chyba je właśnie przekroczyła.

- Prawdę? - dopytała, a jej głos stał się nienaturalny. Toczyła wewnętrzny bój. - Mam powiedzieć, że od lat nieustannie próbujemy? Że każda ciąża w otoczeniu pogrąża mnie w depresji? Że... - urwała na chwilę. - że moje miejsca intymne widziało więcej lekarzy, niż jest ludzi na tym debilnym pikniku? Czy może że mój mąż traktuje mnie jak inkubator na plemniki?

Pan Architekt [ zostanie wydane! 🥹]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz