Wszedłem do biura dosłownie kilka minut przed dziewiątą, bo nie potrafiłem rozstać się z Cassie. Miałem wrażenie, że jeszcze otula mnie jej zapach. Na wejściu przy recepcji siedziała Jordan skubiąc swoją jeansową spódniczkę. Krótszych chyba już nie produkują.
- Dzień Dobry. - Przywitałem się z dziewczynami za ladą recepcyjną i zmierzyłem do mojej przyszłej pracownicy. Zdecydowanie muszę przestać mieć takie miękkie serce.
- Myślałam, że się spóźnisz - powiedziała zaczepnie i wstała z kanapy, poprawiając kawałek jeansowej szmatki.
- Ważne sprawy mnie zatrzymały. - Przez myśl przemknęły mi nagie pośladki Cass. - Zapraszam za mną. - przybrałem rzeczowy ton i ruszyliśmy do mojego biura.
Wskazałem krzesło naprzeciwko biurka, sam zasiadając za nim. Otworzyłem laptopa i zasłoniłem sobie widok na jej piersi, które wylewały się z bokserki.
- Patrząc po twojej torebce wielkości pudełka zapałek nie wzięłaś żadnego CV. - odparłem, włączając laptopa.
Założyła nogę na nogę, a ja mogłem ujrzeć, że ma czerwone koronkowe majtki. Przegięcie.
- Szkoda papieru. - chrząknęła. - Od zawsze pracuję w tym klubie, nawet jak nie byłam pełnoletnia.
Świetnie. Doprawdy świetnie. Gabriel obrońca uciśnionych.
- Okej, co umiesz? - zapytałem i od razu pożałowałem tego pytania, gdy zobaczyłem jej minę. Uciekała wzrokiem, obciągając tę cholerną krótką spódniczkę. - Jordan. - splotłem dłonie ze sobą i rozparłem się na fotelu.
- Szybko się uczę, naprawdę. - powiedziała z paniką w głosie. - ale jedyne co umiem bezbłędnie to ...
- Okeeeej. - uniosłem szybko dłoń. Nie chce tego wiedzieć. - Spokojnie. Wszystkiego cię dziewczyny nauczą. Czy pozamykałaś tam wszystkie sprawy?
Znowu zaczęła uciekać wzrokiem. Ciekawe, kiedy się poznaliśmy nie była taka nieśmiała.
- Jordan, współpracuj, nie mam całego dnia.
- Jak ci powiem, to nie podpiszesz ze mną umowy. - wyszeptała bez patrzenia mi w oczy.
Wstałem, podszedłem do niej i usiadłem na ladzie biurka. Wsadziłem pięści w kieszeni spodni, bo zabawa w kotka i myszkę mi się już znudziła.
- Teraz tym bardziej tego nie zrobię.
Spojrzała na mnie sarnimi oczami i coś mnie ukuło w środku. Kurwa, zawsze się w coś wplątam. Po dłuższej chwili, w końcu się odezwała.
- Jestem w ciąży.
Odchyliłem głowę do tyłu patrząc w sufit. Za co kurwa? Pytam się, za co?
- Muszę o to zapytać, wiesz kim jest ojciec?
Zaśmiała się nerwowo.
- Niestety tak.
Kilkanaście lat wcześniej.
- Ej blondyna, podaj piłkę! - krzyknąłem do dziewczynki, która siedziała od kilku godzin na boisku i skubała trawę.
Podniosła wzrok i tylko się patrzyła na mnie.
- Czekajcie chłopaki. - krzyknąłem i podbiegłem po piłkę, która leżała obok dziewczynki na wyciągnięcie ręki. - Już mogłaś podać, korona by ci z głowy nie spadła. - powiedziałem na odchodne.
- Mogę do was dołączyć? - zapytała z nadzieją w głosie, a ja dopiero spojrzałem w jej szkliste oczy.
- Gramy w piłkę nożną. To sport dla chłopaków. - zaśmiałem się, ale nie odszedłem.
CZYTASZ
Pan Architekt [ zostanie wydane! 🥹]
RomanceCassie Warner to perfekcyjna pani domu, doskonała żona, kochana sąsiadka i wspaniała synowa. Mieszka z mężem po środku idealnego sąsiedztwa. Przez wiele lat udaje jej się oddychać tym sztucznym powietrzem, gdy pewnego dnia w progu staje Gabriel Horn...